Święty Ludwik a ideologia posoborowa

Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort, autor aktu strzelistego Totus Tuus ego sum, et omnia mea tua sunt, w swoim Traktacie o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny podkreśla wielką rolę Matki Bożej w czasach ostatecznych i wyjaśnia obszernie tego powody:

“Bóg zatem pragnie Maryję, Arcydzieło rąk swoich, w owych czasach ostatnich objawić i odsłonić:
1) Ponieważ sama ukrywała się na tym świecie i w swojej głębokiej pokorze uniżała się poniżej prochu, uzyskawszy u Pana Boga, u Apostołów i Ewangelistów to, że zamilczeli o Jej życiu.
2) Ponieważ Maryja jest Arcydziełem rąk Bożych, tak na ziemi przez łaskę, jak w niebie przez chwałę, Bóg chce, by Go za to wielbiono na ziemi i wśród żyjących wysławiano.
3) Ponieważ Maryja jest Jutrzenką, poprzedzającą i odsłaniającą Słońce sprawiedliwości, Jezusa Chrystusa, dlatego powinna być poznana i objawiona, by przez to Jezus Chrystus był uwielbiony.
4) Ponieważ Maryja jest drogą, którą Jezus Chrystus przyszedł do nas po raz pierwszy, będzie nią i wtedy, kiedy Chrystus przyjdzie powtórnie, choć nie w ten sam sposób.
5) Ponieważ Maryja jest środkiem pewnym, drogą prostą i niepokalaną, by dojść do Chrystusa i znaleźć Go niezawodnie, dlatego dusze, które mają szczególną zabłysnąć świętością, muszą znaleźć Jezusa przez Maryję. Kto znajdzie Maryję, znajdzie Życie (Prz 8,35), to znaczy Jezusa Chrystusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem (J 14,6). Nie można jednak znaleźć Maryi, nie szukając Jej; nie można Jej szukać, nie znając Jej, gdyż nikt nie szuka ani nie pragnie, czego nie zna. Konieczną jest więc rzeczą, by Maryję znano więcej niż kiedykolwiek, ażeby Trójca Przenajświętsza jak najwięcej była znana i wielbiona.
6) Maryja musi w owych czasach ostatecznych więcej niż kiedykolwiek zajaśnieć miłosierdziem, mocą i łaską. Musi zajaśnieć miłosierdziem, by przyprowadzić do owczarni Chrystusowej i miłośnie przygarnąć biednych grzeszników i zbłąkanych, którzy się nawrócą i powrócą do Kościoła katolickiego. Musi zajaśnieć mocą przeciw nieprzyjaciołom Boga, przeciw bałwochwalcom, schizmatykom, mahometanom, Żydom i zatwardziałym bezbożnikom, którzy będą się strasznie buntować i wytężą wszystkie siły, by tych, którzy się im przeciwstawią, skusić i doprowadzić do upadku przez obietnice lub groźby. Wreszcie musi zajaśnieć łaską, by dodać otuchy i męstwa dzielnym szermierzom i wiernym sługom Jezusa Chrystusa, którzy będą walczyć za Jego sprawę.

7) Wreszcie musi Maryja stać się groźna jak zbrojne zastępy (Pnp 6,10), straszna jak wojsko gotowe do boju przeciw szatanowi i jego wspólnikom, głównie w owych czasach ostatnich, gdyż szatan wiedząc dobrze, że mało, o wiele mniej niż kiedykolwiek pozostaje czasu (zob. Ap 12,12), by gubić dusze, będzie podwajać codziennie swe wysiłki i zakusy. Niebawem wznieci okrutne prześladowanie i pocznie zastawiać straszne zasadzki na wierne sługi i na prawdziwe dzieci Maryi, które o wiele trudniej pokonać mu niż innych.”

Maryja, według Traktatu, będzie zwłaszcza kształtować wielkich świętych czasów ostatecznych: Najwyższy wraz ze swoją Najświętszą Matką muszą ukształtować wielkich świętych, którzy tak dalece przewyższą świętością innych świętych, jak cedry Libanu przewyższają niskie krzewy (…) Wielkie te dusze, pełne łaski i gorliwości, będą powołane do tego, by stawiły opór nieprzyjaciołom Bożym, którzy zewsząd podniosą zajadle głowy. Zapałają one szczególniejszym nabożeństwem do Najświętszej Dziewicy, będą oświecone Jej światłem, będą karmione Jej mlekiem, kierowane Jej duchem, wspierane Jej ramieniem i otoczone Jej opieką tak, iż jedną ręką będą walczyć, a drugą budować (zob. Neh 4,10-12). Jedną ręką będą zwalczać, powalać, miażdżyć heretyków wraz z ich herezjami, schizmatyków wraz z ich schizmami, bałwochwalców wraz z ich bałwochwalstwem, grzeszników wraz z ich bezbożnictwem, a drugą ręką będą budować prawdziwą świątynię Salomona i mistyczne Miasto Boże, to znaczy Najświętszą Pannę, zwaną przez Ojców Kościoła Świątynią Salomona i Miastem Bożym (św. Augustyn). Słowem i przykładem pobudzą świat cały do doskonałego nabożeństwa do Najświętszej Panny, co im wprawdzie przysporzy mnóstwo nieprzyjaciół, ale też wyjedna dużo zwycięstw i wiele chwały dla Boga.”

Jak widać - nie są to "apostołowie" "nowej ewangelizacji" i "nowej Pięćdziesiątnicy" oraz ich chimer: braterskiego ekumenizmu, liberalizmu i egalitarnego antropocentryzmu. Wręcz przeciwnie. Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny głoszone przez św. Ludwika Grignon de Montfort (choć rękopis traktatu napisanego w roku 1712 został odnaleziony dopiero w roku 1842) jest jednym z narzędzi walki Kościoła Walczącego o dusze i ich zbawienie, walki z nieprzyjaciółmi państwa Bożego, w tym heretykami, z czym niezgodny jest irenizm i ekumenizm nowej teologii oraz nowa, posoborowa eklezjologia (łącznie z odejściem od pojęcia Ecclesiae militantis). "Bóg nie położył innego fundamentu dla naszego zbawienia, dla naszej doskonałości i naszej chwały, niż Jezusa Chrystusa. Wszelki gmach, który nie spoczywa na tej opoce, stoi na lotnym piasku i wcześniej czy później runie niechybnie."

“Kościół i Duch Święty, który nim kieruje, wyraźnie mówią, że Maryja sama pokonała wszelkie herezje: Wszystkie herezje sama zniszczyłaś na całym świecie, Toteż nie zdarzyło się nigdy, jakkolwiek umysły krytyczne sprzeciwiają się podobnemu twierdzeniu, by wierny sługa Maryi popadł w herezję albo w jakiś błąd formalny” – podkreśla św. Ludwik. "Kto spotyka Maryję, spotyka Boga, spotyka Chrystusa, spotyka Drogę, Prawdę i Życie" – pisze ks. Grignion de Montfort. Nie ma tu miejsca na przyjazną herezji, zwodniczą sofistykę o "niedoskonałej (niepełnej) jedności", "braciach odłączonych", "kościołach siostrzanych", "komunii świętych", przynoszeniu zbawienia za pomocą wspólnot heretyckich, etc.

O “braciach odłączonych”, którym ich wspólnoty heretyckie otwierają niby drogę do komunii świętych (por. np. JPII - Ut unum sint), i ich błędach, a zdaniem tradycyjnej teologii katolickiej prowadzą na manowce potępienia, św. Ludwik Maria pisze następująco:

“Wszystkie prawdziwe dzieci Boże i wybrani mają Boga za Ojca, a Maryję za Matkę, a kto nie ma Maryi za Matkę, ten nie ma Boga za Ojca. I dlatego ci, którzy pójdą na potępienie, mianowicie heretycy, schizmatycy itp., którzy Najświętszej Maryi Panny nienawidzą lub odnoszą się względem Niej z pogardą i obojętnością, nie mają Boga za Ojca, jakkolwiek się tym szczycą, gdyż nie mają Maryi za Matkę. Gdyby bowiem mieli Ją za Matkę, kochaliby Ją i czcili, jak prawdziwe i dobre dziecko kocha i czci matkę, która je na świat wydała. Najbardziej niezawodnym znakiem, po którym można rozpoznać odstępców, głosicieli błędnych nauk i tych, których Bóg nie zaliczył w poczet wybranych, jest to, że mają oni dla Matki Najświętszej tylko wzgardę lub obojętność i starają się słowem i przykładem, otwarcie lub skrycie, nieraz pod pięknymi pozorami umniejszać nabożeństwo i miłość do Niej (św. Bonawentura). Niestety! Bóg Ojciec nie powiedział Maryi, by w nich założyła swoje mieszkanie, albowiem są dziećmi Ezawa.”

Nie znajdziemy również w Traktacie św. Ludwika peanów na cześć godności człowieka, powszechnego braterstwa czy innych haseł beztroskiego humanizmu. Wystarczy spojrzeć jak św. Ludwik rozpoczyna swój traktat:

"Wyznaję z Kościołem, że Maryja jako stworzenie, które wyszło z rąk Najwyższego, w porównaniu z Jego nieskończonym Majestatem mniejszą jest niż najdrobniejszy pyłek lub raczej, że jest niczym, gdyż Bóg jeden jest TYM, KTÓRY JEST (Wj 3,14)"

I dalej: "my, choć jesteśmy niczym, możemy przez Maryję stać się podobni do Boga przez łaskę i chwałę, przez to mianowicie, że się Jej oddamy tak doskonale i całkowicie, abyśmy sami w sobie będąc niczym, w Niej byli wszystkim, wolni od obaw i błędów."

Nie tai fatalnych skutków grzechu pierworodnego, nie idzie za utopią jakiegoś tam postępu wiodącego ku świetlanej przyszłości:

"Najlepsze nasze uczynki bywają zwykle splamione i skalane przez zło, które w nas

tkwi skutkiem naszej skażonej natury. (...) By oderwać się od samych siebie, trzeba nam, po pierwsze: z pomocą światła Ducha Świętego dobrze poznać naszą skażoną naturę, naszą nieudolność w czynieniu tego, co dobre, naszą słabość we wszystkim, naszą ustawiczną niestałość, naszą niegodność wszelkiej łaski i ogólną naszą nieprawość (...) Pyszniejsi jesteśmy niż pawie, więcej przywiązani do ziemi niż ropuchy, niegodziwsi niż kozły, bardziej zazdrośni niż węże, popędliwsi niż tygrysy, leniwsi niż żółwie, słabsi niż trzcina, bardziej zmienni niż chorągiewki na dachu. Sami z siebie mamy tylko nicość i grzech i zasługujemy jedynie na gniew Boży i piekło wieczne."

"Bóg - mówi św. Bernard - widząc, że jesteśmy niegodni otrzymywać łaski bezpośrednio z Jego rąk, przekazuje je Maryi, byśmy przez Nią otrzymywali wszystko, cokolwiek dać nam zechce. (...) Uznajemy się za niegodnych i niezdolnych, by zbliżyć się wprost do Jego nieskończonego Majestatu i dlatego uciekamy się do orędownictwa Najświętszej Dziewicy. Nabożeństwo to jest ponadto aktem wielkiej pokory, którą Bóg miłuje ponad inne cnoty. Dusza, która się wynosi, poniża Boga, dusza zaś, która się upokarza, wywyższa Boga. Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę (Jk 4, 6). Jeżeli się uniżasz uważając się za niegodnego, by zbliżyć się do Niego i stanąć przed Nim, wtedy On sam zstępuje i uniża się, by przyjść do ciebie i wywyższyć cię wbrew twej woli. Przeciwnie się dzieje, kiedy człowiek w swej zuchwałości bez pośrednictwa zbliża się do Boga. Bóg się wtedy oddala i nie można Go dosięgnąć."


Przywołuje też wielokrotnie katolicką prawdę, że człowiek staje się przez nowe narodzenie - z Chrztu Św. - przybranym dzieckiem Bożym:

"Człowiek i człowiek narodził się w Niej - mówi Duch Święty (Ps 86(87),5) Pierwszym

człowiekiem, który narodził się w Maryi, jest według tłumaczenia niektórych Ojców Kościoła Bóg-człowiek, Jezus Chrystus, drugim zaś jest każdy człowiek, będący przybranym dzieckiem Boga i Maryi. Jeżeli Jezus Chrystus, Głowa ludzkości, w Niej się narodził, to konieczną jest rzeczą, by wybrani, którzy przecież są członkami tej Głowy, także w Niej się narodzili."


Wypada zakończyć słowami modlitwy - wezwania św. Ludwika do kapłanów, w którym rozbrzmiewa wyraźnie zwołująca na ów apel trąbka Kościoła Walczącego:

"A Ty, wielki Boże? Czyż do Twojej sprawy nikt nie przyłoży ręki, chociaż tyle chwały, radości i korzyści płynie ze służenia Tobie? Czyż pod Twoimi sztandarami nie staną Twoi żołnierze? Czyż nie znajdzie się żaden święty Michał, który by zwołał swych braci w gorliwości o Twoją chwałę? - Któż jak Bóg?! Ach, pozwól, Panie, abym mógł wszędzie wołać: Pali się! Na ratunek! Pożar wybuchł w domu Bożym! Pożar w duszach ludzkich! Pożar ogarnął nawet przybytki Pańskie! Na ratunek! Na ratunek naszego uśmiercanego brata! Na ratunek naszych zabijanych dzieci! Na ratunek naszego dobrego ojca ginącego pod ciosami sztyletu.

Kto jest za Bogiem, niech dołączy się do mnie! (Wj 32,26). Niech przybędą wszyscy dobrzy kapłani rozproszeni po całym chrześcijańskim świecie! Niech przyjdą ci kapłani, którzy znajdują się obecnie w wirze walki! Niech przyjdą kapłani, którzy z bezpośredniej walki wycofali się do pustyń i samotni, i przyłączą się do nas; w jedności siła! Pod sztandarem Krzyża utworzymy jedno zwarte wojsko, gotowe w szyku bojowym ruszyć na nieprzyjaciół Boga, którzy pierwsi wypowiedzieli Mu wojnę: Stargajmy Jego więzy i odrzućmy Jego pęta (Ps 2,3). (...)

Powstań, o Panie! Dlaczego zdajesz się spać? Powstań w całej Twojej wszechmocy, sprawiedliwości i miłosierdziu. Powstań, aby utworzyć sobie wybraną Wspólnotę, zastęp przyboczny, który będzie strzegł Twojego domu, bronił Twojej chwały i ratował dusze. Aby nastała jedna Owczarnia i jeden Pasterz wszyscy ludzie oddawali Ci cześć w Twojej świątyni (...)"


nihil quicquam
Wszystko fajnie, tylko czemu na obrazie jest Święty Jan Bosko?😳
Frank Columbo
Być może dlatego, że skoro tekst kończy się wezwaniem do kapłanów, a św. Ludwik tak bardzo mocno podkreślał rolę Maryi, to dobrze było pokazać przykład kapłana oddanego Maryi. Współcześni Salezjanie na swojej stronie piszą, że "św. Jan Bosko święcie wierzył, że nie ma ani jednej łaski, która by nie przeszła przez ręce Maryi" (Wspomożenie wiernych – módl się za nami – Salezjanie – Inspektoria …Więcej
Być może dlatego, że skoro tekst kończy się wezwaniem do kapłanów, a św. Ludwik tak bardzo mocno podkreślał rolę Maryi, to dobrze było pokazać przykład kapłana oddanego Maryi. Współcześni Salezjanie na swojej stronie piszą, że "św. Jan Bosko święcie wierzył, że nie ma ani jednej łaski, która by nie przeszła przez ręce Maryi" (Wspomożenie wiernych – módl się za nami – Salezjanie – Inspektoria Warszawska). Niewykluczone nawet, że św. Jan Bosko (1815-1888) dobrze znał spisane prawie 2 wieki wcześniej teksty Ludwika Marii Grignion de Montforta (1673-1716). Wprawdzie manuskrypt został odkryty w 1842 roku, a opublikowany w 1843, no ale Bosko miał wtedy dopiero 28 lat.
V.R.S.
Rozumiem że "wszystko fajnie" ale przeszkadza to panu.
Bo przedstawienie jest w typie "montfortiańskim" a nie miałem niestety gdy wstawiałem tekst analogicznego obrazka w dobrej jakości ze św. Ludwikiem.
Mam nadzieję że to uspokoi pana rozteki.
Poniżej przedstawienia św. Ludwika w podobnym typie:Więcej
Rozumiem że "wszystko fajnie" ale przeszkadza to panu.
Bo przedstawienie jest w typie "montfortiańskim" a nie miałem niestety gdy wstawiałem tekst analogicznego obrazka w dobrej jakości ze św. Ludwikiem.
Mam nadzieję że to uspokoi pana rozteki.

Poniżej przedstawienia św. Ludwika w podobnym typie: