Franciszek przyznaje, że jest "jeden krok od herezji"
Podczas konferencji prasowej 8 marca w samolocie Franciszek powiedział, że wierni nie rozumieją jego skupienia na "ludzkim braterstwie" i "dialogu międzyreligijnym" [ponieważ dzisiejszy Kościół ma pilniejsze problemy].
"Pojawiają się głosy krytyki, że papież nieświadomie robi kroki przeciwko doktrynie katolickiej i jest tylko o krok od herezji", ponieważ musimy iść "do przodu" z innymi religiami, wyjaśnił Franciszek. Nie potrafił wyjaśnić, w jaki sposób "kroki przeciwko doktrynie katolickiej" mogłyby prowadzić "do przodu". Zamiast tego chwalił się, że "nie bał się" zostać nazwany heretykiem za podjęcie dialogu z muzułmanami.
Franciszek podejmuje "ryzyko", ponieważ dialog międzyreligijny jest "konieczny" – wyjaśnił. Dziwna rzecz taki dialog – Franciszek nie zawraca sobie głowy "dialogiem" z własnymi kardynałami, których nie wzywał na konsultacje przez ostatnie siedem (!) lat.
Niemniej jednak uważa, że jego wybory "nie są kapryśne" i odpowiadają drodze wyznaczonej przez Sobór Watykański II. Jednakże, o ile można przyjąć za pewnik, że Sobór Watykański II był zły, to nie był on aż tak zły, by zasługiwał na to, by uczynić z niego uniwersalne usprawiedliwienie dla każdej aberracji, jaką papieże od tego czasu wyrządzili Kościołowi.
Zapytany o ewentualną podróż do Argentyny – gdzie Franciszek jest znany i dlatego nie jest kochany – żartobliwie zauważył, że mieszkał tam od 76 lat i to powinno wystarczyć.
O zniszczeniach Mosulu, do których przyczyniły się amerykańskie bombardowania, powiedział: "nie mam słów. Nie da się w to uwierzyć".
#newsQttoezmuvu
"Pojawiają się głosy krytyki, że papież nieświadomie robi kroki przeciwko doktrynie katolickiej i jest tylko o krok od herezji", ponieważ musimy iść "do przodu" z innymi religiami, wyjaśnił Franciszek. Nie potrafił wyjaśnić, w jaki sposób "kroki przeciwko doktrynie katolickiej" mogłyby prowadzić "do przodu". Zamiast tego chwalił się, że "nie bał się" zostać nazwany heretykiem za podjęcie dialogu z muzułmanami.
Franciszek podejmuje "ryzyko", ponieważ dialog międzyreligijny jest "konieczny" – wyjaśnił. Dziwna rzecz taki dialog – Franciszek nie zawraca sobie głowy "dialogiem" z własnymi kardynałami, których nie wzywał na konsultacje przez ostatnie siedem (!) lat.
Niemniej jednak uważa, że jego wybory "nie są kapryśne" i odpowiadają drodze wyznaczonej przez Sobór Watykański II. Jednakże, o ile można przyjąć za pewnik, że Sobór Watykański II był zły, to nie był on aż tak zły, by zasługiwał na to, by uczynić z niego uniwersalne usprawiedliwienie dla każdej aberracji, jaką papieże od tego czasu wyrządzili Kościołowi.
Zapytany o ewentualną podróż do Argentyny – gdzie Franciszek jest znany i dlatego nie jest kochany – żartobliwie zauważył, że mieszkał tam od 76 lat i to powinno wystarczyć.
O zniszczeniach Mosulu, do których przyczyniły się amerykańskie bombardowania, powiedział: "nie mam słów. Nie da się w to uwierzyć".
#newsQttoezmuvu