Czy palenie papierosów jest grzechem?

Czy palenie papierosów jest grzechem? Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo. Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności.
Wedle nauczania katolickiego Piąte Przykazanie zakazuje nie tylko bezpośredniego i jawnego zabijania niewinnego życia ludzkiego, ale również niepotrzebnego narażania zdrowia i życia na niebezpieczeństwo. W samym wszak Piśmie świętym odnajdziemy wiele napomnień i nakazów, których sensem jest ochrona życia i zdrowia ludzkiego przed niepotrzebnym ryzykiem. Tak więc w „Mądrości Syracha” czytamy „Oddaj lekarzowi cześć należą jego posłudze (…) Pan stworzył leki (pochodzące) z ziemi, a człowiek mądry nie będzie nimi gardził” (38, 1, 4); „Zdrowie i siła lepsze są niż wszystko złoto, a mocne ciało niż niezmierny majątek” (30, 15); „Na żadnej uczcie się nie przejadaj i nie rzucaj się na potrawy! Z przejedzenia powstaje choroba, a nieumiarkowanie powoduje rozstrój żołądka” (37, 29 - 30). Z kolei w „Księdze Powtórzonego Prawa” czytamy m.in. o tym, iż Izraelici mieli zakopywać swe odchody w ziemi (23, 13), co pozwalało chronić zamieszkaną przez nich ziemię przed rozprzestrzenianiem się chorób i zarazków oraz budować domy z ogrodzeniami na dachu „byś nie obciążył swego domu krwią, gdyby ktoś z niego spadł” (22, 8).
Wydaje się, iż przyjęcie tej zasady szacunku dla zdrowia powinna dostatecznie obalać wszelką argumentację na rzecz godziwości regularnego palenia tytoniu w większych ilościach (zwanego też „paleniem nałogowym”). Wszak od jakichś 50-60 lat świat medycyny dostarcza coraz to nowych i silniejszych dowodów na to, iż „nałogowe palenie tytoniu” w sposób znaczący sprzyja powstawianiu i rozwoju wielu groźnych chorób. Mimo to, nawet od konserwatywnych katolików, nie jest czymś rzadkim słyszeć argumenty mające usprawiedliwić i moralnie uzasadnić zwyczaj o którym mowa. Przyjrzyjmy się zatem bliżej argumentom wysuwanym na rzecz obrony godziwości palenia papierosów.
Czy Katechizm potępia palenie tytoniu?
Jednym z takich argumentów jest przywoływanie fragmentu Katechizmu bł. Jana Pawła II, w którym czytamy: „Cnota umiarkowania uzdalnia do unikania wszelkiego rodzaju nadużyć dotyczących pożywienia, alkoholu, tytoniu i leków. Ci, którzy w stanie nietrzeźwym lub na skutek nadmiernego upodobania do szybkości zagrażają bezpieczeństwu drugiego człowieka i swemu własnemu – na drogach, na morzu lub w powietrzu – ponoszą poważną winę” (n. 2290).
Skoro więc, Katechizm piętnuje tylko nadużycia w odniesieniu do tytoniu, nie uznając za naganne palenia owego produktu, jako takiego, to wniosek z tego płynący jest następujący: „Mamy moralne prawo być miłośnikami papierosów, cygar i fajek” - argumentują zwolennicy owych używek.
Tego rodzaju myślenie można uznać za poprawne, gdyby rzecz dotyczyła palenia tytoniu praktykowanego okazyjnie, rzadko i w niewielkich ilościach. Rzeczywiście bowiem tego rodzaju korzystanie z tytoniu nie stwarza większego niebezpieczeństwa dla zdrowia i można je nazwać „umiarkowanym”. Czy jednak mianem "umiaru w paleniu" można określić używanie tytoniu, które:
- wiąże się z odczuwaniem pewnego rodzaju przymusu psychicznego (odstawienie palenia powoduje ciężki stres, wyraźnie zwiększoną agresję, etc.)?
- pociąga za sobą zwiększone ryzykiem nabycia różnych groźnych chorób?
A właśnie takim paleniem tytoniu jest zwyczaj używania go regularnie i w większych ilościach. Przyjmując niedorzeczną interpretację, jakoby Katechizm bł. Jana Pawła II w cytowanym wyżej punkcie nie piętnował nałogowego palenia, równie dobrze można by twierdzić, iż pod pojęciem "umiaru w stosowaniu leków" dokument ów rozumie codzienne połykanie 20 -30 tabletek od bólu głowy, albo też wypijanie dwóch butelek syropu na kaszel...
Męczeństwo = palenie papierosów?
Tradycyjne nauczanie katolickie uznaje za złe niepotrzebne wystawianie własnego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo. Nie chodzi zatem o to, iż nigdy nie mamy prawa czynić czegoś co będzie zagrażało nam pod względem zdrowotnym, ale by nie czynić tego dla mało ważnych celów. Dlatego też równie nierozsądne co wzmiankowana wyżej próba usprawiedliwiania regularnego palenia tytoniu za pomocą Katechizmu bł. Jana Pawła II jest praktyczne stawianie znaku równości pomiędzy narażaniem swego życia i zdrowia na szwank z odpowiednio ważnych powodów (tj. pomoc chorym i potrzebującym, obrona wiary, odmowa popełnienia grzechu, itp) a czynieniem tego dla błahych przyczyn (tj. chęć przeżycia silnych emocji, dostarczanie sobie i/lub innym przyjemności, etc). Po prostu głupie i niedorzeczne jest uprawomocnienie niszczenia swego zdrowia dla własnej przyjemności (co ma miejsce w przypadku palenia) poprzez przywoływanie przykładu ludzi, którzy narażali się na niebezpieczeństwo np. po to by nieść pomoc i ulgę trędowatym.
Święci palacze papierosów, fajek i cygar
Faktem jest, że w historii Kościoła dałoby się wymienić kilku świętych i błogosławionych, którzy palili tytoń. Papierosy palił św. Albert Chmielowski, bł. Jan XXIII, bł. Jerzy Popiełuszko. Palaczem fajki był z kolei bł. Piotr Jerzy Frasatti, zaś jako miłośnik cygar zapisał się na kartach historii papiestwa św. Pius X. Z kolei, założyciel „Opus Dei”, św. Jose Escrivá Maria de Balaguer miał polecić jednemu z trzech założycieli owej organizacji palić papierosy uzasadniając to tym, iż "jedna trzecia ludzkości pali" (sam jednak ks. Escriva nie palił papierosów). Jeśli zatem tytoń palili nawet święci i błogosławieni (lub też do tego zachęcali), to dlaczego ów zwyczaj miałby być uznany za moralnie naganny, skoro okoliczność ta nie została uznana za przeszkodę w uznaniu takich ludzi jak Albert Chmielowski czy Piotr Frasatti za godnych podziwu i naśladowania?
Przede wszystkim zwolennicy tego argumentu zapominają, iż przywoływane przez nich przykłady świętych i błogosławionych palaczy w swej zdecydowanej większości dotyczą czasów, gdy wiedza o szkodliwości regularnego palenia tytoniu była znikoma lub wręcz żadna. Jasne i jednoznaczne dowody na to, iż nałogowe palenie wybitnie sprzyja niszczeniu zdrowia i życia, brytyjscy i amerykańscy medycy zdobyli dopiero w latach 50-tych XX wieku. Wcześniej, owszem pojawiały się w świecie medycznym informacje o szkodliwości tego nałogu, lecz miały one charakter jednej z hipotez lub też były rozpowszechniane bardziej na skalę lokalną niż globalną. Na przełomie lat 30 i 40 ubiegłego stulecia kampania informacyjna na temat zdrowotnych niebezpieczeństw palenia była prowadzona na terenie Niemiec przez ówczesne władze tego kraju. Warto też pamiętać, iż zanim wiedza o dowodach na szkodliwość palenia dotarła szeroko do świadomości społecznej, musiało upłynąć jeszcze trochę czasu, np. profesor Zbigniew Religa wspominał, że sam o tym, że ów zwyczaj niszczy zdrowie dowiedział się dopiero w 1976 roku podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych.
Można zatem założyć, iż przez kilka wieków od upowszechnienia się tytoniu miliony używających go ludzi, nie zdawało sobie sprawy z tego, że w ten sposób niszczą swe zdrowie i życia. A zatem przez całe stulecia, regularne palenie papierosów, cygar oraz fajek wyglądało na w miarę niewinną, gdyż obojętną dla zdrowia i życia, rozrywkę. Jak już zostało wyżej wspomniane, prawie wszyscy z „świętych i błogosławionych palaczy” żyli właśnie w takich czasach. Św. Albert Chmielowski umarł w 1916 roku; św. Pius X odszedł do wieczności w 1914 r; zaś bł. Piotr Frasatti żył w latach 1901 – 1925. Jeśli chodzi zaś o opisywane wyżej wydarzenie z udziałem św. Jose Escrivy to miało ono miejsce w latach 30-tych XX wieku, a więc raczej na długo przed tym, jak medyczna wiedza w sprawie szkodliwości palenia została udokumentowana i upowszechniona na skalę światową. Dyskusyjnym „casusem” jest tu z pewnością przypadek bł. Jana XXIII, który palił papierosy także w latach 50-tych XX wieku, a więc w okresie, gdy można było dowiedzieć się o poważnym niebezpieczeństwie, jakie ów zwyczaj niesie dla zdrowia i życia. Tak naprawdę nie wiemy jednak, w jak dużym stopniu ów papież był zaangażowany w palenie tytoniu... Nie wiemy np. czy palił on w takiej częstotliwości i ilości by można było mówić w tym wypadku o prawdziwym nałogu? Nie wiemy także, czy wieści o udowodnionym związku pomiędzy paleniem tej używki a groźnymi chorobami, zdołały dotrzeć do bł. Jana XXIII w sposób, który ów musiałby uznać za przekonywający i wiarygodny. Ostatecznie rzecz biorąc, jeśli tak wybitny lekarz, jakim był prof. Religa dowiedział się o szkodliwości tytoniu dopiero w 1976 roku, a więc w 26 lat po tym jak amerykańscy i brytyjscy medycy pokazali opinii publicznej konkretne nań dowody, to tym bardziej łatwo jest podejrzewać o brak wiedzy w tym temacie kardynała i papieża, który umarł w 1963 roku. Oczywiście trudno jest podejrzewać o brak wiedzy w tym temacie ostatniego z wymienionych wyżej „świętych i błogosławionych palaczy”, a więc bł. Jerzego Popiełuszkę. Istotnie, ów ksiądz swą męczeńską śmierć poniósł w 1984 roku, a więc w czasie, gdy świadomość szkodliwości palenia była już szeroko rozpowszechniona. Czy zatem fakt wyniesienia „kapelana solidarności” na ołtarze oznacza moralną aprobatę ze strony Kościoła dla regularnego palenia tytoniu w większych ilościach? Niekoniecznie. Ksiądz Jerzy Popiełuszko przede wszystkim jest czczony przez Kościół jako męczennik za wiarę. W przypadku zaś męczeństwa, w trakcie procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych, zwykło się stosować coś co można nazwać mianem „taryfy ulgowej”. Przyjmuje się więc, iż fakt przyjęcia męczeńskiej śmierci w imię miłości do Boga i bliźnich jest zarazem swego rodzaju zadośćuczynieniem za za wiele innych grzechów, które popełniło się w życiu. Najpewniej więc dlatego jako święty może być czczony Hipolit- męczennik, mimo że niemal do do końca swego życia błędnie uważał się za papieża (i do dziś Kościół uznaje go za jednego z antypapieży) i pojednał się z prawowitym papieżem bodajże na 2 dni przed swą męczeńską śmiercią.
Ostatecznie zaś, fakt wyniesienia kogoś na ołtarze nie oznacza, iż dana osoba w ogóle nie grzeszyła i nie praktykowała żadnych nagannych zwyczajów. Jak naucza Sobór Trydencki: „w tym życiu śmiertelnym nawet święci i sprawiedliwi wpadają niekiedy w lekkie przewinienia i codzienne grzechy, zwane także powszednimi " (tamże, „Dekret o usprawiedliwieniu, rozdz. XI). Poza więc możliwością wystąpienia u danego Świętego/Świętej niezawinionej niewiedzy odnośnie zła pewnych czynów, nie można wykluczyć, iż po prostu również jemu/jej zdarzały się pewne grzechy. W istocie można by przytaczać niejeden czyn Świętego, który musi jawić się co najmniej, jako wątpliwy moralnie. Przykładowo, św. Henryk II nie dość, że sprzymierzył się przeciw chrześcijańskiej Polsce z pogańskimi Wieletami, to pozwolił by pochód jego wojsk otwierały zastępy wojowników owego plemienia niosący wizerunki swych bożków. Kiedy zaś jeden z niemieckich rycerzy rzucił kamieniem w jednego z tych pogańskich bałwanów, św. Henryk II wypłacił obrażonym Wieletom z tego tytułu swoiste odszkodowanie w postaci dwunastu funtów srebra.
Nie ma zatem co się oszukiwać. Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo. Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności. Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary chrześcijańskiej, lecz dajemy przykład głupiego, bezużytecznego zatruwania swego organizmu dla uzyskania kilku minut relaksu i odprężenia. Krótko mówiąc, zwyczajowe palenie, jest po prostu bezrozumne, szkodliwe i złe.

www.salwowski.msza.net

Czy istnieje bezpieczne palenie?
„W małych ilościach nie szkodzi" - w taki sposób często odpowiadają palacze na zarzuty o szkodliwości nikotyny. Niestety, nie mają racji. Wystarcza palenie nawet okazjonalne lub bierne, żeby wywołać szkodliwe zmiany w nabłonku dróg oddechowych.
Rozstrzygnięcia pytania, jaka ilość wypalanego tytoniu jest bezpieczna, podjął się doktor Ronald Crystal, specjalista pulmonologii oraz intensywnej opieki medycznej NewYork - Presbyterian Hospital/Weill Cornell Medical Center (NYPH/WCMC).
Podczas prac nad studium badano 121 osób: palących nałogowo, okazjonalnie i niepalących. Pobierano od nich próbki moczu, w których oznaczano stężenie nikotyny oraz produktu rozkładu nikotyny przez wątrobę: kotyniny. Od wszystkich pobierano próbki nabłonka z dróg oddechowych, które badano pod kątem zmian w ekspresji genów wrażliwych na nikotynę. Opracowaną przez autora studium złożoną metodą ilościowej analizy genów za pomocą mikromacierzy testowano 372 geny, które znane są z wrażliwości na nikotynę. Ta metoda pozwoliła na analizę ekspresji zarówno pojedynczych genów, jak i całego genomu.
Okazało się, że nawet u ochotników z najniższą ekspozycją, nikotyna wywoływała ekspresję u ponad jednej trzeciej badanych genów. Stres wywołany nikotyną w komórkach dróg oddechowych był wyraźny nawet, jeśli stężenie nikotyny w moczu było poniżej poziomu wykrywalności a kotyniny jedynie nieznacznie przekraczało ten poziom. Wraz ze wzrostem ekspozycji na nikotynę, stres komórkowy i ekspresja genów rosły proporcjonalnie.
Żeby wykryć początki raka płuc, trzeba by sięgnąć bardzo daleko i badać osoby używające tytoniu przez wiele, wiele lat - podsumował Larsson Omberg, jeden ze współautorów, specjalista od biologii statystycznej i obliczeniowej. - Pierwsze sygnały zagrożenia pojawiają się na bardzo, bardzo niskim poziomie ekspozycji.
To pierwsze badanie, pokazujące, że nie ma bezpiecznej dawki tytoniu, szkodliwe działanie nikotyny objawia się wyraźnie już przy minimalnych i trudno wykrywalnych stężeniach.

Źródło: Cornell University
2
Nemo potest duobus dominis servire !
Nie ma zatem co się oszukiwać.
Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo.
Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności.
Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary …
Więcej
Nie ma zatem co się oszukiwać.

Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo.

Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności.

Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary chrześcijańskiej, lecz dajemy przykład głupiego, bezużytecznego zatruwania swego organizmu dla uzyskania kilku minut relaksu i odprężenia.


Krótko mówiąc, zwyczajowe palenie, jest po prostu bezrozumne, szkodliwe i złe.
SzaryCzłowiek
Nemo potest duobus dominis servire !
Nie ma zatem co się oszukiwać.
Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo.
Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności.
Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary …
Więcej
Nie ma zatem co się oszukiwać.

Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo.

Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności.

Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary chrześcijańskiej, lecz dajemy przykład głupiego, bezużytecznego zatruwania swego organizmu dla uzyskania kilku minut relaksu i odprężenia.


Krótko mówiąc, zwyczajowe palenie, jest po prostu bezrozumne, szkodliwe i złe.
Nemo potest duobus dominis servire !
Nie ma zatem co się oszukiwać.
Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo.
Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności.
Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary …
Więcej
Nie ma zatem co się oszukiwać.

Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo.

Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności.

Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary chrześcijańskiej, lecz dajemy przykład głupiego, bezużytecznego zatruwania swego organizmu dla uzyskania kilku minut relaksu i odprężenia.


Krótko mówiąc, zwyczajowe palenie, jest po prostu bezrozumne, szkodliwe i złe.
Jeszcze jeden komentarz od Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
Nie ma zatem co się oszukiwać.
Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo.
Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności.
Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary …
Więcej
Nie ma zatem co się oszukiwać.

Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo.

Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności.

Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary chrześcijańskiej, lecz dajemy przykład głupiego, bezużytecznego zatruwania swego organizmu dla uzyskania kilku minut relaksu i odprężenia.


Krótko mówiąc, zwyczajowe palenie, jest po prostu bezrozumne, szkodliwe i złe.
Króluj nam Chryste !
Nie ma zatem co się oszukiwać.
Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo.
Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności.
Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary …
Więcej
Nie ma zatem co się oszukiwać.

Wszystko wskazuje na to, że regularne palenie tytoniu w większych ilościach jest złe i grzeszne, gdyż stanowi niepotrzebne narażenie swego życia i zdrowia na niebezpieczeństwo.

Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności.

Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary chrześcijańskiej, lecz dajemy przykład głupiego, bezużytecznego zatruwania swego organizmu dla uzyskania kilku minut relaksu i odprężenia.


Krótko mówiąc, zwyczajowe palenie, jest po prostu bezrozumne, szkodliwe i złe.
Radek33
to że ktoś zauważa że ludzie powinni więcej od siebie wymagać,bo to się po prostu należy Panu Bogu,to nie znaczy że go przerasta pycha.Wspomnę teraz o czymś innym,o czymś co kompletnie ma się nijak do tego co brat Jan propaguje.Czytając A.K.Emmerich spotkałem się z jej wizją,w której opisuje jak Pan Bóg wynagradza w swoim niebieskim ogrodzie pewnej świętej.A za co ją wynagradza?Za niezaspokajanie …Więcej
to że ktoś zauważa że ludzie powinni więcej od siebie wymagać,bo to się po prostu należy Panu Bogu,to nie znaczy że go przerasta pycha.Wspomnę teraz o czymś innym,o czymś co kompletnie ma się nijak do tego co brat Jan propaguje.Czytając A.K.Emmerich spotkałem się z jej wizją,w której opisuje jak Pan Bóg wynagradza w swoim niebieskim ogrodzie pewnej świętej.A za co ją wynagradza?Za niezaspokajanie zachcianek za życia.A to nie powąchała pięknego kwiatu,a to zrezygnowała z jakiegoś smakołyku,i wielu innych pięknych rzeczy które kusiły ją swym pięknem i smakiem.Żeby nikt mi nie zarzucił,że tylko w ten sposób osiągniemy zbawienie.Nie w tym rzecz,po prostu uważam,że dostaniemy po smierci to na co zasłużymy,m.in ile daliśmy Panu Bogu od siebie
BAH
Śmierć św. Jana Chrzciciela - 29.VIII (BAH 🤐 gloria.tv/reply/nnNAtRBZrkFD2TnbEJSaGHUSH
Jolinar — 2012-09-02 21:46:58:
To może pytanie zadam do wszystkich.
Czy wyobrażasz sobie Jezusa Chrystusa z fajkiem w ustach?
I drugie sprzężone pytanie: Czy poprzednie pytanie jest jakieś nieprzyzwoite, niemądre, naruszające waszą prywatność, parchate czy cokolwiek innego co was odpycha od odpowiedzi na nie?
Więcej
Śmierć św. Jana Chrzciciela - 29.VIII (BAH 🤐 gloria.tv/reply/nnNAtRBZrkFD2TnbEJSaGHUSH
Jolinar — 2012-09-02 21:46:58:

To może pytanie zadam do wszystkich.
Czy wyobrażasz sobie Jezusa Chrystusa z fajkiem w ustach?
I drugie sprzężone pytanie: Czy poprzednie pytanie jest jakieś nieprzyzwoite, niemądre, naruszające waszą prywatność, parchate czy cokolwiek innego co was odpycha od odpowiedzi na nie?


....
Profanacja, która ugodziła w Jasną Górę
1 sierpnia 1994 r. "Wprost" dopuściła się szczególnie nikczemnego wybryku antyreligijnego. Przepiękny jasnogórski obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus został ohydnie zniekształcony poprzez ukazanie na okładce tygodnika obu świętych postaci w ponurych maskach gazowych. Redakcja tłumaczyła tak szokujący dobór okładki chęcią sprowokowania tym żywszych refleksji nad tragedią tysięcy mieszkańców Śląska, padających ofiarą zanieczyszczeń środowiska. Z oburzeniem odrzucił wykrętne tłumaczenia redakcji "Wprost" przeor Jasnej Góry ojciec Szczepan Kośnik. W liście do naczelnego redaktora "Wprost" ojciec S. Kośnik stanowczo napiętnował obrażenie przez "Wprost" "uczuć religijnych Polaków i znieważenie narodowej Świętości, Jasnogórskiej Ikony Matki Bożej". Ojciec Kośnik akcentował m. in.: "(...) oświadczam kategorycznie: NIE POZWOLIMY PONIEWIERAĆ ŚWIĘTEGO OBRAZU JASNOGÓRSKIEJ MATKI I KRÓLOWEJ! (...) Rzeczywiście zgrozą napawa perwersyjne manipulowanie przez redakcję 'Wprost' świętymi znakami przez nałożenie Jezusowi Chrystusowi i Matce Bożej z Jasnogórskiej Ikony masek gazowych! Panie Redaktorze, słuszny protest przeciwko degradacji środowiska naturalnego, wyrażony w artykule Eryka Misiewicza 'Śmierć w powietrzu', pod żadnym pretekstem nie może być wspierany przez zamieszczenie zniekształconej Świętej Ikony Jasnogórskiej i świadome w ten sposób znieważanie uczuć religijnych ludzi wierzących w Polsce. Jest to wyrazem braku elementarnego wyczucia, co i komu przystoi oraz kolejnym potwierdzeniem świadomej akcji drwienia ze 'świętości narodowych ołtarzy'. Jestem przekonany, że gdyby podobnie drogie znaki innych od chrześcijańskich wyznań zostały tak splugawione, podniósłby się wielki krzyk protestu" (cyt. za "Wprost" z 4 września 1994 r.)..
tahamata
Trydencka lekcja na dziś (Gal 5: 16-24):
"Bracia: Według ducha postępujcie, a pożądliwościom ciała nie ulegniecie. Ciało bowiem pożąda przeciw duchowi, a duch przeciw ciału, bo sprzeciwiają się one sobie nawzajem, abyście nie czynili cokolwiek chcecie. Jeśli duch wami kieruje, nie jesteście pod Zakonem.
A jawne są uczynki ciała, takie, jak nierząd, nieczystość, bezwstyd, rozpusta, bałwochwalstwo …Więcej
Trydencka lekcja na dziś (Gal 5: 16-24):

"Bracia: Według ducha postępujcie, a pożądliwościom ciała nie ulegniecie. Ciało bowiem pożąda przeciw duchowi, a duch przeciw ciału, bo sprzeciwiają się one sobie nawzajem, abyście nie czynili cokolwiek chcecie. Jeśli duch wami kieruje, nie jesteście pod Zakonem.
A jawne są uczynki ciała, takie, jak nierząd, nieczystość, bezwstyd, rozpusta, bałwochwalstwo, gusła, nieprzyjaźnie, swary, zawiści, gniewy, zwady, niesnaski, odstępstwa, zazdrości, zabójstwa, pijaństwa, obżarstwa i tym podobne; o których mówię wam, jak i przedtem mówiłem, że ci, którzy takich rzeczy się dopuszczają, Królestwa Boże nie dostąpią.
A owocem ducha jest miłość, wesele, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wspaniałomyślność, łagodność, wierność, skromność, wstrzemięźliwość, czystość. Przeciw takim nie ma Zakonu. A ci, którzy są Chrystusowi, ciało swe ukrzyżowali wraz z namiętnościami i pożądliwościami."
BAH
KKK 1714 Człowiek, którego natura została zraniona przez grzech pierworodny, jest podatny na błąd i skłonny do zła w urzeczywistnianiu swojej wolności.
KKK 1715 Wierzący w Chrystusa ma nowe życie w Duchu Świętym. Życie moralne, które wzrasta i dojrzewa w łasce, osiągnie wypełnienie w chwale nieba.Więcej
KKK 1714 Człowiek, którego natura została zraniona przez grzech pierworodny, jest podatny na błąd i skłonny do zła w urzeczywistnianiu swojej wolności.

KKK 1715 Wierzący w Chrystusa ma nowe życie w Duchu Świętym. Życie moralne, które wzrasta i dojrzewa w łasce, osiągnie wypełnienie w chwale nieba.
Jolinar
Głupotą na pewno. Czy głupota to grzech? .......
Radek33
Nie jest tak, że jak ktoś ma jakiś nałóg to grzeszy lekko, a jak robi to (np. pali) sporadycznie to ciężko. Uzależnienie w pewnym stopniu ogranicza wolność wyboru. Chodzi o to, że jeśli ktoś jest nałogowo przywiązany do jakiegoś grzechu - nawet ciężkiego - ale walczy z nim, stara się z nim zerwać, to wtedy - na zdrowy rozum - jego wina jest mniejsza niż osoby, która co prawda grzeszy tylko …Więcej
Nie jest tak, że jak ktoś ma jakiś nałóg to grzeszy lekko, a jak robi to (np. pali) sporadycznie to ciężko. Uzależnienie w pewnym stopniu ogranicza wolność wyboru. Chodzi o to, że jeśli ktoś jest nałogowo przywiązany do jakiegoś grzechu - nawet ciężkiego - ale walczy z nim, stara się z nim zerwać, to wtedy - na zdrowy rozum - jego wina jest mniejsza niż osoby, która co prawda grzeszy tylko okazjonalnie, ale z pełną świadomością i dobrowolnością.

Jeden papieros jeszcze nigdy nikogo nie zabił. Moim zdaniem okazjonalne palenie nie jest grzechem ciężkim.Ale jeśli to okazjonalne palenie jest podejmowane regularnie (np. codziennie, choć jeszcze nie nałogowo) to każdy zdrowy na umyśle człowiek zauważy, że prędzej czy później dojdzie do uzależnienia i wtedy faktycznie możemy to rozpatrywać w kategoriach grzechu - jest to świadome, dobrowolne i poważne szafowanie swoim własnym zdrowiem.
sąsiad od serca
Moi dziadkowie też palili i umarli z powodu raka. Z jakiego powodu palili? Tego nie wiem. Może dla źle rozumianego dobrego towarzystwa. Palenie tytoniu to nic innego, jak narkotyzowanie się, ale tego świadomi jesteśmy dopiero dziś. Wcześniej o tym się nie mówiło, tak jak o "uzdrowicielach", których księża zapraszali do kościołów. Żartobliwie powiem tak: - paleniu tytoniu powiedzmy stanowcze NIE!
Radek33
Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności. Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary chrześcijańskiej, lecz dajemy przykład głupiego, bezużytecznego zatruwania swego organizmu dla uzyskania kilku minut relaksu i odprężenia. Krótko mówiąc, zwyczajowe palenie, jest po prostu bezrozumne, szkodliwe …Więcej
Paląc papierosy (fajki lub cygara) nikomu nie ratujemy zdrowia i życia, lecz tylko niszczymy je sobie, by zażyć przyjemności. Paląc tytoń nie narażamy swego życia niosąc komuś światło wiary chrześcijańskiej, lecz dajemy przykład głupiego, bezużytecznego zatruwania swego organizmu dla uzyskania kilku minut relaksu i odprężenia. Krótko mówiąc, zwyczajowe palenie, jest po prostu bezrozumne, szkodliwe i złe.
Radek33
Jeśli zatem tytoń palili nawet święci i błogosławieni (lub też do tego zachęcali), to dlaczego ów zwyczaj miałby być uznany za moralnie naganny, skoro okoliczność ta nie została uznana za przeszkodę w uznaniu takich ludzi jak Albert Chmielowski czy Piotr Frasatti za godnych podziwu i naśladowania?
Przede wszystkim zwolennicy tego argumentu zapominają, iż przywoływane przez nich przykłady świętych …Więcej
Jeśli zatem tytoń palili nawet święci i błogosławieni (lub też do tego zachęcali), to dlaczego ów zwyczaj miałby być uznany za moralnie naganny, skoro okoliczność ta nie została uznana za przeszkodę w uznaniu takich ludzi jak Albert Chmielowski czy Piotr Frasatti za godnych podziwu i naśladowania?
Przede wszystkim zwolennicy tego argumentu zapominają, iż przywoływane przez nich przykłady świętych i błogosławionych palaczy w swej zdecydowanej większości dotyczą czasów, gdy wiedza o szkodliwości regularnego palenia tytoniu była znikoma lub wręcz żadna...Ostatecznie zaś, fakt wyniesienia kogoś na ołtarze nie oznacza, iż dana osoba w ogóle nie grzeszyła i nie praktykowała żadnych nagannych zwyczajów....Poza więc możliwością wystąpienia u danego Świętego/Świętej niezawinionej niewiedzy odnośnie zła pewnych czynów, nie można wykluczyć, iż po prostu również jemu/jej zdarzały się pewne grzechy.