V.R.S.
2545

Franciszek Liszt i światło Krzyża

Przyjaciel Chopina i zwolennik rewolucyjnych idei Saint Simona oraz Lamennaisa w młodości, później - kompozytor Piusa IX, tercjarz franciszkański, kanonik. Cudowne dziecko muzyki i przypuszczalnie... zmarnowane powołanie. Mimo uzyskania czterech niższych święceń duchownych i odziewania się w sutannę nigdy nie został kapłanem. Franciszek Liszt urodził się w Raiding na Węgrzech 22 października Roku Pańskiego 1811 jako pierworodne i jedyne dziecko Adama i Anny. Jego rodzice dostrzegli wcześnie jego talent muzuczny - w wieku 9 lat wystąpił publicznie w Sopronie, znajdując jako utalentowane dziecko patronów. W kolejnym okresie koncertował m.in. w Pressburgu (dziś Bratysława) i Eisenstadt Jego ojciec Adam, pragnąc rozwijać jego zdolności, zabrał go do Wiednia, gdzie uczył się komponowania m.in. u modnego wówczas Antonio Salieriego, wcześniej nauczyciela Beethovena i Schuberta. W grudniu 1822 roku po raz pierwszy publicznie wystąpił w stolicy Austrii m.in. w obecności samego Ludwika van Beethovena, który winszował mu talentu. Nie powiodło się mu natomiast w paryskim Konserwatorium, gdzie zapisał go ojciec. Mimo to zdobył powodzenie jednoaktową operą Don Sanche a następnie koncertował z wielkim powodzeniem m.in. w Szwajcarii i Anglii. W tym okresie nastąpił dramat młodego Liszta. Zafascynowany Religią Katolicką, gorliwie czytający O naśladowaniu Chrystusa Tomasza a Kempis, oświadczył ojcu że czuje powołanie by zostać Kapłanem. Twym powołaniem jest muzyka (...) Należysz do sztuki, nie do Kościoła! - uciął krótko ojciec, który zainwestował w syna swój czas i środki (por. np. O. Hilmes: Franz Liszt. Musician, Celebrity, Superstar)
W roku 1827 zmarł jego ojciec. W Paryżu wpadł w towarzystwo bohemy, do której należeli m.in. Honoriusz de Balzac, Wiktor Hugo, Heinrich Heine i George Sand . Jak wyżej wspomniano przez jakiś czas uczęszczał na spotkania utopijnych socjalistów: saint-simonistów. We wrześniu 1831 do Paryża przyjechał Fryderyk Chopin i Liszt, podziwiając jego talent, szybko się z nim zaprzyjaźnił (w roku 1849, po śmierci Chopina Liszt napisał, że był on jednym z dwóch jego najbliższych przyjaciół na tym świecie). Na wiosnę roku 1834 Liszt poznał ks. Félicité Roberta de Lamennaisa, redagującego L'Avenir, którego tezy potępił Grzegorz XVI w encyklikach Mirari vos (1832) i Singulari nos (1834). W roku 1833 Lamennais porzucił stan kapłański, zaś w roku 1834 ogłosił zerwanie z Kościołem. O Liszcie wyrażał się w korespondencji z 1834 "młodzieniec pełen duszy". W styczniu 1835 roku 24-letni Liszt pisał do niego, zapewniając go o "głębokim i synowskim oddaniu". Korespondencję prowadził i w kolejnych latach, wskazując na "głęboki szacunek i niezmienne oddanie" (por. np. list z 18.12.1837), tytułując Lamennaisa "znamienitym i czcigodnym przyjacielem" (list z 28.04.1845). W roku 1835 Karolina Boissier zanotowała: "osobliwy młodzieniec, ów Liszt! Niezwykłe zdolności, pełen energii, ognia, umysłowości i geniuszu (...) Dusza szlachetna - wielkość, brak egoizmu, wielkoduszność. A przy tym całkowite pomieszanie w kwestii dobra i zła, popełnianie bez najmniejszego żalu wielkich grzechów, zadowolenie pośród win."
W roku 1833 Liszt, którego sława jako pianisty w Europie rosła, związał się z hrabiną Marią d'Agoult, zamężną z francuskim wojskowym która urodziła mu trójkę dzieci. Zamieszkał w Szwajcarii, w Genewie a potem podróżował po Europie z koncertami, m.in. odwiedzając Italię, Austrię i Węgry. W roku 1844 Liszt rozstał się z konkubiną, choć dalej łożył na wspólne dzieci. Swoje błędy próbował odkupić, m.in. hojnie wspomagając budowę katedry w Kolonii oraz bazyliki św. Stefana w Budapeszcie. Wspierał również szpitale i szkoły oraz dawał koncerty dobroczynne, z których dochód przekazywano na ubogich. W roku 1847, podczas trasy koncertowej, która zawiodła go aż do Kijowa Liszt poznał polską szlachciankę Karolinę Elżbietę Iwanowską i zakochał się w niej. Problemem było jednak, iż Karolina Elżbieta była od roku 1836 księżną zu Sayn-Wittgenstein (wydano ją za mąż w wieku 17 lat) i choć pozostawała z małżonkiem - rosyjskim księciem Mikołajem w separacji, miała z nim córkę Marię. Mąż, jeszcze w ramach kontraktu przedmałżeńskiego, zgodził się na jej wychowanie w Wierze Katolickiej. Poznawszy Liszta Karolina zaprosiła go do wizyt w majątku Woronińce. W przeciwieństwie do hrabiny d'Agoult nie była osobą urodziwą, jednak imponowała Lisztowi umysłowością. Jak dowiadujemy się z współczesnych relacji potrafiła np. rozmawiać o... Talmudzie z żydowskim konwertytą na protestantyzm.
W roku 1848 Liszt, który w międzyczasie zaprzyjaźnił się m.in. z Ryszardem Wagnerem i Antonem Rubinsteinem, porzucił karierę wirtuoza i rozpoczął pracę dworskiego kompozytora w Weimarze. Karolina wyjechała za nim. Jak wspominał potem Liszt swej wnuczce - nie było to z nim uzgodnione, po prostu otrzymał list proszący by odebrał Karolinę wraz z córką z granicy. Zamieszkali razem. W roku 1851 jeden z ich gości pisał z żalem o tym że "fanatyczny katolicyzm" Karoliny spowodował odejście Liszta od wolnomyślicielstwa w "katolicki eklezjastycyzm". Karolina podjęła równolegle starania o orzeczenie nieważności małżeństwa, w roku 1850 porozumiewając się co do tego z mężem. Jako podstawę wskazywała, że ojciec przymusił ją do małżeństwa wbrew jej woli - faktycznie do końca mu się opierała. W roku 1860 wydawało się, że starania zakończą się pozytywnym rezultatem - po audiencji u papieża Karoliny 9 września, 22 września komisja złożona z kardynałów uznała że istnieją podstawy do unieważnienia małżeństwa. 50-letni już Liszt przyjechał do Rzymu w październiku roku 1861 po to by wziąć ślub. Jednakże tymczasem rodzina małżonka Karoliny interweniowała w Watykanie, twierdząc że unieważnienie małżeństwa wywoła skandal, uzyskując poparcie kardynała Hohenlohe. Ten ostatni z kolei brał pod uwagę interesy majątkowe swojego brata Konstantyna, który ożenił się zaledwie dwa lata wcześniej z córką Karoliny Marią i oczywiście nie był zainteresowany by stała się ona córką pozamałżeńską (wskutek orzeczenia nieważności). Za Wittegensteinami opowiedział się też kardynał Prospero Caterini. Karolina na widok tego nowego frontu załamała się i zrezygnowała z podejmowania starań o poślubienie Liszta, nawet po śmierci męża w roku 1864. Jej przyjaciółka Adelajda von Schorn wspominała: "W okresie ich rozdzielenia [1860] List stał się bardziej obojętny i prawny związek z nią nie był już dla niego koniecznością. Zaobserwowała w nim tę zmianę, gdy pojawił się w Rzymie i potwierdził to sam, nie pytając już więcej czy małżeństwo będzie możliwe czy nie (...) Podczas tego roku w Rzymie Księżniczka poświęciła się bardziej Kościołowi, związała z Antonellim [kardynał, sekretarz stanu Piusa IX] i innymi prałatami, zaś jej entuzjazm wobec Wiary Katolickiej przypuszczalnie ułatwił jej wyrzeczenie się (...) Pragnęła by tworzył wyłącznie na chwałę Bożą, by stał się dyrektorem i odnowicielem Kapeli Papieskiej (...) Gdy w marcu 1864 zmarł książę Wittgenstein i nic już nie mogło stanąć na przeszkodzie ich związkowi oboje na tyle nastawili się na myśl o wyrzeczeniu się że temat małżeństwa nie pojawił się."
Liszt podporządkował się zatem sytuacji. W międzyczasie dotknęły go inne utrapienia - w grudniu 1859 zmarł jego 20-letni syn Daniel. Jak pisał do Karoliny Liszt: "Kosima i ja klęczeliśmy przy łożu i prosiliśmy Boga by Jego święta Wola się spełniła oraz by zwłaszcza mógł nas wspomóc tą świętą Wolą, dając nam łaskę wytrwania by ją wypełnić. (...) Hans, Cosette i ja czuwaliśmy na zmianę przy jego łożu. Bóg był w naszych sercach, lecz Jego Imię było wymieniane jedynie między mną i mą córką. Daniel był bliżej Niego i Królestwa Niebieskiego, które Pan obiecał tym, którzy staną się jak małe dzieci." We wrześniu 1862 zmarła jego 26-letnia córka Blandyna. Liszt i Karolina pozostali w Rzymie, jednak nie żyjąc już wspólnie jak w Weimarze. To co było wcześniej konkubinatem przekształciło stopniowo się w przyjaźń. Karolina rozpoczęła pisanie szeregu prac - m.in. o Kaplicy Sykstyńskiej. Bardzo wstrząsnęło nią zajęcie w roku 1870 Rzymu przez państwo włoskie, rozpoczęła pisanie krytycznej, wielotomowej pracy o przyczynach słabości Kościoła, której część tomów umieszczono w roku 1877 w Indeksie ksiąg zakazanych.
Liszt tymczasem zaczynał na nowo katolickie życie. Już wcześniej, w l. 1855-1856 napisał na konsekrację bazyliki w Gran na Węgrzech Mszę uroczystą (Missa solemnis), pisząc 16 września 1856 r. z Wiednia do Agnieszki Street-Klindworth: "przyjąłem poważną pozycję jako religijny i katolicki kompozytor. To jest teraz nieograniczone pole sztuki, co do którego czuję powołanie by je energicznie kultywować". W tychże latach Liszt zaczął komponować Psalmy. Został też tercjarzem franciszkańskim. W tym samym roku wykonano po raz pierwszy Symfonię Dantego, której trzecia część Raj została zwieńczona, jak pisał Wagner we współczesnym liście "delikatnie wprowadzonym Magnificat, który daje (...) nutę łagodnego, jaśniejącego Raju". W kwietniu 1857 przybyły z Estonii do Weimaru dr Georg von Schultz pisał: "Spędziłem właśnie kilka godzin z Lisztem - człowiekiem geniuszu! Jest ściśle katolicki i właśnie skomponował piękny Psalm". W wysłanym z Weimaru do Karoliny, 14 września 1860 roku liście, stanowiącym jego swoisty testament, pisał:
"Zapisuję to 14 września, w dzień, w którym Kościół obchodzi święto Krzyża Świętego (...) Nazwa tego święta jest również jaśniejącym i tajemniczym uczuciem, które przeszywa całe moje życie niczym święta rana. Owszem, "Jezus Chrystus na Krzyżu", tęsknota za Krzyżem i podniesieniem Krzyża - to było zawsze moje wewnętrzne powołanie. Czułem je w głębi serca od 17-tego roku życia, kiedy prosiłem w pokorze i ze łzami by pozwolono mi wstąpić do paryskiego seminarium. W owym czasie miałem nadzieję, że zostanie mi to dane bym żył życiem świętych a być może nawet umarł śmiercią męczennika. Niestety! tak się nie stało. Mimo to, pomimo wykroczeń i błędów jakie popełniłem i z powodu, których czuję szczery żal i skruchę, święte światło Krzyża nigdy całkowicie się ode mnie nie oddaliło. Czasami, zaiste poblask tego Boskiego światła przepełniał mą całą duszę - dziękuję za to Bogu i umrę z mą duszą skupioną na Krzyżu, naszym odkupieniu, naszej najwyższej rozkoszy. A, z uwagi na mą wiarę, pragnę przez mą śmiercią przyjąć święte Sakramenty Kościoła Katolickiego, Apostolskiego i Rzymskiego, i w ten sposób uzyskać przebaczenie i odpuszczenie wszystkich mych grzechów. Amen.
Dziękuję mej matce z szacunkiem i czułą miłością za jej ciągłe dowody dobroci i miłości. W mej młodości ludzie nazywali mnie dobrym synem - z pewnością nie było w tym żadnej szczególnej zasługi z mej strony, albowiem jak można było nie być dobrym synem przy tak wiernej i ofiarnej matce? (...) Mojej córce Kosimie pozostawiam szkic Steinle'a przedstawiający św. Franciszka z Paoli - mego patrona. Kroczy po falach z płaszczem rozpostartym pod stopami, trzymając w jednej ręce rozżarzony węgiel, z drugą wzniesioną by uciszyć burzę lub pobłogosławić zagrożonych żeglarzy, patrząc na niebo, gdzie w chwale jaśnieje odkupieńcze słowo: Miłość. (...) A teraz klękam ponownie do modlitwy: Przyjdź Królestwo Twoje, Bądź Wola Twoja jako w Niebie tak i na ziemi... Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom... Ale nas zbaw ode złego. Amen. (...) Pragnę być pochowany w sposób prosty, bez splendoru i jeśli to możliwe nocą. Oby Światłość Wiekuista zajaśniała nad mą duszą" (Letters of Franz Liszt, vol. I, 1894)

W tym samym roku, po wyjeździe Karoliny do Rzymu, po raz pierwszy, po 30 latach Liszt udał się do Spowiedzi. Jak wspominał po latach, w liście do Karoliny z 1 grudnia 1877: "Niestety, aż nazbyt dobrze jestem świadomy nadmiernej roli jaką odegrała w moim życiu ludzka słabość! Moją jedyną wymówką jest to, że moje winy można, mówiąc ogólnie, przypisać bardziej głupocie niż niegodziwości. (...) Po tym jak przez 30 lat, od 1830 do 1860, w sposób niezwykle ciężki odmawiałem sobie Sakramentu Pokuty, z całkowitym przekonaniem zwróciłem się ku niemu ponownie i mogłem powiedzieć mojemu spowiednikowi, naszemu duszpasterzowi w Weimarze Hohmannowi: Moje życie stanowiło długotrwałe zboczenie na błędną drogę uczuć miłości. Dodaje: wyraźnie prowadzony przez muzykę, sztukę Boską, ale i diaboliczną - bardziej niż wszystkie inne wiedzie ona na pokuszenie!"
8 lutego 1861 roku pisał z Weimaru do przebywającej w Rzymie Karoliny: J"W naszym lichym kościółku tego ranka wiele się modliłem i płakałem, tam gdzie tak często widziałem, że ty modlisz się i płaczesz (...) Wczorajszego ranka wyspowiadałem się w tym samym konfesjonale, gdzie widziałem klęczącą Magne. Rachunek mego sumienia sprawił że poczułem całą monotonię mych rozlicznych grzechów. Me całe życie jest jedynie długą odyseją (...) uczuć miłości. Byłem zdolny jedynie do miłości - i dotąd niestety miłowałem jedynie źle!"
W maju 1863 roku pisał do brata Edwarda o księżnej Marcelinie Czartoryskiej, że znajdzie w niej "przede wszystkim tą oświecającą wiarę Kościoła Katolickiego odbijającą się w polskiej krwi. "Patria in Religione et Religio in patria" może być dewizją Polski. Niech Bóg ochrania uciskanych!" ( Letters of Franz Liszt, vol. II, 1894, p. 48)) W czerwcu 1863 roku Liszt, postanowił zacząć pustelnicze życie i zamieszkał w klasztorze Matki Bożej Różańcowej na Monte Mario pod Rzymem. Jak pisał w liście z 18 czerwca: "Ks. Theiner jest na tyle dobry, że pozwolił mi zająć swe pomieszczenia w niemal niezamieszkanym domu oratorian. (...) Wreszcie mogę spróbować i prowadzić naturalny rodzaj życia. Mam nadzieję, że powiedzie mi się zbliżenie do mojego mnisio-artystycznego ideału". 11 lipca 1863 roku miejsce odwiedził papież Pius IX i Liszt dał mu pokaz swoich umiejętności - Papież ponoć miał mu wtórować głosem przy jednym z utworów. Jak pisał w liście 18 lipca: "Jego Świątobliwość Papież Pius IX odwiedził kościół Matki Bożej Różańcowej i zaszczycił moje mieszkanie swą obecnością. Po tym jak dałem Papieżowi niewielki dowód mych umiejętności na fisharmonii oraz na moim roboczym pianinie, łaskawie powiedział do mnie kilka bardzo znaczących słów, zachęcając mnie bym dążył w rzeczach ziemskich do rzeczy niebieskich oraz przez moje efemeryczne utwory przygotował się do tych, które będą wieczne. Jego Świątobliwość został przez około pół godziny". Liszt zagrał swoje dwie skomponowane "legendy": o św. Franciszku z Asyżu i św. Franciszku z Paoli. Kilka dni później Liszt został przyjęty na prywatnej audiencji. Pruski dyplomata w Rzymie Kurd von Schloezer pisał (za: A. Williams: Portrait of Liszt by Himself and His Contemporaries): "Przedwczoraj odwiedziłem Liszta w jego klasztorze Santa Maria del Rosario (...) Obecnie mieszkają tu tylko jeden zakonnik dominikański, sługa klasztorny i Liszt. W kościółku otwartym w stronę głównej drogi dominikanin każdego ranka czyta Mszę. Liszt zawsze przybywa, siedząc jak książę w loży oddzielonej oknem, zaledwie kilka kroków od jego celi, niczym Karol V w klasztorze Yuste (...) Zakwaterowanie to Liszt zawdzięcza znanemu ultramontaniście, swemu przyjacielowi ks. Theinerowi, któremu powiedział o swym pragnieniu cichej, spokojnej celi." Madame Blanche z kolei wspomina swoje spotkanie z Lisztem w tym okresie następująco: "Tutaj Liszt wydawał się kimś innym. Mówił wesoło i nagle wystartował, proponując że dla nas zagra - jak powiedziało wielu z jego najlepszych przyjaciół, rzecz nie widziana u niego od lat" (za: J. Huneker: Franz Liszt)
W kwietniu 1865 roku Liszt przyjął w Watykanie, z rąk kardynała Hohenlohe niższe święcenia duchowne (ostiariusza, lektora, egzorcysty i akolity) i tonsurę. Jak pisał w liście z 11 maja tego roku (por. np. Letters of Franz Liszt, vol. II, 1894, p. 100):
"We wtorek, 25 kwietnia, w święto św. Marka Ewangelisty, wstąpiłem do stanu duchownego, przyjąwszy niższe święcenia w Watykanie, w kaplicy J.E. ks. Biskupa Hohenlohe. Przekonany że akt ten umocni mnie na prawej drodze, dokonałem go bez wysiłku, w pełnej prostocie i prawości intencji. Ponadto, jest on zgodny ze zdarzeniami mej młodości, jak również rozwojem jaki moje dzieło komponowania muzyki przybrało w tych ostatnich czterech latach (...) Mówiąc wprost: o ile szata nie czyni mnicha, nie zapobiega jednak by się ktoś nim stał, zaś, w pewnych wypadkach, gdy mnich jest już wewnątrznie uformowany, dlaczegóż nie przyjąć zewnętrznej jego szaty? Jednakże zapominam, że nie zamierzam zostać mnichem w ścisłym znaczeniu tego słowa. Nie mam do tego powołania i wystarczy mi przynależeć do hierarchii Kościoła w takim stopniu w jakim niższe święcenia na to mi pozwalają. Nie przyjąłem zatem habitu, lecz sutannę (...)"
Wieczorem na krótkiej audiencji prywatnej przyjął go Pius IX, jak pisał 26 kwietnia do Karoliny: "z wielką dobrocią i słodyczą (...) Powiedział: będziesz musiał teraz podjąć w pewnej mierze naukę teologii (...) Na koniec Ojciec Święty dał mi swe błogosławieństwo in extenso". To po tych święcenia Liszt był często nazywany "Abbe Liszt" - Ojciec Liszt. Zamieszkał teraz w Watykanie, u bp Hohenlohe. W lipcu 1865 Liszt odwiedził papieża Piusa IX w letniej rezydencji w Castelgandolfo. Gazety wiedeńskie zaczęły donosić, że zamierza zamknąć się w dominikańskim klasztorze i pokutować do końca życia za minione skandale. Na pewno postanowił skupić się teraz na muzyce sakralnej. Miał zostać nowym Palestriną i pisać muzykę odtąd jedynie ad maiorem Dei Gloriam. Karolina wspierała go w tych zamiarach. Liszt rozpoczął też zgłębianie teologii. Krytycy zarzucali mu, że robi to na pokaz, nie wierząc w szczerość jego okrycia się sutanną. Po Rzymie krążyły najbardziej absurdalne plotki - zachowanie Liszta przypisywano Karolinie, która rzekomo w ten sposób chciała go odwieść od związania się z inną kobietą. Jego dawny przyjaciel Wagner zżymał się, że Liszt musi mieć wiele do odpokutowania, że wchodzi w takie rzeczy, no ale on Kościół Katolicki darzył odrazą. Były również oczywiście osoby życzliwe. Jak wspominała Adelajda von Schorn: "zmagania wcześniejszego okresu w Weimarze pozostawił za sobą - wkładając sutannę, przeniósł się do innej sfery (...) Przeniósł się na grunt, na którym jego życie mogło spokojnie szybować."
Liszt, nie zważając na wrzawę, prowadził dość przykładne życie. W listopadzie 1866 zamieszkał w klasztorze św. Franciszki Rzymianki na rzymskim forum. Dalej komponował (m.in. Ave Maris Stella, Legenda o św. Elżbiecie, ukończone w roku 1873 oratorium Chrystus, nieukończona Legenda o Świętym Stanisławie) i zarabiał jako nauczyciel gry na pianinie. Przez kolejne lata przebywał to w Rzymie (w którym po zajęciu go przez państwo włoskie w roku 1870 - Liszt był w tym momencie na Węgrzech - bywał coraz rzadziej), to w Weimarze, to w Budapeszcie. W roku 1879 otrzymał godność honorowego kanonika Albano. W roku 1866 skomponował Mszę koronacyjną dla Franciszka Józefa i Elżbiety Bawarskiej, która towarzyszyła węgierskiej ceremonii koronacyjnej 8 czerwca 1867 w kościele św. Macieja na zamku w Budzie. 21 czerwca 1868 roku, w niedzielę, z okazji 22-tej rocznicy koronacji Piusa IX Liszt odegrał dla Papieża w auli Biblioteki Watykańskiej kilka utworów, otrzymując w prezencie... pudełko cygar. Bliskim przyjacielem Liszta w Rzymie był wykładowca w jednym z seminariów ks. Antonio Solfanelli, którego Liszt opisywał jako "kapłana rzadkich walorów serca i inteligencji". W lipcu wybrał się wraz z nim na pielgrzymkę m.in. do Asyżu i Loreto.
Z pracy wyrywały go problemy rodzinne. W roku 1868 jego córka Kosima postanowiła się rozstać z małżonkiem - Hansem von Bulow. Nie pomogły napomnienia ojca, który w Dzień Zaduszny pisał z Rzymu, napominając ją by dochowała wierności mężowi, którego poślubiła z własnej nie przymuszonej woli:
"(...) Co z twymi dziećmi? Czego ich nauczysz? Czy wzór nie zawiera nakazów? Czy nie zrozumieją że należy nazywać Zło Dobrom, noc dniem, gorycz słodyczą? Tak, moja córko, to co planujesz jest złe w oczach Bożych i ludzkich. Zaiste, moje przekonania i doświadczenie sprzeciwiają się temu przed Tobą i błagam Cię byś, z uwagi na Twoje uczucia macierzyńskie porzuciła ten zgubny plan, przegnała wyrafinowanie sofizmatów, przestała składać ofiary nieubłaganemu idolowi. Zamiast wyrzekać się swego Boga padnij przed nim na kolana - On jest Prawdą i Miłosierdziem zarazem, wezwij go całą swą duszą a uzdrawiające światło skruchy wejdzie do Twego sumienia. (...) Nie możesz pozostawić najszlachetniejszego z mężów, nie możesz wieść swych dzieci na manowce, nie możesz świadczyć przeciw mnie i rzucać się szaleńczo w przepaść moralnej i materialnej nędzy, wreszcie nie możesz wyrzec się swojego Boga. (...)" List ten nie pomógł - związała się już wcześniej z Wagnerem, któremu urodziła w roku 1865 córkę i z którym zawarła w 1870 związek w zborze w Lucernie, przechodząc na protestantyzm. Liszt dowiedział się o tym z prasy. W późniejszych latach nawiązał ponowny kontakt z córką, który zacieśnił się po śmierci Wagnera w roku 1883.
6 marca 1873 roku pisał z Budapesztu do Karoliny: "odpowiadam na Twe pytanie co do mojej woli: wyrażam ją w moim pragnieniu bycia odzianym w trumnie, w habit trzeciego zakonu św. Franciszka. To mój ostatni hołd dla wielkiego świętego, który prowadził swój apostolat jako "szaleniec" Krzyża." Palestriną jednak nie został - jak wskazywało jedna z obserwatorek jego muzyka była zbyt współczesna, zresztą po oratorium Chrystus nie miał natchnienia. 28 grudnia 1875 pisał z goryczą do Karoliny: "wszyscy jesteśmy nieużytecznymi sługami. Wyobrażanie sobie że Bóg potrzebuje naszych pustych słów w literaturze czy muzyce, czy gdziekolwiek indziej wydaje się głupie i bluźniercze". W roku 1878 jednak pojawiła się Via Crucis oraz Septem Sacramenta. W dzień Wszystkich Świętych oraz 12 stycznia kolejnego roku przyjął Liszta na audiencji prywatnej nowy papież i "więzień Watykanu" Leon XIII.
Ostatnim jego dziełem z zakresu muzyki sakralnej była Salve Regina z roku 1885. Zmarł 31 lipca 1886 roku, w Bayreuth, w Niemczech, gdzie przyjechał by pomóc swej córce Kosimie w przygotowaniu festiwalu dedykowanego Ryszardowi Wagnerowi. Tam jego stan zdrowia się pogorszył - zaczął gorączkować i kaszleć, było to zapalenie płuc, które nabył jeszcze w drodze. Jednak zmarł na zawał serca i został pochowany, zgodnie z życzeniem córki na miejscu.

Uwaga: Odsyłacze w tekście prowadzą do utworów Liszta w serwisie yt.

podobne tematy:
Sonata o Fryderyku
Święty Józef ją dokończy: Sagrada Familia

Franciszek Liszt w swej sutannie
sługa Boży
Znajomość z Wagnerem - ciekawe...
Czy Wagner nie był przypadkiem okultystą ?
V.R.S.
Fakt, sporo dziwnych ludzi "romantyzmu" Liszt poznał i Wagner nie był ostatnim z nich. Natomiast, jak wynika z korespondencji Wagner gardził powrotem Liszta do Kościoła w latach 60-tych XIX w., z kolei Liszt sprzeciwiał się związkowi (poza małżeństwem katolickim) swej córki z Wagnerem.
Niemniej, panowie dość długo i zażyle korespondowali, Liszt czerpał pewne inspiracje muzyczne z Wagnera i …Więcej
Fakt, sporo dziwnych ludzi "romantyzmu" Liszt poznał i Wagner nie był ostatnim z nich. Natomiast, jak wynika z korespondencji Wagner gardził powrotem Liszta do Kościoła w latach 60-tych XIX w., z kolei Liszt sprzeciwiał się związkowi (poza małżeństwem katolickim) swej córki z Wagnerem.
Niemniej, panowie dość długo i zażyle korespondowali, Liszt czerpał pewne inspiracje muzyczne z Wagnera i dedykował mu nawet swoje kompozycje. Potem jednak Wagner znalazł entuzjastów w wiadomych kręgach - faktycznie neopogańskich i wręcz okultystycznych (sam Wagner raczej nie był okultystą, natomiast był liberałem i antyklerykałem - to znaczy jakieś tam "chrześcijaństwo" a nawet boskie pochodzenie uznawał, ale nie Kościół jako instytucja - por. np. jego esej o "religii i sztuce": nd.edu/…/192300/wagner_religion_and_art_online_version.pdf ).
Natomiast Liszta praktycznie (poza tym że był kiedyś b. modnym pianistą) zapomniano, głównie dlatego że poszedł w kompozycje sakralne.