V.R.S.
11.3K

Machanie wolnością czyli Polacy w służbie rewolucji światowej (1)

Początek roku 1794 to okres kiedy od stycznia w Wandei piekielne kolumny przeprowadzają planową eksterminację powstańców i ludności, wyrzynając, topiąc bądź w inny sposób zabijając do maja tegoż roku około 50 tysięcy ludzi. W centrum rewolucyjnej Francji, Ludwik XVI nie żyje od ponad roku, szaleje tzw. wielki terror Robespierrea i Saint-Justa oraz kontynuowana jest wielka kampania ateizacyjna oraz antykościelna – z mordami sądowymi i zwykłymi mordami. Jej ofiarą padają nie tylko wierne Kościołowi duchowieństwo i zakonnicy np. karmelitanki z Compiegne (lipiec 1794 roku), ale i “księża patrioci” (np. zgilotynowany w kwietniu 1794 abp Gobel) oraz “ojcowie” rewolucji (np., dzień po bitwie pod Racławicami – G. Danton). W październiku 1793 roku wprowadzono nowy republikański kalendarz, zrywający z 7-dniowym tygodniem z niedzielą, tradycyjnymi świętami oraz rachubą lat od narodzenia Chrystusa. W listopadzie katedrę Notre Dame przejęto na świątynię “bogini Rozumu”, wkrótce kolejne powstały w całym kraju w dotychczasowych, zbezczeszczonych kościołach. Deifikowano Marata a wzgórze Montmartre – męczenników Kościoła przezwano Mont Marat. W listopadzie też rozpoczęły się “deportacje pionowe” – masowe egzekucje księży i wiernych w barkach na Loarze, koło Nantes. Na bardziej regularnym teatrze działań – na wiosnę roku 1794 ulega nasileniu kampania sił rewolucyjnych we Flandrii przeciw koalicji złożonej z Holandii, Świętego Cesarstwa Rzymskiego, Prus i Wielkiej Brytanii. I wówczas wybucha, przedstawiana jako ostatni zryw I Rzeczypospolitej, tak zwana Insurekcja Kościuszkowska.

Jej główny bohater, po przystąpieniu króla Stanisława Augusta, pod koniec lipca 1792 roku – kiedy wojska rosyjskie przekroczyły Bug, którego bronił i zbliżały się do Warszawy – do Konfederacji Targowickiej, złożył rezygnację z armii i w listopadzie roku 1792 wyjechał z kraju. Przybył do Saksonii, do Lipska, gdzie siedział od września Hugon Kołłątaj (który dotarł tam przez Wrocław i kurort śląski w Cieplicach pod Jelenią Górą), gromadzili się inni emigranci jak Ignacy Potocki czy Piattoli i gdzie czekał go przyznany przez francuskie zgromadzenie narodowe tytuł honorowy obywatela Francji. Jak pisze Aleksander Kraushar w pracy Barss, palestrant warszawski: jego misya polityczna we Francji 1793-1800 towarzystwo owo zbierało się w domu agenta republikańskiej Francji i sekretarza Ignacego Potockiego – Pierre Parandiera. “Obywatel Kościuszko” nie zagrzał w Lipsku długo miejsca. 8 stycznia 1793 roku tak Kołłątaj pisał w jednym z listów: “Tadeusz Kościuszko już od nas odjechał. Dałem mu w towarzystwo mego synowca, spodziewam się ich widzieć na powrót w marcu. Przyczyniło mi to kosztu, ale cóż czynić?” 19 lutego 1793 roku Kołłątaj już nieco wyraźniej pisze do barona Strassera: “Pytasz się W. Pan, gdzie jest Kościuszko, musiał więc źle się wytłumaczyć Mirosławski, któremu jak kazałem powiedzieć, gdzie i z czem pojechał, posłałem z nim Eustachego, mego synowca. Jest teraz w Paryżu, będzie w Anglii i w Szwecji, powróci tu na końcu marca lud w kwietniu. Ten poczciwy człowiek bardzo jest swej ojczyźnie pożyteczny. Proszę się reszty domyśleć, bo moje wnioski nie są płoche, choć ich teraz trudno zrozumieć.” Szczegółów misji Kościuszki w gorącym okresie ścięcia Ludwika XVI jednak w listach Kołłątaja nie znajdziemy. Instrukcja dana wówczas Kościuszce wskazuje jednakże iż już wtedy miał czynić przygotowania do powstania oraz nawiązać bliskie relacje z rewolucyjnymi władzami w Paryżu. A. Kraushar cytuje list polecający wspomnianego Parandiera do ministra spraw wewnętrznych republiki “obywatela Rolanda” z 16 stycznia 1793 roku związany z misją Kościuszki, w którym agent pisał: “Obywatelu Ministrze! Cała nadzieja patriotów polskich, tutaj przebywających, polega na Twojej pieczołowitości dla losu Narodu, tak okrutnie gnębionego… Wybór, jaki uczynili w osobie Kościuszki, by stał się wobec Ciebie ich przedstawicielem, może być Ci tylko przyjemnym. Gdy Europa cała jęczała pod brzmieniem przemocy, Kościuszko, jako jeszcze młodzieniec, wzdychał za wolnością i uczył się w Ameryce tego, co czynić należy, dla jej wywalczenia.” Jak dodawał, Kościuszko wiózł ze sobą dwa memoriały do władz rewolucyjnych. Równolegle Parandier informował Paryż że w środowiskach Polaków na emigracji rozszerza się poparcie dla zaprowadzenia republiki: “Zapytałem jednego z nich: cóż w tym razie uczynią z królem? Na to mi odpowiedział, że uczucia jego w obecnej chwili są niezależne, i że już nie jest z nim związany (…) Mostowski i ksiądz Piattoli są owymi republikanami chwili ostatniej.” List zawierał również zapowiedź dalszej, szyfrowanej korespondencji. Dwa dni później Parandier tak pisał do Paryża, do ministra spraw zagranicznych Lebruna: “pismo niniejsze, Obywatelu Ministrze, niewątpliwie dojdzie rąk Twoich przed listem przesłanym Tobie za pośrednictwem obywatela generała Kościuszki. Posiada on bezgraniczne zaufanie całego narodu polskiego, zasłuży i na Twoje.” I dalej “czuję się w obowiązku zakomunikować Ci instrukcje, jakie otrzymał od patriotów lipskich. Starałem się o wierne zachowanie ich brzmienia.” W instrukcjach tych, podanych przez Parandiera, znalazły się m.in. punkty następujące: “z rozmaitych notatek, wręczonych Obywatelowi Kościuszce (…) bądź o obecnym ucisku w Polsce, lub też o sposobach wywołania powstania narodowego, Minister spraw zagranicznych będzie miał możność przekonać się, że ostatni ten punkt nie może być urzeczywistnionym inaczej, tylko drogą wypowiedzenia Rosji wojny…” Gdyby Francja oraz sugerowane Szwecja i Turcja nie były pewne czy podejmą zbrojne wystąpienie “Obywatel Kościuszko zaproponuje środek ugruntowania zarządzeń powstańczych ze strony Polaków, drogą zaniepokojenia Rosji przez deklarację konwencji narodowej o następstwach pogwałcenia przez to państwo prawa narodów, w osobie przedstawicieli Francji w Polsce. (…) Jeżeli Rzplita francuska uznaje za swój obowiązek pohamować swoje zapędy i zaprzestać wojny z tyranami, byłoby to odpowiednim dla jej godności i potęgi – zażądać od tych ostatnich uszanowania nietykalności i niezależności Polski. (…) Obywatel Kościuszko przedstawi Ministrowi życzenia podpisanych, zapewni go że są one zgodne z życzeniami narodu jego republikańskim nastrojem, zgodnym z konstytucją francuską.”

1 lutego 1793 Parandier pisał tak “dziś dopiero słyszymy tutaj o losie, postanowionym przez suwerena względem Ludwika Kapeta. Jeżeli się zdecydował na wielki akt sprawiedliwości, orzekając śmierć tyrana, widzę już z góry majestat równości, rozciągający się na wszystkie kraje Europy, i to w chwili, gdy despoci zamyślają o nowych gwałtach. Głowa ich padnie niewątpliwie pod mieczem wolności; wszelkie ich wysiłki będą bezowocnymi. Są to tylko dzieci, szamoczące się bezsilnie. Wojna na wiosnę będzie krwawa, straszna lecz krótka (…) Sądzę, iż byłoby pożądanym, gdyby powstanie (w Polsce), które jest nieuniknione, wybuchło na wiosnę, a deklaracja pruska [Fryderyka Wilhelma II z 16 stycznia 1793 dotycząca wkroczenia wojsk pruskich do Polski przed II rozbiorem, m.in. z uwagi na szerzenie się w Polsce zasad jakobińskich – przyp. wł.], może je uczynić tylko skuteczniejszym. Kościuszko jest już zapewne przy tobie. Jest to mąż, którego Polsce potrzeba. (…) Nie mogę dosyć nastawać na to, że tylko przez zdradę króla udało się wojskom rosyjskim usadowić w Polsce.” Dalej następują komplementy pod adresem pozostałych lipskich spiskowców: Potockiego – “zacność jego, skojarzona z wielkimi talentami”, Barssa – jednego “z najpierwszych mówców w Polsce” oraz Kołłątaja. Ów “był pierwszy, który przemówił do księży w imię tolerancji, a do szlachty, w imię równości”. Jak podsumowuje: “Ich życzenia, pragnienia i nadzieje zwracają się ku wspaniałomyślności wielkiego narodu. Byliby już dawno udali się do Francji, gdyby nie względy, o których szerzej opowie ci generał Kościuszko. Lecz cóż możemy uczynić dla nich? Oto – dostarczyć im broni, Obywatelu Ministrze, by mogli wspólnie z nami walczyć przeciw tyranom (…)”

Misja Kościuszki przewija się również w cytowanym przez Kraushara liście obywatela ministra Pierre’a Henriego Hélène Marie Lebruna, który pisał do obywatela ministra do spraw wojny Jeana Nicholasa Pache’a o “zacnym Potockim i cnotliwym Kołłątaju” oraz Kościuszce, przybyłym do Paryża “w przekonaniu, że usługi jego będą bardzo życzliwie przyjęte przez naród, który umie oceniać i wynagradzać istotne zasługi”, z uwagi na “względy polityczne obchodzące patriotów polskich”,zalecając troskliwości” Pache’a “walecznego Sarmatę.” Francuzi, jak wzmiankował Parandier, powinni wykorzystać wkroczenie Prusaków do Wielkopolski, do wzmożenia nastrojów powstańczych w Polsce. Skoordynowanie takiej akcji zbrojnej z działaniami wojsk republikańskich stanowiłoby dywersję przeciw jednemu z państw występujących po stronie antyfrancuskiej koalicji. W liście z 23 lutego Parandier informował Lebruna że spiskowe koła lipskie zamierzają na wiosnę przybyć do Paryża. Ostrzegał przed “intrygantem” Piattolim, wskazując iż “byłoby potworne wprowadzać do środków naszego oddziaływania na Polskę, płaskie intrygi tego, który przyspieszył nikczemnie jej upadek”.Środkami oddziaływania na Polskę” pozostało zatem środowisko Kościuszki i Kołłątaja.

28 lutego Lebrun pisał do Parandiera “jestem bardzo zadowolony ze szczegółów listów Twoich (…) Możesz upewnić patriotów lipskich, że Republika francuska gorliwie się krząta wokół przygotowania środków wyzwolenia owego sympatycznego narodu spod gniotącego go jarzma.” Jak dalej wskazywał “odbyliśmy wiele narad z dzielnym generałem Kościuszką i innymi Polakami, bawiącymi w Paryżu (…) W celu nadania zgromadzeniu patriotów polskich charakteru autentyczności, cechującej jego byt polityczny, byłoby konieczne, aby owo zgromadzenie ukonstytuowało się w Komitet rewolucyjny, środowisko wszystkich patriotów (…), które by stanowiło ognisko centralne rewolucji. (…) Możesz też zapewnić cnotliwych wodzów: Małachowskiego, Potockiego i Kołłątaja, że Republika przyjdzie im z pomocą, dostarczeniem tymczasowo funduszów, jakich będą potrzebowali, dla zaspokojenia różnych wydatków Komitetu (…) Nie odległy już czas, gdy eskadry Republiki, ukazując się jednocześnie na Bałtyku i na Archipelagu, w połączeniu z siłami Szwecji, Porty Ottomańskiej i dzielnych Polaków, zmienią stan rzeczy na Północy i wywołają pożądaną dywersję (…) Mogę więc tylko zachęcić Komitet rewolucyjny do przygotowania wewnątrz Polski wszelkich ruchów, mających wybuchnąć na pierwsze hasło. Wzywam go również o objaśnienie mnie o istotnych usposobieniach Polaków, o duchu publicznym, jaki ich ożywia i o środkach już przygotowanych dla wywołania, gdy czas nadejdzie owej zbawiennej rewolucji.” 16 marca, w związku z aresztowaniami agentury francuskiej w Warszawie, Parandier wyjechał do stolicy Polski.

Tymczasem Lebrun nakazał infiltrację nie związanych z Kościuszką i Kołłątajem środowisk polskich przebywających we Francji czy odznaczają się odpowiednim zapałem wobec republiki. Odpowiedź agenta La Roche z 19 kwietnia 1793 roku była uspokajająca i zawierała radę że “komuna paryska winna, w interesie współobywateli, przyciągać raczej słodką gościnnością niż odpychać surowym prześladowaniem nieszczęśliwych cudzoziemców, którzy widząc wolność wygnaną z ich ojczyzny, przybyli do Paryża, by w spokoju zażywać swych dochodów, pod cieniem drzewa, zaszczepionego na cześć bogini swobody.”

Pod owym cieniem, w rewolucyjnym Paryżu Kościuszko spędził tymczasem na rozmowach kilka miesięcy, jak pisał w późniejszym raporcie La Roche, by zyskać zasoby “niezbędne do wdrożenia w życie tego co przygotowano”. Nie uzyskał konkretnych gwarancji i powrócił do Saksonii. 25 maja Kościuszko pisał (cała korespondencja “francuska” za A. Krausharem) do La Roche’a w odpowiedzi na jego list o trwałym postanowieniu wywołania powstania, ponownie wystosowując oczekiwanie dywersji ze strony floty francuskiej. Jak wynika z późniejszej korespondencji Parandiera z La Rochem list ów miał charakter oględny, a szczegóły Kościuszko miał podać w dodatkowej, tajnej korespondencji. Odtąd miał przygotowywać wraz z Ignacym Potockim i Hugonem Kołłątajem, w łączności z konspiratorami w kraju, insurekcyjny zryw. Koncepcja oparcia się na powstałych z umiarkowanych jakobinów żyrondystów, którzy optowali za rozszerzeniem “dobrodziejstw” rewolucji na całą Europę, doprowadzając do wypowiedzenia w kwietniu 1792 roku wojny Austrii, a z którymi głównie Kościuszko prowadził paryskie rozmowy, jednak rychło zawiodła.

Najpierw, na początku kwietnia, na stronę antyrepublikańskiej koalicji przeszedł jeden z rozmówców Kościuszki – generał Dumouriez, którego przekonało do tego zgładzenie Ludwika XVI oraz wezwanie przed Konwent. Równocześnie aresztowano rewolucyjnego generała, byłego konfederata barskiego, Józefa Miączyńskiego, który 22 maja po procesie został zgilotynowany. Na przełomie maja i czerwca roku 1793 żyrondyści zostali zmiecieni z republikańskiej sceny politycznej przez zamach jakobinów, wspartych przez sankiulotów, których przypuszczalnie Kościuszko się obawiał i się z nimi nie utożsamiał. Można zakładać że te doświadczenia francuskie zaważyły następnie na wizji sprzysiężenia i powstania w Polsce. Także jej niespójności – między innymi z uwagi na wolę porozumienia z jakobińską Francją czasów Robespierre’a. W każdym razie Kościuszko w fazie przygotowawczej, w Lipsku i Dreźnie wszedł w porozumienie z polskimi jakobinami takimi jak Kołłątaj czy Zajączek, który przed samym wybuchem insurekcji koordynował przygotowania w Warszawie. Tymczasem rewolucja w rewolucji we Francji oraz zabójstwo Marata (13 lipca) i przejęcie władzy w Komitecie Ocalenia Publicznego przez Robespierre’a i Saint-Justa oddaliły perspektywę zwycięskich żagli francuskich na Bałtyku. Sytuację wykorzystały Prusy i Moskwa, przeprowadzając, obradujący od 17 czerwca sejm grodzieński, który miał przypieczętować II rozbiór Polski. Burzliwość obrad sprawiła że nastąpiło to w wypadku Rosji – 22 lipca, zaś Prus – pod koniec września 1793 roku.

Sytuacja ta wymagała podtrzymania rewolucyjnego bębenka. 18 lipca przebywający w Karlsbadzie (Karlovych Varach) Kołłątaj pisał do Kościuszki, wśród litanii pochlebstw, “król pruski pragnie Cię mieć w swym wojsku, wolni obywatele chcieli Ci powierzyć swą obronę, Ojczyzna jeszcze w Tobie ufa”, oczekując że nawiąże z nim znowu bezpośredni kontakt. We Francji Komitet Ocalenia Publicznego monitorował przebieg zdarzeń i zażądał od La Rocha raportów o nastrojach Polaków, z których pierwszy przedstawił 20 sierpnia, wskazując na “gniew i nadzieje.” We wrześniu La Roche wskazywał między innymi na konieczność zapewnienia stałej korespondencji między Komitetem Ocalenia Publicznego a lipskimi spiskowcami, w październiku na konieczność mianowania instruktorów przyszłych oddziałów polskich, w listopadzie – na faworyzowanie kwestii powstania w Polsce. 3 listopada 1793 roku protegowany Dantona, François Louis Michel Chemin Deforgues, który po upadku żyrondystów, zastąpił Lebruna jako odpowiedzialny za sprawy zagraniczne przesłał niestrudzonemu Parandierowi do Saksonii list z wyrażeniem życzenia Republiki by powstanie w Polsce wybuchło jak najprędzej, jednakże bez zapewnień stanowczej pomocy ze strony Francji. Parandier zauważył że “nie chodzi tu bynajmniej o podniecanie ducha Polaków i o podsycanie go obietnicami. Główni działacze domagają się gwarancji stanowczych i szybkich, aby wiedzieli, czego się trzymać mają. Sprawa redukuje się do tego: czy mamy stracić wszelkie korzyści, jakie nam zapewnia powstanie rzeczywiście narodowe w Polsce (…) czy też, natomiast, przyjmując wobec tego powstania rolę czynną, wzmocnić je imponująco i trwale skojarzyć z innymi czynnikami politycznymi, przygotowującymi się obecnie, utworzyć zeń wreszcie ognisko na Północy, podatne do rozkrzewiania wielkich zasad i rozprzężenia sił wrogich Francji.” Dalej, cynicznie zauważał: “każde powstanie, robione przez sankiulotów, może w swoim przebiegu wystarczać samo sobie, lecz dla podtrzymania go – potrzeba zasobów, zwłaszcza, jeżeli się chce mieć je na ogólnym, na wielkiej przestrzeni” oraz stawiał “obywatelowi Ministrowi” pytanie: czy Francja chce się obyć w wojnie przeciw koalicji bez dywersji na tyłach, “bez Polski, bez zwulkanizowania owej masy godnej do zbratania się z nami”. Nalegał by minister rychło podesłał “obywatela La Roche” z “12 milionów liwrów, żądanych przez tych, którzy kierują powstaniem”, “by wszystko, na całej przestrzeni Polski, było gotowe do połowy lutego przyszłego”, jako “terminu ostatecznego”, gdyż, w przeciwnym razie “nie warto już o tym myśleć dalej” i zostanie utracona “chwila, która już nie wróci więcej.” Sekundował mu La Roche w swoich sprawozdaniach, podkreślając że żyrondyści już podczas zimowo-wiosennej misji Kościuszki nie potrafili “wyciągnąć jak największej korzyści z zarządzeń jakie Kościuszko planował”, czemu, jednak Francja jakobińska nie powinna się dziwić, lecz ich błędy naprawić. Zapewniał że osobiście ręczy za skuteczność środka w postaci insurekcji w Polsce. 17 grudnia, występując do Deforguesa ponownie wskazywał na konieczność zaangażowania się Francji w akcję w Polsce.

W Paryżu miał tymczasem działać od końca stycznia 1794 roku specjalny delegat Kościuszki i Kościuszki, citoyen Franciszek Barss, wysłany z zamiarem uzyskania od Robespierre’a i kolegów konkretnej pomocy finansowej, dyplomatycznej i politycznej. W liście z 18 grudnia 1793 roku do Deforguesa Parandier zapowiedział jego przybycie. Tuż przed ową misją, 6 grudnia 1793 roku Kołłątaj pisał do przebywającego wówczas w Warszawie Barssa z Drezna w obszernym liście: “Francuzi, co w swojem pojęciu nazywali demokracyą, posunęli teraz aż do zniszczenia miast sławniejszych. Lyon do tego czasu rujnują i w nim obalają domy, posunęli się aż do wytępienia nie tylko religii katolickiej i chrześcijańskiej, ale nadto do wytępienia teizmu (…) Kościoły ich są poświęcone nowego gatunku bałwochwalstwa. Kościół św. Genowefy obrócony na Panteon poświęcony jest wszystkim bogom, albo ubóstwieniu tych, którym Konwencja przyzna honor pogrzebu w kościele Panteonu. Kościół katedralny de Notre-Dame w Paryżu poświęcony jest rozumowi (…) Wiele sekcyj w Paryżu i innych miastach, wiele municypalności po wsiach powyrzucali z ołtarzów obrazy katolickie, a na ich miejsce umieścili albo statuę wolności, albo Marata, albo Pelletier i tym podobne. Z cyboryów powyrzucali puszki, a powkładali na to miejsce nową konstytucyę. (…) Z jednej strony pokonany głos rozsądku i prawdy zupełnie umilkł, z drugiej zemsta i łupiestwo przytłumiło chęć opozycyi (…) Niezmierne bogactwa z kościołów, z konfiskat, tak pomnożyły skarb publiczny, że assygnaty francuzkie nie tylko wewnątrz ale i obcych równają się prawie z pieniędzmi gotowymi.” W Wigilię Bożego Narodzenia tego roku generał Franciszek Józef Westermann w następujących słowach donosił Komitetowi Ocalenia Publicznego o sytuacji na powierzonym mu odcinku walki o rewolucję: “Nie ma już Wandei, obywatele republikanie. Umarła pod naszą wolną szablą, wraz ze swoimi kobietami i dziećmi. W myśl rozkazów, jakie mi przekazaliście, zmiażdżyłem te dzieci pod końskimi kopytami, wybiłem kobiety, które – przynajmniej te – nie będą już rodzić bandytów. Nie mam sobie do zarzucenia ani jednego wziętego więźnia. Zgładziłem wszystkich.”

Z takimi o to wymarzonymi przez spiskowców aliantami miał się układać Barss, przybyły do Drezna 10 stycznia po końcowe wskazówki przed misją paryską, w sprawie współdziałania i pomocy dla powstania. Do Drezna przybył też Parandier aby razem z Barssem wyjechać do Paryża, który właśnie prowadził kampanię przeciw koalicji i rozprawiał się ludobójczo z Wandeą.

Kandydatura Kościuszki na dyktatora – naczelnika powstania była tymczasem przygotowywana propagandowo. Podkreślano jego walory dowódcze, nawet w przegranej faktycznie przez Kościuszkę bitwie pod Dubienką w wojnie roku 1792, przy której wojskom polskim nie udało się zatrzymać Rosjan na linii Bugu. I tak przykładowo Jędrzej Kitowicz, oskarżał księcia Pepiego o ówczesne niepowodzenia, że to rzekomo nie potrafił odpowiednio Kościuszki, “co nie lubił żartować z Moskwą”, wesprzeć w jego bojach. Snuto pogłoski o jego związkach z familią Czartoryskich. W trakcie trwającego nieco ponad pół roku powstania a i po klęsce szerzono jego kult jako bohatera narodowego. Pomijano też często, bądź marginalizowano, wizytę w Paryżu w roku poprzedzającym insurekcję.

Tymczasem, obok Barssa, bezpośrednio przed wybuchem powstania, na początku roku 1794 znalazła się liczna grupa wojskowych polskich, jak pisze A. Kraushar “ludzi, którzy w powstaniu Kościuszkowskim wybitną odegrali rolę.” Znalazł się wśród nich i generał Zajączek. 6 lutego Parandier, przybyły do Paryża wraz z Barssem, przedstawił obywatelowi ministrowi Desforgues’owi raport o sytuacji w Polsce, w tym stanie przygotowania do powstania. Przedstawiono również memoriał Barssa, którego treść ponownie przekazuje Kraushar: “Ujawniają się obecnie w Polsce objawy i zarządzenia rewolucyjne bardzo wyraźne, których wybuch zdaje się być nieunikniony i bardzo bliski (…) Rewolucja, przygotowująca się w Polsce, jest zupełnie innej natury, aniżeli te, które miały miejsce w owym nieszczęsnym kraju. Nie chodzi obecnie o konfederacje szlachty (…), nie chodzi tu o przywrócenie konstytucji ugruntowanej na śmiesznych zasadach królewskości (…) lecz o (…) skruszenie pęt niewoli, o przywrócenie ludowi jego praw i niezależności i nadanie mu samorządu. Właśnie w celu urzeczywistnienia tego zamiaru, patrioci polscy, mający zaufanie ludu, postanowili stworzyć armię rewolucyjną (…) Opinia narodowa już wybrała kierownika ruchu rewolucyjnego w osobie Kościuszki. Posiada on również zaufanie armii rewolucyjnej (…) W chwili, gdy powstanie wybuchnie, ustanowionym będzie rząd tymczasowy rewolucyjny, który uorganizuje i pokieruje siłami ludowymi w duchu prawdziwej rewolucji, zachowując dla narodu, faktycznie wolnego, konstytucję ostateczną, jaką sobie nadać zechce. Przerwa ta posłuży do przygotowania opinii publicznej i skierowania jej na drogę zasad konstytucji, istotnie republikańskiej.” Spiskowcy wrzucali zatem do kosza, całkiem niedawno uchwaloną Konstytucję 3 Maja i mieli czynić rozpoznanie oraz przygotowaniem bojem do zaprowadzenia w Polsce republiki.

Memoriał zawierał też rady praktyczne na pierwszy etap rewolucji “w początkach trzeba się będzie uciec do pomocy proboszczów miast i wsi. Pomoc ta jest uwarunkowaną stanem ciemnoty, przesądami i wszelkimi dolegliwościami jakie sprowadza niewola (…) Proboszczowie ci, należący po większej części do klasy nieszlachty, są zasadnie rozżalenie przeciw biskupom, których jarzmo podwójnie odczuwają, bądź jako kapłanów Kościoła, bądź jako senatorów państwa. Wielka liczba tych proboszczów zajmuje się w chwili obecnej z powodzeniem działaniami, mającymi na celu oświecenie ducha publicznego.” Jak wskazywano dalej “gdy powstanie wybuchnie (…) by je uczynić pewnym i stanowczym, nikczemnicy, spiskowcy i zdrajcy, którzy kraj sprzedali (…) poniosą przede wszystkim zasłużoną za swe zbrodnie karę. (…) Wyszczególnione środki rewolucyjne, winny żywo obchodzić wszystkich przyjaciół wolności.” Jak dodawano, celem uniknięcia wszelkich wątpliwości – oczywiście z jakobińską Francją na czele. Jednocześnie Parandier w raporcie z 9 lutego uspakajał jakobinów że Kościuszko jest wystarczająco radykalny, gdyż pojawiły się wątpliwości związane z jego pobytem na terenie Saksonii a “bez wątpienia, rząd saski jest potwornym, ponieważ ma elektora, dwór i szlachtę”.Obywatel Kościuszko (…) będzie kierował ruchem powstańczym, przygotowującym się w Polsce. Ci, którzy się ruchem owym interesują, mogą żywić do niego ufność zupełną (…) Obywatel Desforgues, minister spraw zagranicznych, uważa go jako podejrzanego (…) Tak jest, Saksonia ma rząd z konieczności nieprzyjazny temu, co obecnie przygotowuje się w Polsce, a Obywatel Kościuszko, wódz rewolucyjny, nie miałżeby obaw, by tam pozostać! Gdyby ten wzgląd miałby być powodem do podejrzeń, Obywatel Parandier winien być w równiej mierze podejrzanym, on, który jest Francuzem, znanym ze swych przekonań, a który, mimo to, zamieszkiwał tam około półtora roku. (…) Obywatel Parandier wyznaje, że nie zna nikogo w Polsce, który by, tak jak Kościuszko mógł z taką łatwością kierować zarządzeniami rewolucyjnymi swoich współrodaków ku wolności i równości.”

19 lutego Desforguesowi przedstawiono podpisany przez Barrsa memoriał, zauważający że “wszystko, cokolwiek tu przytoczę, obchodzi w większej mierze Francję, aniżeli Polskę samą, a raczej, że posłuży Polsce dopiero wtedy, gdy się Francji pomocnym okaże.” W kwestii insurekcji wskazywał “Nie byłaby ta dywersja olbrzymiej dla Francji doniosłości? A ile to oszczędzi się krwi waszych dzielnych republikanów, jeżeli Prusacy ujrzą się wziętymi we dwa ognie, ze strony dwóch narodów, walczących o swoją wolność?” Byłaby to, jak podnosił “dywersja przeciw królowi pruskiemu i, powtarzam, zaoszczędzenie krwi francuskiej” oraz “pozbawienie króla pruskiego tej pomocy, jaką mu obecnie świadczy Rosja”, a także oddziaływanie “ruchy rewolucyjnego” na Polaków w Galicji, “wreszcie przyspieszy się tym sposobem pogrom despotów i wzmocnienie Rzplitej francuskiej.” Zapowiadał jednak że Polska nie wprowadzi niezwłocznie ustroju republikańskiego, a dopiero wtedy, gdy wywalczy wolność i odrodzenie, zauważając iż “ten, kto by chciał ustanowić rząd prawdziwie republikański w Polsce, przed wypędzeniem satelitów przemocy, przyczyniłby się do nieszczęść wojny domowej i do zwiększenia liczby niewolników obcych, poprzez dodanie do nich arystokratów, fanatyków, rojalistów, umiarkowanych i całej owej wstrętnej kliki, która, za przykładem tych, jacy nękają Francję, tamowałaby jedynie pochód patriotów ku niezawisłości narodowej (…), do ustanowienia konstytucji iście republikańskiej.” Jak dodawał na koniec “przekonany o słuszności sprawy, bronionej przez naród francuski, przekonany, że ustalenie się Republiki stanowi szczęście rodu ludzkiego, a tym samym i mojej ojczyzny, winienem (…) życzyć dobra Francji i uważam powstanie dobrze uorganizowane, dobrze prowadzone przez patriotów polskich, jako środek najskuteczniejszy, do tego wiodący celu.” Można powiedzieć, ot dyplomacja i jej konwenanse, wypada jednak zauważyć że czynione wtedy kiedy przez Wandeę maszerowały “piekielne kolumny”, prowadząc ludobójstwo na wrogach tej Republiki, u której klamki wisieli od dłuższego czasu polscy insurgenci. Republiki, którą właśnie, w ramach kolejnej rewolucji w rewolucji, miał zawładnąć triumwirat Robespierre’a, Saint-Justa i Couthona. Tymczasem, czas naglił – 21 lutego 1794 roku Rada Nieustająca na żądanie Osipa Igelströma uchwaliła redukcję wojska Rzeczypospolitej oraz werbunek żołnierzy, których ona dotyczyła, do wojska rosyjskiego i pruskiego.

3 marca Barss przedstawił Desforguesowi szczegółowy raport o działalności spiskowej, począwszy od sierpnia roku 1793, podkreślając że, mimo działań rozbiorowych roku 1793, “dotąd nie nastręczyła się przeszkoda do wprowadzenia w czyn planowanego powstania” a “w interesie Francji leży zajęcie się tą sprawą” – zwłaszcza w formie pomocy pieniężnej, a to “dla zapewnienia niezależności patriotów sankiulotów od zasobów, jakie by mogły zależeć od kilku bogatszych obywateli”, udzielonej, jak sugerował, Barss – za pośrednictwem jakiegoś niemieckiego agenta Francji, aby nie ustalono jej źródła we Francji. Relacja Barssa obejmuje między innymi wizytę Kościuszki na Podgórzu pod Krakowem 11 września 1793 roku, gdzie omówiono plan powstania, lecz nie zdecydowano się go wdrożyć w życie i Kościuszko wyjechał do Włoch. 9 marca, według kalendarza gregoriańskiego, którego Barss oczywiście nie użył, wystosował on bezpośrednią odezwę do Komitetu Ocalenia Publicznego, z żądaniem zajęcia się sprawą insurekcji w Polsce, zapewniając że zwróci się do spiskowców w kraju “Powstańcie! Naród francuski dopomoże Wam do zrzucenia jarzma despotów!”

Jakobini francuscy, dostrzegając korzyści z rewolucji w Polsce, nie chcieli się jednak angażować otwarcie w jej wywołanie i pomoc. “Anakreont gilotyny”, członek Komitetu Ocalenia Publicznego obywatel Bertrand Barère, który jako przewodniczący Konwencji doprowadził do śmierci Ludwika XVI, został ostrzeżony przed Parandierem i “Barschem”, a także Potockim jako ludziom “oddanym Prusom. Jak dodał informator Barera, obywatel Mehee de la Touche, Barss “głosi, że kocha wolność, lecz nie mówi, że kocha pieniądze”, co jest pewniejsze, zaś Parandier chwalił “szatańską Konstytucję 3 Maja”. La Roche’a zidentyfikowano jako prusko-angielskiego agenta wpływu, który nienawidzi Rosjan. Barrs, Parandier i La Roche przeniknęli, zdaniem informatora Barera do kordelierów i jakobinów, uzyskując o nich bieżącą wiedzę o sytuacji w Paryżu, zapewne w celach agenturalnych. Jak dodawał “łatwo przekonać się o potrzebie rozciągnięcia nad tym kółkiem bacznej czujności.” Opisywał następnie swoje z Barssem i La Rochem rozmowy oraz brak szczerego radykalizmu rewolucyjnego po stronie interlokutorów, którzy nie mieli zamiaru “zabezpieczenia wolności ludu”, ich słowa odnośnie pożytków dla Francji płynących z zaangażowania w insurekcję, określając jako “pokusy.” Jak podsumował: “sądzę, obywatelu, iż nie masz obecnie wątpliwości co do tego, że ci ludzie są agentami Potockiego, a tym samym – Prus i Anglii.”

Wybuch rewolucji czy też, jak kto woli, insurekcji w Polsce, utrudniał zaborcom działania wojskowe, natomiast ułatwiał propagandowe – już na początku roku 1793 dyplomacja pruska i rosyjska uzasadniały potrzebę drugiego rozbioru Polski “niebezpieczną trucizną jakobińską”, szerzącą się w Warszawie. Na ile obawa przed kolejnym rewolucyjnym frontem była obłudą zaborców, zwłaszcza Prus, które najpierw Polaków do zerwania kurateli carycy Katarzyny podpuściły, a potem Polską się z Moskwą podzieliły i chciały II rozbiór przypieczętować oraz doprowadzić do trzeciego, zaś na ile realną obawą – do końca nie wiadomo. Sytuacja była natomiast przewidywalna. Jeszcze przed porozumieniem prusko-rosyjskim, przypieczętowanym II rozbiorem, 14 listopada 1792 roku rezydent angielski w Warszawie William Gardiner pisał do brytyjskiego sekretarza stanu iż wielu Polaków jest skłonna zaprowadzić system francuski bądź przynajmniej zawrzeć z Francją porozumienie, “mówią nawet iż w tej mierze rozpoczęto już korespondencję z niektórymi członkami Konwencji. Jeżeli to jest prawdą (…) jedno tylko zostanie do wyboru trzem sąsiednim potencjom, to jest zupełny podział tego kraju, niepodobna bowiem przypuścić, aby widząc wśród siebie zagnieżdżający się systemat tak groźny zasadom swoich rządów, nie przedsięwzięły kroków najskuteczniejszych wykorzenienia go stąd na zawsze.” (cyt. za Przegląd Polski 1876, t. 3, zeszyt 7).

Po II rozbiorze jego architekt Jakub Sievers, w listopadzie roku 1793 wymógł na Sejmie, po burzliwej dyskusji przyjęcie praw antyjakobińskich, które rozszerzył uniwersał Stanisława Augusta o stawianiu osób utrzymujących kontakty z Francją lub szerzących jakobinizm przed sądami sejmowymi. Konfiskowano wydawnictwa francuskie, rozpoczęto aresztowania i internowania – 7 grudnia w areszcie domowym zatrzymano Tadeusza Mostowskiego, który w roku 1793 roku, w związku z klęską żyrondystów wrócił z Francji, a którego wypuszczono dopiero po tym jak podpisał oświadczenie potępiające jakobinizm i zawierające zapewnienie zachowania spokoju. Aresztowano także przebywających w Warszawie Francuzów, których następnie deportowano. Pozostało ich jednak tyle że wzięli udział w nadchodzącej insurekcji i to tak widocznie, że, jak wskazuje W. Tokarz, “np. Deputacja indagacyjna (…)robi wrażenie jak gdyby wytworu czysto francuskiego.” Owe akcje antyjakobińskie przyspieszyły zresztą wybuch powstania, o którym na tyle jawnie rozmawiano, że spotkało się to nawet z krytyką spiskowców drezdeńskich. Spiskowcy warszawscy mieli też pretensje do Kościuszki i Kołłątaja że do powstania nie przystąpiono już we wrześniu 1793 roku, to jest przed wspomnianą akcją antyjakobińską, z czego zresztą, w marcu 1794 roku musiał tłumaczyć się Barss w Paryżu brakiem pieniędzy i obawą przed aresztowaniem Kościuszki. Wspomniane wyżej elementy “francuskie” mogły być wykorzystane przez Prusy, zwłaszcza gdyby pojawiły się dowody otwartego porozumienia między Francją a insurgentami w postaci pomocy czy to zbrojnej, czy materialnej, do użycia wobec carycy Katarzyny by kwestię polską ostatecznie domknąć.

Jak wiemy powstanie wybuchło przedwcześnie akcją Madalińskiego, stacjonującego z brygadą przy granicy pruskiej. 24 marca kiedy Kościuszko ogłaszał się naczelnikiem w Krakowie i proklamował początek powstania, w Paryżu Robespierre’a rozprawiał się gilotyną z członkami stronnictwa Heberta. Na wieść o wydarzeniach w Polsce l’Incorruptible zastrzegł wyraźnie: “powstanie polskie nie było ani przygotowane, ani zapowiedziane przez naszych agentów, lub posłów. Zawisło ono w zupełności od przypadku okoliczności.” Francja znalazła się w doskonałej pozycji – mogła je użyć oczywiście do swoich celów, bez otwartego mieszania się w jego przebieg, zwłaszcza że Polacy na Francuzów zbytnio się nie pogniewali. Memoriał przygotowany dla Komitetu Ocalenia Publicznego w związku z początkiem powstania, rozważa między innymi czy insurekcja nie jest prowokacją, nawet nie pruską, tylko rosyjską by Moskwa samodzielnie zabrała ziemie polskie pozostałe po II rozbiorze. Wskazano w nim m.in. iż korzystne jest otwarcie insurekcji w Krakowie, wówczas przy granicy austriackiej po I rozbiorze, co powinno zaabsorbować Austrię jako aktywnego członka antyrepublikańskiej koalicji. Propozycje dotyczące możliwości wykorzystania powstania rozpoczynają się od zdania: “byłoby przedwczesnym uczynić najlżejszy krok jawny.” Proponowano zatem wysłanie agentury by śledziła rozwój wypadków oraz dbała o linię ideologiczną insurekcji, natomiast Robespierre zaoponował przeciw wysłaniu funduszy. Sugerował by zachować kontakty z Barssem ale z nim się “nie układać” i “nic nie obiecywać.” Sprzeciwił się również propozycji odpuszczenia walki ideologicznej i skupieniu na haśle niezawisłości Polski, dopisując: “słusznym jest dawać rady powstańcom polskim. Doświadczenie nasze uczyniło nas ich mistrzami w sprawie powstania.” W zakresie działań zbrojnych – ustalono by, grając sytuacją w Polsce, skłonić Turków do wojny z Rosją i Austrią. Na próżno Barss zaostrzył ton wystąpień (20 kwietnia), wskazując na niesłuszne uprzedzenia wywołane przez próżniaczych arystokratów i kładąc nacisk że wybuch powstania dowodzi czynami wspólności sprawy polskiej i rewolucyjnej francuskiej. Cóż jeszcze Kościuszko mógłby uczynić by przekonać francuskich jakobinów?

Korespondencja spiskowców, nie tylko Kołłątaja, z okresu poprzedzającego powstanie tchnie zapewnieniami o przewagach francuskich i pewności rewolucji w innych częściach Europy. W zwycięstwach francuskich upatrywano i w kraju szanse na powodzenie – także w środowiskach “umiarkowanych”, na przykład związanych z Działyńskim. Zwycięstwa te i tym razem miały nadejść, dzięki Polsce, choć bez korzyści dla Polski. J. Madelin w swoich dziejach rewolucji francuskiej z dumą napisał “w marcu roku 1794 Polska pod wodzą Kościuszki wszczęła powstanie, zaś w międzyczasie Carnot rzucił swe armie wschodnie do Niderlandów. (…) 18 maja Austriacy zostali pobici pod Tourcoing. Król Prus, skierował na Warszawę posiłki, które powinny pójść pod Brukselę a cesarz obawiał się że znów zostanie oszukany w sprawie polskiej, więc skreślił suchą notę do swego kanclerza: “powinniśmy nie uczestniczyć w rozbiorze!” Jourdan skorzystał z tych nieporozumień. (…) 26 czerwca armia została zaatakowana pod Fleurus i całkowicie rozbiła swych przeciwników. Było to wspaniałe zwycięstwo i, po Wattignies, największy triumf militarny Rewolucji. Jego skutki wkrótce stały się widoczne: 6 lipca sprzymierzeni wycofali się z Brukseli i 11 tego miesiąca Jourdan wkroczył do miasta. 23 lipca Pichegru, spychając przed sobą Anglików, zajął Antwerpię. Od tej chwili Belgia była nasza. Tymczasem Armia Alp zagroziła Turynowi. Koalicja, podkopana przez sprawę polską, zaczęła słabnąć.” Rewolucja została ocalona. Miały się spełnić również wkrótce nadzieje Hugona Kołłątaja, które tak opisywał w liście do Franciszka Barssa z 16 listopada 1792 roku “zdaje się być rzeczą widoczniej pewną, że Francuzi zaszczepią ogień rewolucyjny w Niderlandzie, w Niemczech i w Włoszech.” Polska jednak do tej chwili nie dotrwała.

Ze strony polskiej tak opisywał wybuch insurekcji i relacje z Francuzami ks. Jędrzej Kitowicz:

“Sławny Tadeusz Kościuszko, ukrywając się tu i ówdzie po kraju, wzdychając do okazji powstania narodu, namawiał, kogo mógł, z obywatelów, z wojskowych, generałów i innej starszyzny, aby jeszcze raz spróbowali szczęścia wojennego. Drugi Niemcewicz, poseł przeszłego sejmu warszawskiego, biegał do Paryża, przekładał Francuzom, iż ich interesem jest poratowanie Polski, dwiema potencjami obarczonej. Francuzi, mający sami wojnę wielką z cesarzem, królem pruskim, królem hiszpańskim, sardyńskim, Rzeszą niemiecką, holenderską, a na ostatku z królem angielskim, nie mogli Polakom dodać posiłków w wojsku; ale obiecali dopomóc pieniędzmi, obiecali także podburzyć Turka i Szweda przeciw Moskwie, skoroby się tylko Polacy wzięli, lecz nic z tego nie wyświadczyli. Tymi nadziejami ułudzeni żołnierze polscy dali się namówić Kościuszce, że umówili między sobą rokosz generalny, który miał dopiero zewsząd wybuchnąć razem 19 marca; ale gorący Madaliński nie mógł do tego dnia wytrzymać, będąc ściśniony między Narwią, Bugiem i Wisłą dwiema wojskami, to jest pruskim i moskiewskim, od którego spodziewał się co dzień być przymuszonym do rozbrojenia i rozsypania swojej komendy. Uderzył tedy na Prusaków, którzy mu się wydawali słabszymi, i przerżnął się przez ich rozmaite stanowiska, jako się wyżej opisało. Za czym i Kościuszko z swoim powstaniem musiał się pospieszyć.”


Msza szuanów wandejskich
V.R.S. shares this
2843
W chwili, gdy powstanie wybuchnie, ustanowionym będzie rząd tymczasowy rewolucyjny, który uorganizuje i pokieruje siłami ludowymi w duchu prawdziwej rewolucji, zachowując dla narodu, faktycznie wolnego, konstytucję ostateczną, jaką sobie nadać zechce. Przerwa ta posłuży do przygotowania opinii publicznej i skierowania jej na drogę zasad konstytucji, istotnie republikańskiej.
Kwal.. Maciej .
Dziękuję, że zamieścił Pan ten artykuł...Polacy powinni to przeczytać ! Ja sobie skopiowałem i w wolnych chwilach dokończę czytanie i przeanalizuję....
V.R.S.
@Kwal.. Maciej .
Prawda jest taka że Konstytucji 3 Maja nikt nie traktował wówczas poważnie. Z jednej strony była Targowica, która musiała się z niej tłumaczyć carycy, z drugiej Kołłątaj i "jakobini", dla których była zbyt mało radykalna, bo nierepublikańska.