Święci w działaniu - Atanazy

fragmenty książki W. T. Walsha: Saints in action

Wielcy apologeci mówili i umierali bez lęku, i nie ma bardziej uderzającego zlustrowania starego powiedzenia że krew męczenników jest nasieniem Kościoła niż plon jaki wyrósł z ich zasiewu w IV stuleciu wraz z pojawieniem się gigantów intelektu zwanych Ojcami. Bazyli wraz z dwoma Grzegorzami swym nauczaniem o Trójcy Świętej podnieśli Wschód z jego błędów. Jan Chryzostom w Antiochii a potem Konstantynopolu, wygłaszał mocne kazania i napisał niezliczone traktaty rzucające dotąd niezmącone światło na tajemnice Starego i Nowego Testamentu. Hieronim uczył się hebrajskiego od rabinów by móc poprawić omyłki apologetów i ich przeciwników poprzez tłumaczenie całego Pisma Świętego z obszernymi komentarzami na jego temat (…) Ambroży z Mediolanu, tak jak Chryzostom na Wschodzie, opierał się zapędom heretyckich Cezarów a upokarzając nawet wielkiego Teodozjusza, ustanowił niewątpliwą niezależność katolickiej hierarchii biskupiej na Zachodzie. Jednak wśród wszystkich tych natchnionych doktorów, którzy wyjaśniali i zbierali mądrość, którą ludzie posiedli wcześniej, najbardziej interesującym człowiekiem, który zaznaczył się najbardziej w swoich czasach w sposób najbardziej dramatyczny, w działaniu i najbardziej jasny w myśli był wielki i nieulękły Atanazy.

Urodził się w Aleksandrii w Roku Pańskim 297 lub 298, około 40 lat po męczeństwie Cypriana. O jego wczesnym życiu nic nie wiemy poza tym, że jego rodzice byli zamożnymi chrześcijanami. Można jednak wywieść co nieco o wpływach, które uformowały jego mocną i spójną osobowość. Należały do nich Egipt, kultura grecka, konflikt w Aleksandrii między chrześcijaństwem a judaizmem oraz ostatnie nikczemne próby Cezarów by zmiażdżyć Kościół siłą. (…) Wnosząc z jego dzieł czytał Homera, mowy Demostenesa, dzieła Platona i przynajmniej Organum Arystotelesa. Znane były mu wszystkie etapy owego neoplatonizmu, który wówczas tak rozkwitł w Aleksandrii oraz większość zdobyczy nauki jego czasów. Nie poznał hebrajskiego ale dość wcześnie doszedł do mistrzowskiej znajomości greki i łaciny. Jego znajomość Starego i Nowego Testamentu w grece była niezwykła, już za młodu poznał oba dokładnie, niemal na pamięć. Przypuszczalnie spędził wiele godzin i dni w słynnym muzeum i bibliotece aleksandryjskiej położonej między świątyniami Posejdona i Serapisa z jednej strony a dwoma strzelistymi obeliskami zwanymi Igłami Kleopatry z drugiej. Z tysięcy papirusów zgromadzonych tam na przestrzeni wieków (…) Atanazy musiał przeczytać wiele. Był dobrze obeznany z literaturą pogańską, mitologią i historią. Jednakże atmosfera Aleksandrii była daleka od pokoju, który był celem filozofów. W mieście o ludności ponad milion, podzielonym na różne dzielnice pogan, żydów i chrześcijan, musiało być wiele napięć, zwłaszcza między Kościołem a synagogą (…) Ewangelię głosił tam po raz pierwszy św. Marek Ewangelista w Roku Pańskim 43. Został zaciągnięty na śmierć przez bałwochwalców w ich święto Serapisa, jednakże część jego rodaków Żydów przechowała jego słowa i stworzyła zalążek Kościoła Katolickiego w Aleksandrii za czasów jego następcy, Żyda imieniem Anianus. (…) W Aleksandrii, gdzie tak katolicy, jak i żydzi byli liczni, pozostało między nimi wiele niechęci (…)

Większy wpływ na charakter Atanazego niż wszystkie te kwestie – zaiste decydujący – wywarło to, że dorastał w najzacieklejszym okresie walki Cesarstwa przeciw Kościołowi. Jak sam mówi, poznał swą religię od tych, którzy byli okaleczani, oślepiani i zabijani po torturach za ich wiarę w Chrystusa i ich odmowę by Go zdradzić choćby poprzez rzucenie dwóch ziaren kadzidła. Przypuszczalnie zapamiętał coś (miał wówczas 5-6 lat) ze zdarzeń roku 303 kiedy Dioklecjan zarządził zniszczenie wszystkich kościołów katolickich i spalenie Ewangelii. Chrześcijan we wszystkich częściach świata posyłano na śmierć. Święty Kasjan, przełożony szkoły koło Rawenny został przebity nożami i rylcami przez swoich dwustu uczniów. W Poncie ogrodnikowi świętemu Fokasowi obcięto głowę po tym jak uprzejmie potraktował swoich katów i sam wykopał swój grób. W owym roku było wiele rzezi w Egipcie i każdy słyszał o ośmiu młodych wyznawcach, których okaleczono a potem rzucono dzikim bykom w Cezarei. Kiedy Atanazy był w wieku między 7 a 14 rokiem życia prowadzono przerażające prześladowania, które najbardziej zaciążyły nad Egiptem. W roku 305, pod okrutnym prawem Maksymina, katolików ścigano jak dzikie zwierzęta. W roku 308 wielu Egipcjan okaleczono jedną nogę i posłano z jednym wyłupionym okiem by pracowali w kopalniach jako niewolnicy. W roku 309 szlachetni biskupi Peleus i Nil zostali spaleni żywcem w Funon. W kwietniu 312 (kiedy miał około 14 lat) cios prześladowań spadł niemal u jego własnych drzwi. Wówczas wielu jego sąsiadów – mężów, niewiast i dzieci poprowadzono, śpiewających radośnie, dziesiątkami przez ulice Aleksandrii, na tortury, biczowanie, łamanie kończyn i ukrzyżowanie – niektórych jak Piotra głową w dół. Kolejne nowiny dotyczyły czterdziestu Egipcjan ściętych w jeden dzień w Zoarze. Wreszcie jego własny biskup, czcigodny Piotr, patriarcha Aleksandrii został bez wcześniejszego ostrzeżenia pojmany i bez procesu czy oskarżenia, ścięty.

To przypuszczalnie w owym krwawym roku młody Atanazy po raz pierwszy spotkał ojca pustyni, któremu miał uczynić sławnym z daleko idącymi konsekwencjami. Eremita Antoni, mający wówczas sześćdziesiąt kilka lat, był wówczas znanym władcą małego królestwa liczącego około 6 tysięcy mnichów, którzy poszli za nim na jego samotną górę między górnym Nilem a Morzem Czerwonym aby uczyć się od niego o Chrystusie. Jego rodzice pozostawili mu we wczesnej młodości spory majątek. Z jakiegoś niejasnego powodu Antoni nigdy nie nauczył się czytać i nie poznał żadnego innego języka poza rodzimym koptyjskim. Mimo to miał zdolność zapamiętania niemal całego Pisma i wszystkiego co usłyszał, tak iż Atanazy zapisał że: “jego pamięć służyła mu zamiast ksiąg”. (…)

Był to czas, w którym prześladowania Maksymina spadły na katolików w Egipcie. Antoni usłyszał o nich nawet w Tebaidzie. Przywdział swą włosiennicę, opuścił swą celę i jego wychudzona, budząca zdumienie postać przedostała się w dół rzeki do Aleksandrii. Odwiedzał katolików w więzieniach i tych, których po okaleczeniu i oślepieniu posłano by pracowali w kopalniach. Śmiało wchodził do sal sądowych i przemawiał za nimi dopóki sędziowie nie postanowili, żeby mnichów już więcej nie wpuszczać. Modlił się jednocześnie by on również mógł zginąć jako męczennik. Jak napisał Atanazy: “jednak Pan zachował go dla naszej korzyści i korzyści innych by mógł uczyć wielu dyscypliny, której nauczył się z Pism Świętych.” Po męczeństwie świętego biskupa Piotra w roku 312 wrócił do swej górskiej pustelni by oddać się jeszcze surowszym postom i pokutom. W owym czasie wielu katolików, którzy usłyszeli w Aleksandrii jego natchnione nauczanie i którzy pragnęli jakoś żyć i sprawować kult w pokoju w tak zepsutym i okrutnym świecie, podążyli za nim do Tebaidy, gdzie zakładali pustelnie obok jego eremu. Przypuszczalnie uczyniła tak w owym czasie rodzina Atanazego, gdyż napisał: “byłem jego gościem przez długi czas i wylewałem wodę na jego dłonie”. (…)

W wieku lat 20 zdaje się mieć umysł i osobowość w pełni dojrzałą. Fakt Wcielenia zawładnął nim i uczynił go narzędziem, dla którego wszelka inna muzyka była obca i próżna. Całe jego myślenie zdawało się zaczynać od tych pierwszych słów Ewangelii wg Świętego Jana: “Na początku było Słowo a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo (…) A Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami, i ujrzeliśmy Jego chwałę, chwałę, którą Jednorodzony odbiera od Ojca, pełen łaski i prawdy”. W młodości przyciągnął uwagę świętego biskupa Aleksandra, następcy męczennika świętego Piotra, który, rozeznawszy w nim wielką duchowość, wykształcił go do kapłaństwa. W wieku lat 20 był diakonem i służył jako zaufany sekretarz biskupa. Przed ukończeniem 25 lat przyjął święcenia kapłańskie i napisał dwie znaczące książki a tak naprawdę jedno dzieło w dwóch częściach: Contra Gentes oraz De Incarnatione Verbi. Pierwsze z nich obala różne zastrzeżenia pogan wobec chrześcijaństwa. Za Królem Dawidem i świętym Justynem autor głosi że “bogowie pogan to demony”, których kult powstał z ludzkiej degeneracji, którą z kolei powiększyły i sprawiły że stała się jeszcze bardziej zdeprawowana. Cała natura głosiła, z uwagi na jej plan, jej jedność i jej harmonię zamierzone dzieło umysłu twórcy, rozumnego jak nasz własny, najwyraźniej Umysłu Bożego, Jego Słowa. Nie w znaczeniu etymologicznym jednakże, nie jedynie jako zwykła “zasada semantyczna” lecz jako “żywe i potężne Słowo dobrego Boga, Słowo, które jest Bowiem (…) Słowo, które pochodzi od dobrego Ojca (…) Moc i Mądrość Bożą (…) niezmienny Obraz Jego Ojca”. (…)

Omawiając bezpośrednio żydów Atanazy, podobnie jak wszyscy odpowiedzialni egzegeci katoliccy, wraca do owego mocnego a nawet zdumiewającego Listu św. Pawła do Rzymian (który także Orygenes nazywa “dogodnym terenem łowieckim dla heretyków”). Paweł w żaden sposób nie pobłażał odrzuceniu Chrystusa przez żydów, ich moralnej odpowiedzialności za jego podtrzymywanie oraz za okrutne zło jakie powyższe sprowadziło na nich i na świat. Jednakże przestrzegał katolików pochodzenia greckiego przed pochopnym ocenianiem tajemnicy zaślepienia, które opanowało ów lud z powodu braku wiary u nich i ich ojców. (…) W pismach Atanazego, podobnie jak w tych Justyna oraz co najmniej jednym liście św. Ambrożego z Mediolanu, pobrzmiewa nuta ostrości wobec żydów, nieczęsto znajdowana w dziełach innych Ojców Kościoła (…) Mimo to co do zasady stanowisko egipskiego świętego jest tożsame z tym bardziej cierpliwego świętego Augustyna, który, broniąc Starego Testamentu przed żydożerczym manichejczykiem Faustem, zaświadczał że żydzi, przelewając krew Odkupiciela ściągnęli na siebie klątwę Kaina, jednakże ten, kto ośmieliłby się ich zabijać zaciągnąłby siedmiokrotną klątwę Boga, którą ten chronił życie ściganego banity Kaina. (…) Jak pisał: “nie są już zwani ludem Bożym i świętym narodem lecz władcami Sodomy i Gomory (…) Pascha należy do nas a już nie do żydów”. Dopust dla żydów dopełnił się wraz ze zdobyciem Jerozolimy, żydzi nie mieli ołtarza ani ofiary w żadnym innym mieście. “Uczynili zło i nie przestali by żałować”, byli “złośliwi”, “przewrotni”, “niegodziwi”, “obłudni” i tak dalej. W tych przypadkach jednakże nie atakował żydów jako takich lecz bronił praw Chrystusa Króla, nie przeciw synagodze lecz przeciw podającym się za chrześcijan – przeciw najbardziej destrukcyjnemu i podstępnemu z owych antychrześcijańskich ruchów, które powstawały od czasu do czasu w łonie Kościoła, od pierwszego wieku do naszych dni. W czasie Atanazego owa powtarzająca się wywrotowość przyjęła nazwę arianizmu.

Ariusz nie był twórcą, choć stał się najbardziej znanym propagatorem ogólnoświatowej intrygi, której dał swe imię. Jej prawdziwym twórcą, według Atanazego, był dumny ze swego bogactwa pałacowy biskup znany jako Paweł z Samosaty. Jako biskup Antiochii został uznany winnym herezji, oszustwa finansowego i niemoralności oraz został złożony z urzędu przez jeden synod i ekskomunikowany przez kolejny, w roku 269. Następnie zamieszkał w pałacu księżniczki Zenobii w Palmyrze, owej inteligentnej, zdolnej i czarującej niewiasty, która w Roku Pańskim 274 podbiła Egipt, po czym została obalona i poprowadzona w więzach ulicami Rzymu. Jak mówi Atanazy, to by ją zadowolić ów Paweł z Samosaty sporządził tezę o bóstwie Chrystusa, która była tak chytra, tak niepewna, tak kompromisowa, w tak sprytne ujęta słowa, że mogła zostać przyjęta w całkiem odmiennym znaczeniu przez tych, którzy je odrzucali, podczas chrześcijan, którzy przyjęli ją nieświadomie prowadziłaby do utraty centralnego punktu ich wiary oraz jej porzucenia w całości, co miało faktycznie miejsce.

Dlaczego jednak Zenobia chciała by subtelnie umniejszyć wagę Chrystusa? Dlatego że, jak mówi Atanazy, była żydówką. (…) Definicja Pawła bez wątpienia bardziej sprzyjała dzieciom judaizmu niż Kościoła. Została podjęta z pewnymi zmianami przez innego mieszkańca Samosaty – Lukiana, świątobliwego i uczonego człowieka, który został kapłanem w Antiochii i założył tam szkołę. Ostatecznie wyrzekł się swych nauk podobnych do opinii Pawła i umarł jako męczennik katolicki podczas prześladowania roku 312 i dziś jest czczony przez Kościół jako święty Lukian z Antiochii. Tymczasem jednak, mimo przypuszczalnie najlepszych intencji, wywarł wielki wpływ na podział między chrześcijanami. Jednym z jego uczniów był biskup Euzebiusz z Berytus, innym słynny Ariusz. Rodzina Ariusza pochodziła z Cyrenaiki, owej części Libii między Egiptem a Kartaginą, której ludność, niemal całkowicie żydowska, zbrojnie wystąpiła przeciw Trajanowi i została okrutnie wycięta lub rozproszona przez jego legiony. Nie jest jasne czy, jak twierdzą niektórzy Ariusz i jego ojciec Ammoniusz tam byli czy przebywali w Aleksandrii. Bez względu na pochodzenie Ariusz był pracowity, budzący zaufanie i ambitny. Na jakiś czas związał się z biskupem Melecjuszem, którego złożył z urzędu patriarcha-męczennik Piotr za złożenie przez niego ofiar bożkom podczas prześladowań Maksymina. Udało mu się przekonać następcę Piotra – świętego Achillasa o swej ortodoksji i ów wyświęcił go na kapłana w Roku Pańskim 313, po czym został pasterzem kościoła Baukalis w Aleksandrii. Pragnął zostać następcą Achillasa na godności biskupiej i odrzucał wybór świętego Aleksandra. W owym czasie wywoływał on wielkie poruszenie, głosząc poglądy w kwestii synostwa Chrystusa bardzo zbliżone do tych Lukiana i Pawła z Samosaty. Jak podsumowuje jego doktryny Atanazy – nauczał że “Bóg nie był zawsze Ojcem. Był On Bogiem sam i jedynie zanim był Ojcem a potem stał się Ojcem. Syn nie był zawsze bytem albowiem podobnie jak inne stworzenia Słowo Boże zostało uczynione z niczego, i był taki czas że Go nie było. Nie miał również bytu zanim nie został stworzony. Bóg najpierw istniał sam z siebie a Jego Słowo i Mądrość nie były z nim. Potem, kiedy spodobało się Mu się nas stworzyć, stworzył pewną Osobę, którą nazwał swoim Słowem, swoją Mądrością i swoim Synem aby mogła być Jego pośrednikiem w dziele naszego stworzenia”. Syn nie był niezmienny, nie było też Słowo prawdziwym Bogiem, lecz jedynie Bogiem w figurze retorycznej, odnoszącej się do przywilejów, którymi zostało obdarzone przez Boga. Był On, mówiąc w skrócie, jedynie najwyższym Stworzeniem i tylko mały krok dzielił powyższe od żydowskiego sceptycyzmu, który uznawał Go jedynie za człowieka.

Atanazy zawsze utrzymywał, że arianizm stanowił judaizujący spisek w szeregach chrześcijańskich. Nazwał go “tą nową żydowską herezją”, która odrzuca Pana. Była “kopią żydowskiej złośliwości”. Albowiem także żydzi, przekonani przez Prawdę i niezdolni by jej stawić czoło, czynili sobie podobne wymówki: “Jakie uczynisz cuda byśmy mogli zobaczyć i Ci uwierzyć?” Pytali: “dlaczego jako człowiek czynisz siebie Bogiem?” a powinni zapytać: “dlaczego, będąc Bogiem, stałeś się człowiekiem?” Jak ciągnął Atanazy: “Arianie teraz judaizujący są według mnie w sytuacji podobnej do Kajfasza i współczesnych faryzeuszy. Albowiem, dostrzegając że ich herezja jest całkowicie nierozsądna, zaczynają piętrzyć trudności, mówiąc: “dlaczego to zostało zdefiniowane a nie tamto?” Ich następnym krokiem, jak dodawał, “będzie siła: zbrojny oddział i dowódca”. Byli oni “wrogami Chrystusa”. Podobnie jak wcześniejsi żydzi “nowi żydzi dnia dzisiejszego odziedziczyli ich szaleńczą wrogość wobec Chrystusa od ich ojca diabła”. Byli niczym węgorze, lecz nie powinni nikogo zwieść: “zważywszy że rodzaj żydowskiej bezbożności czyni atak na wiarę bądźcie wszyscy gorliwi w Panu”. Wygłaszali długie mowy i naśladowali ton faryzeuszy. Ich błąd był “żydowski, żydowski wedle umysłu Judasza zdrajcy (…) ukrywający judaizm pod mianem chrześcijaństwa”. Byliby bardziej szczerzy, gdyby wyrzekli się Wiary otwarcie i poddali obrzezaniu. Byli szaleńcami, zaangażowanymi w “diabelski spisek, naśladownictwo nieposłusznych żydów”, wymyślając podobne wytłumaczenia i bluźnierstwa. Nie byli chrześcijanami: przypominali saduceuszy, byli gorsi niż poganie, byli zwiastunami Antychrysta. (…) Przeciw Pawłowi z Samosaty cytował list Ignacego Męczennika do Efezjan o Chrystusie jako prawdziwym Synu niestworzonego Ojca, “prawdziwym synu, Słowie i Mądrości Ojca”, przeciw Ariuszowi ciskał słowa Chrystusa, Apostołów i proroków hebrajskich..

Tymczasem Ariusz nie przywiązywał wiele uwagi do żarliwych diatryb młodego przygarbionego księdza, który był zaufanym sekretarzem starzejącego się biskupa św. Aleksandra. Szybko zyskiwał konwertytów. Pozyskał nie tylko rzeszę świeckich lecz nawet kilku kapłanów i diakonów, był dumny zwłaszcza z odwiedzenia od ortodoksyjnej nauki około 700 konsekrowanych Chrystusowi dziewic. Tak jak wielu herezjarchów posiadał szczególną skłonność do niewiast, nawet gdy się postarzał. Przybierał pozę poety. Mówił że posiadł osobiste ezoteryczne objawienie nowego chrześcijaństwa, nową mądrość, której nie można znaleźć nawet w Biblii. Wysoki, ciemny, szczupły i ascetyczny, miał ponury wygląd, słodki i gładki głos, którego wiedział jak użyć, schlebiając, w ujmujący sposób. Dla wielu niewiast i pewnej grupy mężczyzn to połączenie było nie do odparcia.

Gdy biskup Aleksander wezwał tego poetyckiego księdza by wyrzekł się swych herezji, Ariusz odmówił. Wówczas święty zwołał synod złożony z prawie 100 egipskich i libijskich biskupów, którzy odwołali go z kościoła w Baukalis i ekskomunikowali. Niezniechęcony Ariusz udał się do Palestyny i zamieszkał u biskupa Cezarei Euzebiusza. Nie tylko pozyskał go dla swych doktryn, przynajmniej na jakiś czas, lecz okazał się specjalistą w sztuce propagand na szeroką skalę, pisząc długie i przekonujące listy do biskupów z dalekich stron, i pozyskując kilku konwertytów spośród nich, zwłaszcza trzech, którzy byli razem z nim uczniami w szkole Lukiana w Antiochii: Teoginisa z Nicei, Marisa z Chalcedonu oraz kolejnego, bardziej przebiegłego Euzebiusza – z Berytu. Najbardziej cennym rekrutem okazał się bez wątpienia ostatni z wymienionych. Albowiem Euzebiusz był w wielkich łaskach u Konstancji, siostry Konstantyna, zaś jego gwiazda rosła wraz z ich wzrastaniem tak iż wkrótce został pałacowym biskupem w Nikomedii w momencie, w którym Cesarz, obecnie samodzielnie władający światem po pokonaniu Licyniusza, obrał tam swą cesarską rezydencję. I tak stał się pierwszym z długiej linii owych ambitnych prałatów – polityków, którzy zawdzięczali swój awans łaskom głupich acz bogatych niewiast, ludzi, którzy zadowalali się zwykłą funkcją królewskich kapelanów jak Anatoliusz lub jak Wolsey mający nadzieję na Stolicę Piotrową, oddając Cezarowi to co należne Chrystusowi.

Ariusz znalazł na czas pomoc w schizmatyku z Miletu, który przyjął z radością nową niezgodę w Kościele. Niedługo potem miał zwolenników w całym świecie śródziemnomorskim albowiem wpadł na oryginalny pomysł wstawienia swych koncepcji na temat Chrystusa do popularnych pieśni, które marynarze śpiewali na statkach i nieśli do dalekich portów by śpiewano je na ulicach oraz w sklepach i manufakturach. Należy powiedzieć, że jakość Ariuszowych wierszy w tych niewielu fragmentach jakie do nas dotarły zdaje się potwierdzać niską o nich opinię Atanazego. (…) Atanazy nigdy nie próbował ukryć swej pogardy do tego dzieła. Twierdził że Ariusz daje swym czytelnikom podrasowaną wersję sprośnej jońskiej rymowanki Kreteńczyka Sotadesa. Powtarzał określenie “zniewieściały” pod adresem artysty i jego dzieła. “Zniewieściałość i nikczemność umysłu Ariusza”, jak twierdził, były jasno widoczne w owych “bezwstydnych i zniewieściałych przyśpiewkach”, które stanowiły tak bluźnierczą zniewagę Błogosławionego Pana. Jak dodawał, nie dziw zatem że Ariusz “popadł prosto w błąd faryzeusz. Jak oni udawali że zgłębiają prawo Boże, jednocześnie postanawiając, że będzie naruszali jego przykazania i tak jak oni postanowili odrzucić Chrystusa obecnego pośród nich, którego jak mówili oczekiwali, a którego oskarżali o bluźnierstwo że nazywa siebie Bogiem (…) tak też ów nędzny naśladowca Sotadesa, imieniem Ariusz, udaje, używając słów Pisma, że używa ich wobec Boga w sposób właściwy. Jednakże to zaiste stanowi część jego ateizmu, gdyż podważa Syna Bożego i twierdzi że jest zwykłym stworzeniem.”

Z czasem owa kontrowersja spowodowała tak wielkie napięcie w całym Cesarstwie, że Konstantyn, teraz wyłączny pan świata, dostrzegał szkodę jaką mogła przynieść instytucji, w której dostrzegał coś Boskiego i użytecznego zarazem jako jednocząca społeczeństwo siła. Posłał szacownego i uczonego starca Biskupa Hozjusza z Kordowy do Aleksandrii z listem skierowanym do Patriarchy świętego Aleksandra i samego Ariusza, prosząc ich by wskazali różniące ich rzeczy. Bez wątpienia młody Atanazy był obecny podczas rozmów albowiem wiemy, że napisał słynny list, który Aleksander skierował w tej kwestii do biskupów Egiptu. Poglądom Ariusza przeciwstawił tak przekonujące rozumowanie, oparte na Piśmie Świętym i logice, że Hozjusz przypuszczalnie przyjął je, składając sprawozdanie Konstantynowi. Doradził również by zwołać powszechny sobór wszystkich biskupów chrześcijańskich by zakończyć spór zanim stanie się jeszcze bardziej gwałtowny i niszczący. Cesarz zaaprobował powyższe. Wysłał listy wzywające by hierarchowie zebrali się latem roku 325 w Nicei, w Bitynii.

ciąg dalszy: 2 / 3 / 4 / 5

Izabela Sylwia - IS 2201
Święci beatyfikowani i kanonizowani przed SW II, różnią się bardzo od kanonizowanych po Soborze. Ci sprzed wieków byli naprawdę święci w swym postępowaniu. Posuwali się nawet do heroizmu. Oni stanowczo odrzuciliby ekumenizm, modernizm, fałszywe religie - to dla nich byłoby nie do pomyślenia.
V.R.S.
Św. Atanazy nie był formalnie kanonizowany - po prostu powszechnie uznano go za świętego. Jego szczątki trafiły do Wenecji, choć w roku 1973 Paweł VI darował część relikwii schizmatyckiemu biskupowi Szenudzie.
Izabela Sylwia - IS 2201
A Jan Paweł II był formalnie kanonizowany, ale coraz więcej osób go za świętego nie uważa. Nie chcę tu specjalnie krytykować, ale i niepotrzebnie jest negować prawdę.