Jędrek, masz rację. Ten człowiek to najprawdopodobniej oszust matrymonialny...Trudno go zweryfikować. Opowiada o sobie historie "z zielonego lasu".

Chciałabym sprostować, że nigdy nie byłam członkiem żadnej sekty, a mój - mam nadzieję, że wkrótce były mąż - zostawił mnie w najtrudniejszym momencie mojego życia, gdy zachorowałam na chorobę nowotworową.
Pan Spencer w tym czasie gdy leżałam w szpitalu uciekł do Warszawy, gdzie doskonale się bawi z kolejną kochanką, kpiąc sobie z polskiego prawa i prowadząc działalność gospodarczą bez udokumentowanego prawa do nauczania w naszym kraju. W dodatku po dziesięciu latach spędzonych tutaj, jeszcze nie nauczył się języka polskiego, ale pisze, że bardzo kocha to miejsce. Ciekawe z jakiego powodu? Bardzo często słyszałam z jego ust, że jesteśmy frajerami i nieudacznikami i że bardzo łatwo tutaj zarobić kasę, gdy się tylko wylewa potoki słów z siebie, bez względu na ich treść. Coś w tym jest, bo płacą mu duże firmy. Ja osobiście przestrzegam przed tym, aby nie wpaść w sidła takich ludzi, jak on. Ja wpadłam i przypłaciłam to utratą zdrowia...