29.-Nawrócenie Longi 1865-72 , budowa sanktuarium w Pompejach i Dzieł pomocy...

zdumiewających Cudów, licznych, płaczących obrazów Matki Bożej, co jak się póżniej okazało, było zapowie-dzią, <złych czasów> dla Kościoła, ateistyczno-liberalno-masońskich zmian, które w kilka lat póżniej, w 1870r., doprowadziły do końca Państwa Kościelnego i ograniczenia jego obszaru, jedynie do Watykanu !!! … Po tym ostatnim zdarzeniu, którego, sam był naocznym świadkiem, zrewidował swoje błędne zapatrywania ideologiczne i zapragnął poznać dogłębnie, prawdziwą Wiarę katolicką…Nie było to wcale takie łatwe, lecz przy pomocy prof. Vincenta Popea, udało mu się, powoli przybliżyć, do tych tak wyszydzonych, pogardzonych, oraz podważonych -„naukowo” i odrzuconych -źródeł, czystej, tradycyjnej, prostej i szczerej Wiary w Boga…
29.V.1865r. Bartolomeo Longo definitywnie wraca do Boga i odbywa głęboką i szczerą Spowiedź Świętą u Ojca Dominikanina Alberto Radante, po raz pierwszy od wielu lat, przystępując do Komunii Świętej… W jego życiu rozpoczął się nowy etap, w którym postanowił odpokutować grzechy przyłączając się do modlitewnej grupy osób opiekujących się chorymi i ubogimi…Jej członkinią była też, hrabina de Fusco, bogata wdowa, posiadająca swój majątek, w pobliżu starożytnych ruin w dolinie Pompei, która zatrudniła Bartolomea, jako administratora dóbr, zbierającego opłaty za dzierżawę… Musiał więc często wyjeżdżać do Pompei, której w owym czasie nie można było nazwać nawet wioską, bo nie było tam, ani szkoły, ani posterunku policji, lecz kilka rozrzuconych, bardzo zniszczonych chałup i mały kościół służący za parafię, będący w opłakanym stanie…Na płd. od Wezuwiusza, tuż obok ruin starożytnego miasta, ujrzał zniszczoną okolicę, oraz nędzę materialną i duchową jej mieszkańców…
Longo zastanawiał się często, czy jego nawrócenie było kompletne i czy na pewno będzie zbawiony… Pewnego pażdziernikowego dnia -1872r., spacerując po okolicy, zatrzymał się na polu, w pobliżu Pompei i zaczął rozmyślać o swych dawnych „święceniach kapłańskich”, w sekcie szatana : - „…myślałem, że skoro Kapłaństwo w Chrześcijaństwie jest wieczne, to może kapłaństwo u szatana obowiązuje na zawsze!!!… Zatem mimo mego nawrócenia, ciągle jeszcze należę do szatana, będąc jego niewolnikiem i własnością, na którą czeka w piekle!!!. Gdy tak zastanawiałem się nad swym położeniem, odczułem głębokie przerażenie i byłem bliski popełnienia samobójstwa…Wtedy w mych uszach rozbrzmiało echo słów O. Dominikanina Alberta, powtarzającego za Maryją < Ten, kto propaguje Różaniec, będzie zbawiony!!!... >. Słowa te oświeciły mą duszę!!!... Upadłem na kolana, wykrzykując : - < Skoro te słowa są prawdą, to osiągnę zbawienie, bo nie opuszczę tej ziemi, póki nie spopularyzuję Różańca!!!>. Jakby w odpowiedzi na me słowa, zaczął bić dzwon w parafii w Pompei, nawołu-jący do modlitwy Anioł Pański... Odebrałem to jako przypieczętowanie mojej decyzji…”. Była to odpowiedź na jego duchowe rozterki. Dlatego postanowił pozostać w Pompei, by upowszechniać modlitwę Różańcową. W jego życiu rozpoczął się okres wielkiego ferworu religijnego. Nie zwlekając, zorganizował parafialną misję i zachęcał księży do szerzenia czci Świętego Różańca. Katechizował miejscową ludność, organizował religijne festyny, pomagał w parafii, ale przede wszystkim szerzył modlitwę różańcową…Longo uważał nie bez racji, że powinien postarać się o obraz przedstawiający Matkę Bożą z różańcem…W tym celu udał się do Neapolu, gdzie w jednym ze sklepów znalazł odpowiedni obraz, ale nie było go stać na jego zakup… Dominikanin O. Alberto Radante skierował go do zakonnicy, która w swym klasztorze przechowywała taki obraz, który on kupił kiedyś w sklepie z rupieciami, za znikomą cenę, równowartość 1 dolara…W pierwszym momencie obraz nie spodobał się człowieko -wi o tak wyrafinowanym guście, jakim był adwokat Bartolomeo Longo, bo był pospolity, bez żadnej wartości artystycznej, w dodatku zniszczony przez robactwo i czas, ale do decyzji o jego zabraniu, skłoniła Bartolo Matka Concetta, mówiąc mu : - „Weż go, a zobaczysz, że Matka Boża użyje tego obrazu, by zdziałać mnóstwo Cudów” Okazało się, że były to prorocze słowa… Ponieważ obraz był za duży i nie mógł sam go przewieść, zawinął go w prześcieradło i oddał wozakowi, który przewoził ładunki pomiędzy Neapolem a Pompeją… Wożnica nie znając zawartości paczki, położył ją na stercie obornika, który wiózł na pobliskie pole… W ten oto, zdawałoby się złowróżbny sposób, Matka Boska Różańcowa, przybyła do Pompei -13. XI. 1875r. … W 1876r. ukończono renowację obrazu, a Bartolomeo Longo założył Bractwo Różańca Świętego…Pełen zapału i energii, zbierał datki na budowę nowego kościoła, chodząc po kweście, nawet w Neapolu, gdzie był znany… 8 V 1887r. konsekrowano główny ołtarz z obrazem , a w 6V1891r. całą nową świątynię…
Podczas budowy doszło do 4 zdumiewających Cudów…Z epilepsji została wyleczona 12letnia Clorinda Lucarelli
Młoda, umierająca kobieta Conetta Vasterilla, odzyskała zdrowie…O. Anthony Varone umierający na gangrenę, został nagle i całkowicie uleczony, oraz Giovannina Muta wyzdrowiała z ostatniego stadium grużlicy…
Po wybudowaniu świątyni Bartolomeo poświęcił się niesieniu pomocy sierotom, pisaniu książek o Różańcu Św. układaniu modlitewnika...Opłacił naukę 45 seminarzystów… W 1887r. wybudował -Sierociniec dla Dziewcząt, w 1892r. -Dzieło pomocy Synom więżniów, a w 1921r.-Instytut dla Córek więżniów…W 1906r. sanktuarium i instytucje charytatywne, ofiarował Stolicy Apostolskiej…Narodził się dla Nieba 5X1926r., przeżywszy 85lat…
Ten niegdyś tak żle potraktowany obraz, zakupiony za równowartość 1 dolara, który przybył w opłakany sposób, na kupce gnoju do Pompei, ozdobiony jest diamentami i perłami które podarowali liczni, cudownie uzdrowieni, wdzięczni pielgrzymi…Tak oto, dawny konwertyta, kapłan w sekcie szatana, potrafił nawrócić się, odkupić swoje winy i zyskać zbawienie wieczne, ratując wielu od potępienia...Dzięki niemu, ta okolica niegdyś tonąca w mroku grzechów i złych mocy, powróciła do Boga odnawiając życie religijne i stając się dla całej Italii, przykładem
olo13jcb udostępnia to
1
La Salette.
🙏Więcej
La Salette.

🙏