m.rekinek
3393

SZATAN JEST BEZSILNY ! - nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca

Mamy kolejną pierwszą sobotę miesiąca

Mamy kolejną pierwszą sobotę miesiąca. Ileż już ich było od 10 grudnia 1925 r., dnia, w którym Jezus i Matka Boża Fatimska przekazali nam swe życzenie, aby ludzie praktykowali nowe nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Tamtego dnia ludzkość otrzymała dar, którego do dziś nie przyjęła w pełni. Jednak pierwsza sobota maja 2005 r. rozpoczyna zupełnie nowy czas w dziejach nabożeństwa pierwszych sobót.

Ile już było tych pierwszych sobót, wykorzystanych mniej lub bardziej przez poszczególnych ludzi, przez narody, przez ludzkość? Nie bawmy się w rachmistrzów, bo u Boga liczby o niczym nie świadczą, a dla nas ważne jest to, co dziś, mniej to, co za nami. Tym bardziej że nasze "dziś" jest cezurą wyznaczającą nowy czas nabożeństwa pierwszych sobót. Niezależnie od tego, ile pierwszych sobót poprzedziło majową pierwszą sobotę 2005 r., obecna jest najważniejsza. Bo po raz pierwszy odprawiamy ją nie tylko wtuleni w Niepokalane Serce Maryi, ale też stając blisko Ojca Świętego Jana Pawła II. Tak, zaczynają się dla nas papieskie pierwsze soboty! Najwspanialszy dar, jaki ofiarujemy Janowi Pawłowi II - możemy podjąć i wypełnić dzieło, które nosił niespełnione w swoim sercu. Możemy pomóc Maryi "zaprowadzić na świecie nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca". I uruchomić lawinę cudów.

Szatan już bezsilny

Do 2 kwietnia 2005 roku sam diabeł walczył z próbami rozpowszechnienia nabożeństwa pierwszych sobót. Jak dotąd jego wysiłki były skuteczne...

Warto zwrócić uwagę na zachowanie szatana. Cudowny Medalik - wielki dar nieba - potrzebował na upowszechnienie sześciu lat. Orędzie Bożego Miłosierdzia - wspaniała manifestacja łaski - potrzebowało lat mniej niż dziesięciu. A nabożeństwo pierwszych sobót? Mijały kolejne dekady i nic! W trzech krajach to nabożeństwo jest oficjalnie zatwierdzone, co wcale nie znaczy, że nawet w Portugalii, Hiszpanii czy w Polsce jest ono powszechnie znane i praktykowane. Coś w nim musi być zupełnie niezwykłego, skoro szatan czyni wszystko, by nie dopuścić do jego rozpowszechnienia. Cóż takiego kryje się w tym nabożeństwie do Niepokalanego Serca, że ks. kard. Joseph Ratiznger, przewodniczący Kongregacji Doktryny Wiary, dziś jako Benedykt XVI, następca Jana Pawła II, ogłosił, że jest ono ratunkiem dla świata, że jest silniejsze od broni wszelkiego rodzaju? Szatan boi się tego nabożeństwa i czyni, co w jego mocy, by pozostało tylko w zamysłach Bożej Opatrzności.

Może przeraża go comiesięczna spowiedź, która uniemożliwia mu opanowanie ludzkiej duszy? Mistrzowie życia wewnętrznego zgodnie twierdzą, że ten, kto pragnie doskonałości, musi przystępować do sakramentu pojednania co najmniej raz w miesiącu. Władca ciemności dobrze wie, że regularna spowiedź niweczy wszystkie jego wysiłki.

A może szatan boi się mistyki wpisanej w krąg nabożeństwa pierwszych sobót? Może lęka się jego kontemplacji? Rzeczywiście, nabożeństwo pierwszych sobót może obrócić w proch bardzo wygodny dla diabła mit mówiący o tym, że doświadczenie mistyczne jest zarezerwowane tylko dla wybranych, a kontemplacja stanowi domenę zastrzeżoną jedynie dla zakonników i zakonnic. Nagle te najpiękniejsze skarby wiary okazują się w zasięgu każdego, kto ma odwagę wyciągnąć po nie rękę! Nie dopuścić do tego, ośmieszyć, zasunąć zasłonę milczenia, piętrzyć trudności - oto cel wysiłków szatana. Można by rzec, że diabeł przesunął swoje siły w to jedno miejsce, był gotów osłabić inne odcinki frontu, byleby nie pojawiło się to nowe nabożeństwo, przy którym staje się bezradnym pajacem.

Minęło siedemdziesiąt lat i nic? To znak odwrotny niż próbuje nam wmówić logika upadłego anioła. Czy ta długa zwłoka to dowód na strach szatana przed czymś bardzo potężnym? Nie trzeba o tym pisać, każdy sam znajdzie odpowiedź, gdy nabożeństwo pierwszych sobót okaże się drogą mistycznego doświadczenia, więcej - drogą świętości!

Zwycięstwo w śmierci Jana Pawła II

Zbudowany przez szatana mur był tak potężny, że na to nowe nabożeństwo mogły zwrócić uwagę tylko najbardziej radykalne znaki. Jak męczeństwo, jak śmierć w morzu cierpienia oddanego do dyspozycji Maryi. Bo inne znaki były skutecznie zagłuszane... Na różne sposoby Jan Paweł II próbował przybliżyć czas wypełnienia ostatniej prośby fatimskiej. Ale wszystkie podejmowane przez niego inicjatywy okazywały się niewystarczające. Diabelski opór okazał się wyjątkowo potężny. Przemówiła dopiero jego święta śmierć. Czyżby na naszych oczach mur popękał, skoro dziś każdy pyta: "Pierwsze soboty, co to takiego?".

Być może dzień 2 kwietnia 2005 r. przejdzie do historii jako najważniejsza pierwsza sobota w dziejach świata. Była to ostatnia pierwsza sobota Jana Pawła II na ziemi, zakończona "towarzyszeniem Matce Najświętszej w Jej rozmyślaniu nad tajemnicami różańcowymi" - nad tajemnicą zbawienia! Nie bójmy się twierdzić, że kiedy na Jasnej Górze przebrzmiał Maryjny Apel, sama Maryja przyszła do swego umiłowanego syna. Jego piętnastominutowe wsłuchiwanie się w to, jak bije serce Matki, zakończyło się ostatecznym zjednoczeniem tych dwóch serc. Jedno przestało bić, po to, aby Karola Wojtyłę ożywiało już tylko najpiękniejsze Serce - Niepokalane Serce Maryi. W tym właśnie Sercu najłatwiej nam dziś spotkać Jana Pawła II.

Czas "nowego pokolenia"

Dziś zaczynamy mówić coraz głośniej, że nabożeństwo pierwszych sobót jest nabożeństwem nowego tysiąclecia. Jego zaistnienie jest chyba przewidziane na nadchodzące lata, jego iskra wyjdzie z Polski, jego rozpowszechnienie zmieni bieg historii ludzkości. Zaczynamy zapisywać się do pierwszosobotniej szkoły Maryi. Czynimy to z radością, wsłuchujemy się bowiem w słowa Benedykta XVI, który jeszcze jako kardynał uczył: "Moje Niepokalane Serce zwycięży. Co to oznacza? Serce otwarte na Boga i oczyszczone przez kontemplację jest silniejsze niż karabiny i broń wszelkiego rodzaju". I czytamy wypowiedź Siostry Łucji: "Ci, którzy będą żyć nabożeństwem do Niepokalanego Serca Maryi, będą prawdziwie nawróceni i poświęceni Bogu, ci stanowić będą nowe pokolenie, które zwycięży zło".

To chyba nie wymaga komentarza. Wiosna chrześcijaństwa, cywilizacja miłości, triumf Niepokalanego Serca Maryi - wszystko to będzie owocem działania "nowego pokolenia", pokolenia Maryjnego, uczącego się świętości w szkole nabożeństwa pierwszych sobót! Jak Ojciec Święty Jan Paweł II. I razem z nim!

Piętnaście minut z Maryją

Najpiękniejszy, najcenniejszy, najważniejszy element tego nabożeństwa to rozmyślanie z Maryją. Dziś nie jest już takie trudne. Spróbujmy wyłączyć swój umysł i usłyszeć w swym sercu Jej słowa. Zaprośmy Ją do rozważania tajemnicy Wcielenia Syna Bożego, a na piętnaście minut stanie Ona u naszego boku. Jeśli nie potrafimy skupić się tak głęboko, by usłyszeć Jej głos, możemy poprosić o pomoc Jana Pawła II - jednego z największych mistyków Kościoła i jednego z najbardziej oddanych Maryi. On wydeptał dla nas ścieżkę maryjnej kontemplacji. Nie bójmy się prosić Go o pomoc! Teraz jest On bardzo blisko nas, nawet bliżej niż wtedy, gdy mieszkał na Watykanie. Przecież okno Pałacu Niebieskiego, w którym stoi dziś nasz Papież, wychodzi na wszystkie place naszego życia! Zawsze i wszędzie dotyka nas Jego błogosławieństwo, a najszczególniejsze staje się naszym udziałem w dzień Jego narodzin dla nieba - w każdą pierwszą sobotę.

Spróbujmy wejść w Maryjne misteria razem z Ojcem Świętym. Poniższe słowa to tylko punkty zaczepienia. Wykorzystajmy je do znalezienia się razem z nim blisko Niepokalanego Serca Maryi. Niech każde z tych krótkich zdań stanie się dla nas miejscem dłuższej lub krótszej medytacji z niebieską Matką - przy boku naszego wielkiego Papieża.

Wincenty Łaszewski
malgorzata__13
Nie bójmy się twierdzić, że kiedy na Jasnej Górze przebrzmiał Maryjny Apel, sama Maryja przyszła do swego umiłowanego syna. Jego piętnastominutowe wsłuchiwanie się w to, jak bije serce Matki, zakończyło się ostatecznym zjednoczeniem tych dwóch serc. Jedno przestało bić, po to, aby Karola Wojtyłę ożywiało już tylko najpiękniejsze Serce - Niepokalane Serce Maryi.
Najpiękniejsze nabożeństwo i …Więcej
Nie bójmy się twierdzić, że kiedy na Jasnej Górze przebrzmiał Maryjny Apel, sama Maryja przyszła do swego umiłowanego syna. Jego piętnastominutowe wsłuchiwanie się w to, jak bije serce Matki, zakończyło się ostatecznym zjednoczeniem tych dwóch serc. Jedno przestało bić, po to, aby Karola Wojtyłę ożywiało już tylko najpiękniejsze Serce - Niepokalane Serce Maryi.

Najpiękniejsze nabożeństwo i lekarstwo na dzisiejsze czasy cierpiące z braku prawdziwej radości i pokoju ducha.Bóg daje to, czego nam najbardziej potrzeba.
KAM.
Bardzo dziękuję. Treściwy i wartościowy materiał.
... z radością, wsłuchujemy się bowiem w słowa Benedykta XVI, który jeszcze jako kardynał uczył: "Moje Niepokalane Serce zwycięży. Co to oznacza? Serce otwarte na Boga i oczyszczone przez kontemplację jest silniejsze niż karabiny i broń wszelkiego rodzaju"Więcej
Bardzo dziękuję. Treściwy i wartościowy materiał.

... z radością, wsłuchujemy się bowiem w słowa Benedykta XVI, który jeszcze jako kardynał uczył: "Moje Niepokalane Serce zwycięży. Co to oznacza? Serce otwarte na Boga i oczyszczone przez kontemplację jest silniejsze niż karabiny i broń wszelkiego rodzaju"
mkatana
ROZWAŻANIE NA I SOBOTĘ MIESIĄCA – PIERWSZA TAJEMNICA BOLESNA
Pozwól, by Matka Najświętsza dała ci dziś głębiej pojąć wielką tajemnicę Ogrójca. Gdy w pierwszą sobotę dołączysz do codziennego Różańca wstęgę piętnastominutowego zamyślenia nad tajemnicami twego zbawienia, dotknie cię niezwykła łaska. Maryja obiecała, że pozwoli ci dziś uczestniczyć w swoim własnym rozmyślaniu. Otwórz się więc na …Więcej
ROZWAŻANIE NA I SOBOTĘ MIESIĄCA – PIERWSZA TAJEMNICA BOLESNA

Pozwól, by Matka Najświętsza dała ci dziś głębiej pojąć wielką tajemnicę Ogrójca. Gdy w pierwszą sobotę dołączysz do codziennego Różańca wstęgę piętnastominutowego zamyślenia nad tajemnicami twego zbawienia, dotknie cię niezwykła łaska. Maryja obiecała, że pozwoli ci dziś uczestniczyć w swoim własnym rozmyślaniu. Otwórz się więc na Jej natchnienia i pozwól, by prowadziła cię Ona drogami Boskich zamysłów. Niech słowa tej medytacji staną się twoimi własnymi słowami, a zdołasz usłyszeć głos Maryi mówiący osobiście do ciebie.
Matko Najświętsza, czym jest Ogrójec Twego Syna? I powiedz, jak ma wyglądać mój Ogrójec – ten mój własny, przez który uczestniczę w Ogrójcu Jezusa. Powiedz mi, że on również musi stać się częścią mego życia. Potrzebuję takiego zapewnienia, bo niełatwo wejść w tajemnice bolesne, jeśli mają one zaboleć także mnie. Jezus sam weń wszedł – widocznie bez Ogrójca nie byłoby ciągu dalszej historii mojego zbawienia.
Widzisz, Matko, jedenasta tajemnica różańcowa to wielki zbiór pytań. Tyle we mnie znaków zapytania. Pytam: Czy Ty także miałaś Ogrójec? Jak on wyglądał? Nie było Cię tamtej nocy w Ogrodzie Oliwnym, a przecież „byłaś w Ogrójcu Jezusa”. Jak to możliwe? Jak ja mam tam być obecny?

MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ… WIELBIĘ… PRZEPRASZAM… BŁAGAM…
Przypominasz mi dzisiaj o najważniejszej tajemnicy – o mojej obecności w tajemnicach różańca. To wszystko działo się dla mnie. To dla mnie i dla mojego zbawienia Chrystus wszedł do Oliwnego Ogrodu na modlitwę. A ilekroć odmawiam Różaniec i pochylam się nad tajemnicami różańcowymi, Ty, Matko Boża Różańcowa, zapraszasz mnie, bym stał się uczestnikiem tamtych wydarzeń. Zapraszasz, bym wszedł na różańcową scenę, bym stał się świadkiem, więcej: chcesz, bym był uczestnikiem tamtych zdarzeń, bym zaangażował się w dzieło Twego Syna. Tak jest z każdą tajemnicę, również z pierwszą bolesną. Mam tam być… Być blisko.
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ… WIELBIĘ… PRZEPRASZAM… BŁAGAM…
Nie ma znaczenia, że czas upłynął, że miejsce inne. Potrzeba zbawienia jest taka sama dziś jak wtedy, w czasach, kiedy Syn Boży i Syn Maryi gdy wędrował ku ludzkim duszom: nauczał po synagogach, na placach miast, na brzegu morza, gdy czynił cuda i dawał znaki. Jego nauka i Jego łaska są dziś tak samo obecne jak przed dwoma tysiącami lat. I tak jak wtedy, tak i dzisiaj Jezus potrzebuje apostołów, woła o świadków, prosi o obecność Matki. Może nie mam powołania do bycia apostołem, może nie zostałem wezwany do składania świadectwa… Ale jedno jest pewne: mam trwać przy Jezusie jak Ty – jak Matka. Mam współdziałać. Mam być czynny, zaangażowany całym sobą – jak Ty. To znaczy zaangażowany w oczach Boga. Bo Ty w swym życiu nigdy nie wyszłaś przed szereg zwykłych ludzi. Nawet w Kanie Twoja interwencja miała miejsce na uboczu, poza tłumem weselników. Tak i ja mam być czynny – bardzo czynny – ale nie w oczach ludzi, lecz przed Bogiem. Tam właśnie jest klucz do misterium Ogrójca, gdzie Twój Syn był sam. Sam z Ojcem.

MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ… WIELBIĘ… PRZEPRASZAM… BŁAGAM…
To, co najważniejsze w dziejach świata, dzieje się poza światem. Ludzkie dzieje – losy moich najbliższych i tych, z którymi nie mam nic wspólnego, losy ukochanych i nieprzyjaciół – ich życie zmienia przede wszystkim modlitwa. Ona jest potężniejsza niż najpotężniejsze działanie. Bo daje miejsce Bogu i pozwala Mu toczyć świat tam, gdzie On chce. A On chce naszego dobra.
Prawdziwa modlitwa to nie litania próśb i życzeń, jakbym na chrzcie dostał od Kościoła bon towarowy i przez całe życie mógł wybredzać w Bożym sklepie, co teraz bym chciał dostać, a co może zapragnę jutro. Modlitwa to nie tyle otwarcie się Boga na moje prośby, lecz otwarcie się mego serca na prośby Boga. A te potrafią być trudne. Bo trudno dziś uratować świat.
Wystarczy spojrzeć w głąb Ogrójca, gdzie modlił się Jezus. Bóg zażądał od Niego rzeczy najtrudniejszej: oddania życia na ołtarzu bezgranicznego cierpienia. Ale Jego „tak”, którym zakończyła się rozmowa Syna z Ojcem, zmieniło na zawsze świat. Drzwi Nieba zostały otwarte Jego krzyżem.
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ… WIELBIĘ… PRZEPRASZAM… BŁAGAM…
Ja też mam służyć sprawie zbawienia. Mam się nauczyć modlić, jak Jezus w Ogrójcu. Mam zrozumieć, że to Bóg prosi, nie ja. Mam nauczyć się słuchać głosu Boga i pełnić Jego wolę. Mówić „fiat” – niech mi się stanie, jak Zbawiciel w Ogrójcu i jak Ty, Maryjo, w Nazarecie. Przecież wiem, że tamta chwila Zwiastowania była dla Ciebie trudna, że towarzyszył jej lęk i obawa o to, co przyniosą następne momenty życia. A jednak mówimy, iż to tajemnica radosna. Bo większość naszych obaw z perspektywy Nieba to radość. Ale są i takie, które zawsze zostaną bolesne. Będą miały głęboki sens, niezwykłe znaczenie, ale pozostaną cierpieniem. Cierpieniem koniecznym, by świat wędrował Boskim śladem, by wola Boża była spełniana na ziemi tak jak w Niebie.
Ogrójec to odejście w cień, wycofanie się z publicznej działalności, odejście od mikrofonów, ukrycie przed blaskiem reflektorów. Teraz widzi mnie tylko Bóg. Teraz jestem prawdziwy. I z Tobą, Maryjo, mówię Bogu „fiat” na Jego wolę.
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ… WIELBIĘ… PRZEPRASZAM… BŁAGAM…
Skończyła się Twoja maryjna medytacja. Jeszcze przez chwilę pozostań w kręgu modlitwy… By zadać sobie pytanie: co podczas tego spotkania było dla mnie najważniejsze? Matka Najświętsza skierowała do ciebie swoje słowo, podkreśliła niebieskim gestem jakiś temat – twój temat. Czy go dostrzegłeś? Jeśli tak, podziękuj Maryi. Ona rozmawiała z tobą. Spotkałeś Ją dziś na drodze swego życia.
Wincenty Łaszewski