Arkadiusz
248

Ufam Tobie!

www.milujciesie.org.pl/nr/mlodziez/ufam_tobie.html

Miłujcie się! 2/2010 » Młodzież »

Ufam Tobie!

autor: świadectwo
Z pornografią zetknęłam się, gdy miałam kilka lat. Ona sparaliżowała moje spojrzenie na seksualność, doprowadziła mnie do uzależnienia od masturbacji oraz do fantazjowania na tematy erotyczne i wprowadzania tych fantazji w życie z innymi osobami.

Nieczystość zawładnęła całą mną: nie mogłam uwolnić się od natrętnych erotycznych obrazów, myśli, skojarzeń, a moje słowa zawierały aluzje o wciąż jednym i tym samym dnie. To było ogromne zranienie, które do dziś noszę w swym sercu. Zniszczyło ono całkowicie poczucie mojej własnej godności, kobiecości. Nie opuszczało mnie odczucie bycia zbrukaną, brudną i niegodną. Nie raz, nie dwa ogarniało mnie zupełne zniechęcenie, prowadzące do myśli samobójczych i do pragnienia nieistnienia. Nie wiem, gdzie byłabym dziś, gdyby nie... Jezus.

Był późny wieczór. Siedziałam prawie sama w kaplicy. Chyba płakałam. Byłam wobec swojego grzechu zupełnie bezsilna. Wiedziałam tylko, że dłużej już nie wytrzymam, że już dłużej nie chcę tak żyć. Przede mną, pod ołtarzem, leżała kartka z Modlitwą zawierzenia Ruchu Czystych Serc, którą pozostawiono po rekolekcyjnej konferencji o pornografii. Podeszłam. Nie byłam w stanie obiecać Jezusowi, że się zmienię, że poprzerywam więzy nieczystości, które mnie zniewalały. Mimo to zawierzyłam Mu siebie. Oddałam Mu swoją pamięć, rozum i wolę z całą swą seksualnością. Oddałam Mu swoje najgłębsze zranienia. Wiem, że Jezus mnie przyjął, taką zbrukaną. Wtedy też, podczas tych rekolekcji, On sam rozpoczął proces mojego oczyszczania i uzdrawiania, który trwa już kilka lat.

Wyznałam wszystko w spowiedzi św. i zawsze po upadku powracam do tego sakramentu, nawet wtedy, gdy jest mi tak strasznie wstyd – bo znów ten sam grzech, bo tak często; nawet wtedy, gdy chcę uciec przed miłującym spojrzeniem Jezusa, bo szatan wmawia mi, że już nic ze mnie nie będzie, że wszystko straciłam, że Bóg nie może mnie znieść, że mnie – takiej zbrukanej – nie chce... Odpowiedź Jezusa zawsze była taka sama – przebaczenie w sakramencie pojednania.

Walka o czystość trwa dla mnie nieustannie. Na samym jej początku, gdy tak trudno było porzucić źródło grzechu – zerwać relacje z osobami, nie zaglądać do gazet i nie oglądać filmów, które prowokowały – bardzo pomogły mi św. Agata, bł. Karolina, bł. Laura Vicunia i bł. Maria Goretti. To świadectwo ich życia dało mi siły podjąć konkretne decyzje o odrzuceniu tego, co mnie prowokowało, i pozwoliło mi dostrzec, jak wielką wartością jest moja czystość, skoro te młode dziewczyny oddały swe życie w obronie tej właśnie czystości.

Po przystąpieniu do RCS otrzymałam wiele łask – między innymi głód Jezusa w codziennej Komunii św. Na początku bardzo trudno było mi oprzeć się ironicznym przytykom ze strony moich bliskich, którzy wyśmiewali moje codzienne uczestnictwo w Eucharystii. Ja jednak wiem, że bez Jezusa jestem niczym i że Go bardzo potrzebuję. Tylko On daje mi siły, by znosić cierpienie związane z życiem. To On daje mi moc przezwyciężać nieczystość i jej konsekwencje – częste zniechęcenie, lęk przed przyszłością, brak nadziei, nieufność, poczucie bezwartościowości – które jeszcze, niestety, powracają.

Tym, co także pomogło mi wydobyć się z bagna nieczystości, było na pewno zaangażowanie się we wspólnotę. Służba dla innych w wolontariacie pomogła mi wyjść poza swoje problemy i oderwać się od kontemplowania siebie samej. Służąc innym, wielokrotnie otrzymywałam od nich wsparcie.

Dziś próbuję wejść w relację z Jezusem, do której On mnie osobiście zaprasza. Poznaję Go poprzez codzienne czytanie choć krótkiego fragmentu Pisma św. Bardzo często w słowie Bożym odnajduję rozwiązanie swoich codziennych problemów. W trudnościach, przeciwnościach oraz wątpliwościach otwieram Pismo św. i proszę Jezusa, by do mnie mówił, nawet jeśli zupełnie nic nie rozumiem. Często Pan podnosi mnie swoim słowem. Dzięki wspólnocie, w której jestem, odkrywam, że słowo Boże jest żywe i że rzeczywiście realizuje się w moim życiu.

Wraz z głodem słowa Bożego przychodzi do mnie głód adoracji, bycia sam na sam z Jezusem. Daleko mi jeszcze do uwielbienia Jezusa, ale nawet wtedy, gdy przychodzę i tylko pozwalam Jezusowi na siebie patrzeć, On realnie dotyka moich zranień i daje mi pokój.

Dzięki Bożej łasce żyję w czystości. Codziennie odnawiam swe zawierzenie Jezusowi, prosząc Maryję, by mnie prowadziła i wszystkiego uczyła. Wiem, że z Jej pomocą będę mogła rzeczywiście wynagrodzić Bogu, sobie i innym grzechy, które popełniłam. Maryja uczy mnie, jak przyjmować i ofiarowywać codzienne trudności Jezusowi. Widzę, że zaprasza mnie do tego, bym pomagała Jej zdobywać dusze dla Jezusa. On w swym wielkim miłosierdziu daje mi możliwości świadczyć o Jego dobroci i radości życia w czystości wśród tych, którzy tak jak ja upadli, oszukani przez demona pornografii.

Moja walka trwa nadal – wciąż zmagam się z pokusami powrotu do grzechu i z przygnębiającymi myślami. Szatan nieraz próbuje podkopywać moje zaufanie do Bożego miłosierdzia. Uczę się ufności, zdania się na Boga. „Nie znam przyszłości, ale znam Boga. On mnie poprowadzi krok po kroku”. Wierzę, że Pan uzdrowi moją zranioną kobiecość i da siłę i łaskę zrealizować to powołanie, którym mnie w swej wielkiej miłości obdarzył.

W chwilach rozczarowania sobą samą powracam do słów bł. ks. Michała Sopoćki:

„Lęk i zwątpienie może powstać z powodu naszej przeszłości, która może nie zawsze była promienna i jasna.(...) Może nie było żalu dostatecznego, może się nie odprawiło należycie zadanej pokuty, a może się nawet czegoś nie wyznało, a zresztą... jeżeli Bóg i darował, czy rzeczywiście zechce teraz awansować w swych łaskach i za co? Te i podobne wątpliwości mogą duszę dręczyć i niepokoić, podkopywać nadzieję, a przez to usuwać grunt spod nóg jako punkt oparcia do wzlotu. Tu właśnie, w samym zarodku, trzeba koniecznie usunąć wszelkie wątpliwości, przezwyciężać w sobie lęk i obawy jako najniebezpieczniejsze pokusy, przezwyciężać tym aktem strzelistym: »Jezu, ufam Tobie«. Tyś mi zapewnił przebaczenie, gdyś darował Magdalenie opłakującej swoje winy, Piotrowi pokutującemu, a szczególnie łotrowi na krzyżu. (...) Ty jesteś tym dobrym Pasterzem, który trzodę owiec dobrych zostawia na pastwisku, a szuka jednej zbłąkanej; szukałeś mnie, gdy się wplątałem w ciernie grzechu i dotkliwie siebie zraniłem, a gdy znalazłeś, wziąłeś na ramiona i teraz tak troskliwie leczysz rany grzechowe w mej duszy. »Jezu, ufam Tobie!«. Tobie – nie złudnym obietnicom kłamliwego świata... Tobie – nie podstępnym i chytrym pokusom przewrotnego szatana... Tobie – nie zaś rozwydrzonym i nieokiełznanym namiętnościom”.

Jezu, ufam Tobie!

Weronika