VRS... może Matka Teresa Cie przekona? Mimo trudów duchowych także, była zakochana w Bogu nieprzeciętnie, Ona "czuła" całą sobą i rozumiała czym jest Miłość prawdziwa, różniąca się niesamowicie od nakazanej i wyznawanej słowami lecz nie sercem przyjętej i rozdawanej) -
Miłość jest największym przykazaniem Pana a moim szczęściem. Szczęściem (!) Miłość jest szczęściem (!) Potrafisz wychwycić sens?
Znasz taki stan z autopsji? Śmiem twierdzić, że nie bo gdybyś znał, doświadczałbyś również, że często Miłość od Boga dana i przez Niego podsycana jest naprawdę szaleńcza... nie zna granic, nie ma barier, nie ma oporów, nie baczy na osobę, nie pamięta złego, nie szuka poklaska itp. itd. Jest naprawdę szalona - wypływa, płynie, zalewa albo niespodziewanie cichnie, uspokaja, zrasza, orzeźwia, daje odpoczynek, koi, przynosi ulgę tam, gdzie jej woda ma dotrzeć... by później znów być może wytrysnąć strumieniami... jest nieprzewidywalna, niezależna od woli człowieka... Bożą miłością rozlaną w ludzkich sercach Sam Dawca zawiaduje i to On wszystko sprawia od kogo do koga ma płynąć - jak, gdzie, kiedy, komu i w jaki sposób pozwala zaczerpnąć, kogo napoić, kogo obmyć, kogo zanurzyć...
Bóg działa także w sposób nieprzewidywalny, nie podlega schematom, ma nieograniczoną inwencję, non stop zaskakuje, miewa niesamowite plany i pomysły na ludzkie życie (nigdy tego nie doświadczałeś?). To my, ludzie nie nadążamy za Bogiem i nie zrozumiemy Jego logiki, co najwyżej możemy sądzić, że się do niej zbliżamy...
dlatego szaleńcami Bożymi bywają nazywani ludzie, którzy szczerze i bezwzględnie pójdą każdą Bożą drogą bez żadnego ale... tej Miłości się nie reglamentuje, taka Miłość jest jedyna i niepowtarzalna, takiego szczęścia nie można się wyrzec skoro poznało się jego smak... w tym sensie być może jest to szaleństwo...
życzę Ci byś oszalał z Miłości i do końca dni swoich szaleńcem pozostał