Żegnaj żarówko, witaj dyrektywo

1 września zgodnie z unijną dyrektywą ze sklepów mają zniknąć tradycyjne 40- i 25-watowe żarówki. Zdaniem Brukseli niszczą one środowisko naturalne. Miłośnicy tradycyjnego oświetlenia nie dają za wygraną i ślą petycje do UE.

Tradycyjne żarówki są w państwach UE wycofywane stopniowo z produkcji od 2009 r. We wrześniu 2009 r. zakazano używania żarówek matowych i przejrzystych o mocy 100 wat, rok później zakazem objęto 75-watowe, a od 1 września wszystkie gospodarstwa domowe będą musiały ograniczyć się do używania tzw. żarówek energooszczędnych. Unia Europejska nie ma sobie równych pod względem narzucania rozwiązań, które uważa za jedyne akceptowalne. A jak jest w innych rejonach świata? W Nowej Zelandii rząd zakazał produkcji i używania żarówek w lutym 2007 r., ale w niespełna rok po wydaniu tej decyzji zakaz zniesiono, argumentując, że „rząd ma poważne wątpliwości co do zasadności nakazywania obywatelom zmiany przyzwyczajeń za pomocą dekretu". Uchylenie zakazu zostało uzasadnione również względami praktycznymi, rządzący obawiali się zbyt dużej dawki rtęci, którą zawierają żarówki energooszczędne oraz wysokich kosztów ich produkcji. W samej UE też nie brakuje głosów krytyki. Przeciwko unijnej dyrektywie od 2009 r. występuje Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), której liderem jest znany z eurorealistycznych poglądów Nigel Farage. – Żarówki energooszczędne powinny mieć na opakowaniach takie samo ostrzeżenie, jakie przykleja się na paczki papierosów – przekonywał na cztery dni przed wejściem w życie unijnej dyrektywy poseł UKIP Godfrey Bloom. W Niemczech, w których ludzie są wyjątkowo przywiązani do klasycznej żarówki, na stronie www.avaaz.org ruszyła akcja wysyłania petycji z żądaniem uchylenia brukselskiej dyrektywy.

 

Źródło: