(…) Kobiety, panny i dziewczynki (…) nie paradujcie po ulicach, urzędach w spodniach. Macie długie suknie; noście je, nie nakładajcie sukni mini. To każe szatan, on chce was poniżyć, zniszczyć waszą godność kobiecą. Noście suknie przykładnej długości. Proszę też was gorąco, nie ubierajcie się w negliże i nie siadajcie przed sługami Bożymi, nie zakładajcie w kościele noga na nogę. Sług Bożych nie odciągajcie od ołtarza Bożego, pamiętajcie, że to są ciężkie grzechy, za które wszystkie zginiecie.„

Jak ubrać się do kościoła?
List 1
Posted by filios Ecclesiae
Cuchną, ropieją me rany na skutek mego szaleństwa.” (Ps 38,6). Jest w Warszawie taka Msza św. w kościele kapucynów na ul. Miodowej. Trzeba heroizmu, żeby tam wytrzymać. Strasznie śmierdzi. Jednak warto zajrzeć, choć na chwilę (chyba ok. godz. 9-tej). Jak tam się modlą! To liturgia kloszardów – ulubieńców naszego Pana. Z takimi Jezus lubił przestawać – przyszedł najpierw do najuboższych i zastanówmy się, gdzie chciał się urodzić, kim byli Jego pierwsi czciciele?! Czy taki smród zadaje ból Chrystusowi? Nie. Trochę muszą pocierpieć bliźni, ale ze strony bezdomnych to nie jest złośliwość. Pomyślmy – w Warszawie można dostać trochę jedzenia za darmo, trochę gorzej jest z umyciem się. Za to trzeba płacić – podobno niemało – szkoda. Poza tym, większość spośród nich zaliczyła już od świtu ciężką, upokarzającą i niewdzięczną pracę – oczyszczanie miasta z butelek, puszek…. Żeby przeżyć i zaspokoić swoje potrzeby i choroby – nałogi, muszą grzebać w śmietnikach. Nie osądzajmy ich za pijaństwo, jakże przecież niewielu spośród nas umytych i uposażonych nie jest wolnych od nałogów. A na pewno wszyscy jesteśmy poranieni, jesteśmy grzesznikami. „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień” (J 8,7) .
Jest jednak taki smród, który odczuwa Bóg (i zadaje Mu ból). My go często tak nie odczuwamy. Jakże często go sami wydzielamy. Właśnie my – Jego wierni i gorliwi katolicy! Smród rodzi się z brudu, nieczystości. Które to przykazanie Boże wskazuje na ten problem? Szóste i dziewiąte. „ Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.” (Mt 5,28). Chyba można dopowiedzieć – że kobieta, która prowokuje, kusi, jest za to cudzołóstwo też odpowiedzialna.
O czym ta mowa? Mamy w tytule artykułu. O ubieraniu (a częściej niestety „rozbieraniu”) w świątyni. ” (…) sygnalizowane są często pewne akty godzące w poczucie sacrum. Na przykład (…) niestosowny ubiór wiernych uczestniczących we Mszy św. ” (XI Zwyczajne Zgromadzenie Biskupów – Instrumentum Laboris). O bezwstydzie! „ Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. „ (Iz 53,2) – jakież upokorzenie wybrał! Żeby choć mógł zawisnąć na Krzyżu w szacie żebraka – nawet te podarte i pokrwawione łachmany z Niego zdarli. Mógł nie ponosić tego jednego z najboleśniejszych dla Czystego i Niewinnego Baranka cierpień. Mógł, ale nie chciał. Chciał zbawić tych, którzy grzeszą pożądliwością oczu i bezwstydnym ubiorem. Nieczystość w swoich licznych formach zawsze jest grzechem – i to strasznie cuchnącym. Nieskromny, wyzywający ubiór (dotyczy też wabiących perfum, agresywnego makijażu i nie tylko to: narzeczeni – powściągajcie przynajmniej w kościele pewne zewnętrzne czułości…) jest grzechem nawet na plaży, w parku, w kinie….
Ale zawsze tak nie było, przynajmniej jeśli chodzi o świątynie – to zaczęło się całkiem niedawno – w Polsce początki problemu sięgają chyba przełomu lat 70-tych i 80-tych. Jest w tym dziwny związek z rewolucją w ubiorze kobiet – chodzi o spodnie – która właśnie w tamtym okresie się rozpoczęła. Niektórzy uczciwi rodzice chrześcijańscy, wychowawcy i kapłani z tamtego okresu walczyło „ze spodniami” u płci pięknej. Bitwa została przegrana, co widać, prawdopodobnie rzesza walczących o dobre obyczaje była zbyt mała i słaba. Warto zacytować fragment z orędzi polskiej mistyczki Zofii Nosko:

Ja, Najświętsza Maryja Panna, Matka Chrystusa i Matka wasza, stale oręduję i proszę przed Tronem Trójcy Przenajświętszej za wami wszystkimi, ale wy wszyscy musicie się poprawić. (…) Kobiety, panny i dziewczynki (…) nie paradujcie po ulicach, urzędach w spodniach. Macie długie suknie; noście je, nie nakładajcie sukni mini. To każe szatan, on chce was poniżyć, zniszczyć waszą godność kobiecą. Noście suknie przykładnej długości. Proszę też was gorąco, nie ubierajcie się w negliże i nie siadajcie przed sługami Bożymi, nie zakładajcie w kościele noga na nogę. Sług Bożych nie odciągajcie od ołtarza Bożego, pamiętajcie, że to są ciężkie grzechy, za które wszystkie zginiecie.

Chyba dodanie kolejnych o wiele bardziej nieprzyzwoitych niż w latach 80-tych XX w. elementów damskiego ubioru nie jest tu konieczne. Każda dziewczyna ma rozum, a jeśli nie rozumie powinni jej zwracać uwagę przede wszystkim rodzice, kapłani, wychowawcy itd. Ale, o zgrozo, doszło do tego, co przez prawie dwa tysiące lat chrześcijaństwa (a w Polsce tysiąc) było nie do pomyślenia – ta zaraza (nie tylko związana ze spodniami – chodzi o ogólnie nieprzyzwoity ubiór) weszła do naszych świątyń!

Nie tak dawno. Trochę starsi z nas pamiętają czasy, gdy było mniej więcej tak, jak być powinno. A teraz słowo „profanacja” wydaje się być za łagodnym. Trochę usprawiedliwić można młode dziewczyny ( one są trochę nieświadome problemu), ale tu kolejne zgorszenie – gdzie są ich chrześcijańscy rodzice (podobno zdarza się nawet, że wspierają je w tej „swobodzie”)? A jaka odpowiedzialność spoczywa na odpowiedzialnych i animatorach wspólnot kościelnych (piszącym tu znane są dwa bolesne przypadki bardzo niestosownego ubierania się na rekolekcjach oazowych osób animujących, „wychowujących” młodzież…)? Dlaczego nie mówi się o tym problemie na kazaniach?

Święta Kongregacja dała jasne wytyczne, jak mają postępować kapłani, rodzice, wychowawcy, aby kształtować wśród kobiet cnotę czystości i skromności (jak obco te słowa teraz brzmią!). Proboszczowie przede wszystkim i kaznodzieje przy każdej sposobności, według słów Apostoła (II do Tym 4, 2), niech przepowiadają, nalegają, proszą, karzą, by niewiasty nosiły ubiór, który by tchnął wstydliwością i był ozdobą i ochroną cnoty i niech upominają rodziców, by nie pozwalali córkom ubierać się nieskromnie.

Dlaczego znikły z wielu kościołów nawet plakaty przypominające o stosownym ubiorze? „ …kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi…” (Mt 18,6). Przydałby się taki napis, jaki umieścili współbracia ojca Pio na drzwiach kościoła:

Na wyraźne życzenie o. Pio niewiasty muszą przystępować do spowiedzi w spódnicach sięgających co najmniej 20 cm poniżej kolan. Zakazane jest pożyczanie dłuższych spódnic na czas spowiedzi.
Dodatkowo na życzenie ojca Pio umieszczono bardziej szczegółową informację: Zabrania się wstępu mężczyznom z obnażonymi ramionami i w krótkich spodniach. Zabrania się wstępu kobietom w spodniach, bez welonu na głowie, w krótkich strojach, z dużym dekoltem, bez pończoch lub w inny sposób nieskromnie ubranym.”

Najgorzej jest w czasie uroczystości: bierzmowania, chrzcin (zdarza się, że tylko niemowlak chrzczony jest dobrze ubrany) i najgorsze – ślubów – tu nawet zdarza się (rzadko chodzi wbrew pozorom o pannę młodą – problem jest z gośćmi weselnymi), że nie pogardziłaby takim strojem niejedna gwiazda najobrzydliwszej gałęzi przemysłu filmowego.

A co na to św. Kongregacja?: „Dziewczęta i kobiety, które się nieprzyzwoicie ubierają, winny być nie dopuszczone do Stołu Pańskiego i do godności chrzestnych matek przy Sakramencie Chrztu i Bierzmowania. W niektórych wypadkach nie należy im nawet pozwolić na wejście do kościoła.”

Bardzo źle jest jeszcze wśród gorliwej służby liturgicznej np.: scholi. Piszę „jeszcze”, bo widać poprawę u niektórych. Zespoły muzyczne oprawiające liturgię zwracają mocną uwagę wiernych, stąd muszą być szczególnie ostrożni w ubiorze, ponieważ inni wierni bardzo na nich patrzą lub też biorą z nich przykład. Na marginesie – schola powinna być tak ustawiona, żeby nie głosić swojej chwały – należna chwała jest Samemu Bogu (Soli Deo – w herbie Prymasa Tysiąclecia).
Kolejna myśl – powiecie: taka moda, świat się zmienia…. Ale jesteśmy Kościołem – Solą ziemi. Jest coś w Ewangelii o soli, która traci smak. Chcecie być wyrzuceni i podeptani i to na wieczność?! To prawda – w dzisiejszych czasach potrzeba prawie heroizmu, żeby ubrać się z godnością Dziecka Bożego. W naszych kościołach widać już
Świadków (skowronków zwiastujących wiosnę Kościoła) – są nimi zatopione w wielogodzinnej modlitwie dziewczyny (chłopcy też), młode kobiety – ubrane jak należy – wbrew światu, modzie. Dzisiejsza rzeczywistość wymusza skrajne postawy – jesteśmy za Chrystusem, albo przeciw Niemu. Już nie ma jak być letnim. Trzeba się określić. To czasy wielkiego oczyszczenia. Trochę punkt ciężkości spoczywa na płci pięknej, sprawa dotyczy trochę mniej chłopców, jednak tu może warto spojrzeć pod kątem szacunku należnemu naszemu Panu w kościele. Czy chłopak z koszulką reklamującą jakiś klub sportowy, w krótkich spodenkach w kwiatki jest ubrany odpowiednio? Nie, bo np. rozprasza innych.

Jesteśmy na Mszy św. Na początku jest akt pokuty – potrzebny dla tych, co są bez grzechu ciężkiego (ci potrzebują jak wiemy najpierw spowiedzi), aby mogli przystąpić do Komunii św. godnie (bez zmazy grzechu nawet powszedniego). Jednak podczas całej mszy św. oczy chłopców torpedowane są (..??!!). Wyobraźmy sobie, co może się teraz dziać z sercami chłopców, mężczyzn: jedni – najszlachetniejsi, zmuszą się pewnie do ich zamknięcia, inni chyba nie. Jeszcze inni mogą zgrzeszyć myślami nawet ciężko – myślą, że i tak mogą przystąpić do Komunii św. (jakże rzadko pamiętamy o tym, że grzech istnieć może już na poziomie tylko pożądania, myśli). Ile razy dochodzi do świętokradztwa?! Ile?! Kto za to jest odpowiedzialny?! Nie czekajmy aż przeważy Boża Sprawiedliwość nad Miłosierdziem.

PS. Polecamy poczytać: konieczność powrotu kobiet do skromnych ubiorów , kard. Wyszyński: TYLKO CZYSTE SERCE JEST ZDOLNE DO PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI

Jak ubrać się do kościoła?