jozef1807
661

Sprzeczności w łonie Bractwa Św. Piusa X

Sprzeczności w łonie Bractwa Św. Piusa X

Analiza listów biskupów FSSPX (*)

(Artykuł z maja 2012)

BP DONALD J. SANBORN

Drodzy katolicy,

W ostatnich tygodniach, zarówno w świecie Novus Ordo jak i w świecie katolickim miało miejsce wiele wartych omówienia wydarzeń, otóż spośród nich najbardziej godnymi uwagi były te, do których doszło w Bractwie Św. Piusa X.

W kwietniu nadeszły niespodziewane wiadomości, że watykańscy moderniści przyjęli z zadowoleniem odpowiedź biskupa Fellaya na doktrynalną preambułę – teologiczne porozumienie między modernistycznymi heretykami a Bractwem Św. Piusa X. Były one nieoczekiwane ponieważ wszystkie poprzednie symptomy były negatywne i wydawało się, że Watykan i FSSPX powrócą do "zwyczajnego" stanu rezerwy, dystansu jaki istniał między nimi od 1974 roku.

Jednakże niemal wszystkie przecieki okazały się zwykłymi pogłoskami, toteż, nie były warte komentarza.

Prócz tego, innym ryzykiem towarzyszącym analizowaniu wydarzeń w Bractwie jest to, że patrząc z perspektywy historycznej cechuje je bardzo nieobliczalne postępowanie i poglądy. Nigdy nie wiadomo, co ci ludzie następnym razem zamierzają powiedzieć albo zrobić.

Niemniej jednak, w ostatnich dniach miał miejsce znaczący krok w rozwoju całej sprawy, a mianowicie publikacja listów między biskupem Fellayem, a trzema biskupami: Tissier de Mallerais, Williamsonem i De Gallaretą. Treść tych listów jest zarówno autentyczna, tj., nie ma mowy o żadnych plotkach, a zarazem bardzo odkrywcza, jeśli chodzi o aktualne zamieszanie wewnątrz Bractwa Św. Piusa X.

Przytoczę kilka fragmentów z tych listów i skomentuję je. Czytelnik powinien mieć jednak na uwadze, że w chwili, w której będzie je czytał, rozwój wypadków może sprawić, że komentarz będzie już nieaktualny. Watykan zdaje się być zdeterminowany by przyłączyć Bractwo do modernistycznej religii i obiecał podjąć decyzję przed końcem maja.

Cytaty z listów wyróżnię pogrubioną czcionką.

List trzech biskupów do biskupa Fellaya i dwóch jego asystentów

List jest datowany na 7 kwietnia bieżącego roku, czyli na Wielką Sobotę. Pochodzi od trzech spośród czterech biskupów konsekrowanych w 1988 roku. Zaadresowany jest do Przełożonego Generalnego i jego dwóch asystentów, wszyscy oni pochodzą z wyborów organizowanych wewnątrz tej organizacji.

W pierwszym akapicie informują biskupa Fellaya, że wszyscy trzej są przeciwni zawarciu praktycznego porozumienia z modernistami.

W drugim akapicie: "Rzecz jasna, po obu stronach aktualnego podziału między Soborowym Kościołem a FSSPX wielu pragnie przywrócenia katolickiej jedności. Obu stronom należy się za to uznanie. Ponieważ jednak nad wszystkim panuje rzeczywistość, wobec której muszą ulec wszelkie szczere pragnienia, a mianowicie temu, iż począwszy odVaticanum II oficjalne władze Kościoła odeszły od katolickiej prawdy i dzisiaj okazują się równie zdeterminowane jak zawsze by pozostać w wierności wobec soborowych doktryn i praktyk. Rzymskie dyskusje, «preambuła doktrynalna» oraz Asyż III są tego znakomitymi przykładami".

Powyższe oświadczenie ukazuje zarówno siłę jak i słabość Bractwa. Z jednej strony autorzy oświadczenia okazują siłę rozpoznając po stronie modernistycznych, rzekomych władz odejście od wiary, lecz jednocześnie ujawniają słabość nazywając ich "oficjalnymi władzami". Ta sprzeczność, a mianowicie uznawanie jako oficjalnej władzy tego, kto odszedł od wiary, stanowitragiczny mankament Bractwa Św. Piusa X obecny w nim od samego założenia w 1970 roku, jako że odstępstwo od wiary pociąga za sobą – z zimną i twardą jak stal logiką – oddzielenie od Kościoła katolickiego i w konsekwencji niezdolność do rządzenia nim. Z drugiej strony, oficjalna władza Kościoła głosi – z równie zimną i twardą jak stal logiką – że jej orzeczenia i zasady dyscyplinarne są zgodne z katolicką Wiarą. Trzej biskupi poczynią w tym liście kilka doskonałych uwag, lecz wystawią się na skuteczny kontratak ze strony biskupa Fellaya dokładnie z powodu tej jaskrawej sprzeczności.

W trzecim i czwartym akapicie biskupi cytują jedną z konferencji arcybiskupa Lefebvre, kiedy to nazywa dokumentyVaticanum II "całkowitym wypaczeniem".

Można byłoby przytoczyć wiele podobnych stwierdzeń arcybiskupa Lefebvre. Jednakże istnieje wiele innych oświadczeń i działań arcybiskupa bardzo przychylnych pojednaniu z modernistami. Na przykład, w liście z sierpnia 1987 do czterech przyszłych biskupów, arcybiskup Lefebvre określił Jana Pawła II antychrystem, a mimo to przez następne osiem miesięcy prowadził negocjacje z tymże antychrystem, podpisując ostatecznie porozumienie 5 maja 1988 z siłami tegoż antychrysta, po to by już następnego dnia się z niego wycofać. W dniu 15 czerwca 1988 roku arcybiskup Lefebvre powiedział na konferencji prasowej, że Jan Paweł II nie jest katolikiem, jest ekskomunikowany, jest poza Kościołem, jednakże jest Głową Kościoła. 16 czerwca 1988 roku oświadczył reporterowi, że zmieni zdanie jeśli Jan Paweł II – który dzień wcześniej nie był nawet katolikiem – zaaprobuje czterech jego biskupów. Po konsekracjach powiedział, że w ciągu pięciu lat cały spór zostanie załagodzony, otwierając tym samym możliwości dalszych negocjacji z antychrystem. I negocjacje były prowadzone. Zmierzający obecnie do finalizacji związek jest owocem prawie 25-letnich nieprzerwanych umizgów trwających od konsekracji z 1988 roku.

Przytaczanie wypowiedzi arcybiskupa Lefebvre jest karkołomne, ponieważ za każdym nieustępliwym cytatem, czai się całkiem odwrotny ugodowy passus, a biskup Fellay nie omieszkał wykorzystać go w swej odpowiedzi.

W tym wszystkim przejawia się inna słabość FSSPX, ta mianowicie, że ich rozumowaniem kieruje bardzo marna lub wręcz żadna teologia, a jedynie wierność wobec arcybiskupa Lefebvre. Zdaje się, że członkowie Bractwa Św. Piusa X uważają go za proroka obdarzonego osobistą nieomylnością i niezawodnością, za świętego. Jego słowo, jest w porządku praktycznym bardziej autorytatywne niż nauczanie albo dyscyplina Kościoła katolickiego. Dla osiągnięcia zarówno prawowierności jak i świętości jest zarazem wystarczające jak i konieczne podążanie za arcybiskupem Lefebvre. Według nich cała argumentacja sprowadza się do CBZL – Co by zrobił Lefebvre?

Piąty akapit słusznie stwierdza, że "myśl obecnego Papieża jest również przesycona subiektywizmem". Rozwija następnie tę myśl, ale pomija zasadniczą kwestię: Czy myśl aktualnego "papieża" jest katolicka? Albo czy może jest on heretykiem? Co ważniejsze, pytanie brzmi: Czy nauczanie i reguły dyscypliny, które narzuca Kościołowi są zgodne z katolicką Wiarą? Moja teza brzmi, że zła filozofia sama w sobie nie zniekształca w człowieku wiary katolickiej. Naprawdę nie dbam o to, jaka jest filozofia Benedykta. Tym o co się troszczę jest zgodność głoszonej przez niego doktryny i dyscypliny z nauką i regułami karności katolickiego Kościoła. Sławny Dietrich von Hildebrand był fenomenologiem, niemniej jednak z punktu widzenia katolickiej Wiary był osobą zupełnie ortodoksyjną.

Toteż piąty akapit, obrazuje kolejną wewnętrzną słabość po stronie Bractwa Św. Piusa X: brak oświadczenia czy doktrynalne i dyscyplinarne zmiany Vaticanum IIkatolickie czy też nie. Nigdy nie odpowiedzieli oni na to zasadnicze pytanie.

W szóstym akapicie znajduje się wspaniała uwaga: "Jednakże niektórzy powiedzą nam, że Benedykt XVI jest naprawdę życzliwie usposobiony wobec Bractwa i jego nauczania. Jako subiektywista może i rzeczywiście taki być, ponieważ liberalni subiektywiści mogą tolerować nawet i prawdę, jednakże nie wtedy gdy odmawia ona tolerancji względem błędu. Zaakceptowałby nas w ramach relatywistycznego i dialektycznego pluralizmu, pod warunkiem, że pozostalibyśmy w «pełnej komunii» w stosunku do władz rzymskich oraz do innych «podmiotów eklezjalnych». Z tej przyczyny rzymskie władze mogą tolerować to, że Bractwo nadal będzie uczyło katolickiej doktryny, ale absolutnie nie dopuszczą, aby potępiało nauczanie Soborowe. Oto dlaczego choćby czysto praktyczne porozumienie z konieczności uciszyłoby stopniowo Bractwo, całą jego krytykę Soboru oraz Nowej Mszy. Zaprzestając atakowania tych najważniejszych ze wszystkich zdobyczy Rewolucji, nieszczęsne Bractwo nieuchronnie przestałoby przeciwstawiać się powszechnej apostazji naszych smutnych czasów i samo by się zapadło. Ostatecznie, któż nam zagwarantuje, że pozostaniemy tym, czym jesteśmy i ochroni nas przed rzymską Kurią i biskupami? Papież Benedykt XVI?".

Trzej biskupi wyraźnie rozumieją źródło problemu jakim jest Vaticanum II i powód z jakiego niemożliwe jest zawieranie jakiejkolwiek ugody z modernistami. Innymi słowy, poprzez to porozumienie Bractwo Św. Piusa X utraciłoby rację bytu, którą jest dawanie świadectwa o doktrynalnym, liturgicznym i dyscyplinarnym odstępstwie Vaticanum II od rzymskiego katolicyzmu. Podobnie jak inne pojednane grupy stałoby się zwykłym szykownym Bractwem neutralnego Katolicyzmu, w którym pozwala się ludziom żyć w sekretnym ogrodzie tradycyjnych myśli i praktyk, jednakże wszyscy jego mieszkańcy mają nałożone kagańce. Inne grupy, które zawarły pokój z modernistami popadły w stan teologicznej katatonii i koncentrują wszystkie swe siły na muzyce, różnorodnych zapachach kadzidła, koronkach, brokatach, haftowanych szatach, łacinie, kapach, biretach, frędzlach, guzikach, lamówkach, jedwabiach, pomponach, rzymskich kapeluszach i różnych innych błyskotkach stroju duchownego i szat liturgicznych. Nie chodzi tu wcale o dyskredytowanie tych rzeczy, ponieważ wszystkie one przyczyniają się do godności katolickiego kapłana i świętej liturgii. Chodzi tu natomiast o poddanie krytyce wyłącznej uwagi, jaką te pogodzone grupy skupiają na takich sprawach, ponieważ jeśli te akcesoria zostaną oderwane od prawdziwej katolickiej doktryny, to stają się niczym więcej niż teatralnym kostiumem i przedstawieniem. To samo spotkało anglikański High Church, który pozostając na wskroś protestancki z zapalczywą obsesją kultywował katolicki ceremoniał. Doprawdy, jeśli porzuci się katolicką doktrynę i pogrąży w modernistycznym pluralizmie, to cóż innego pozostanie poza egzystencją w zamkniętym świecie marzeń zapełnionym liturgicznymi sprzączkami i ozdobami?

Znowu jednak, ostatnie dwa zdania akapitu pokazują stale obecną w Bractwie teologiczną zarazę: "Ostatecznie, któż nam zagwarantuje, że pozostaniemy tym, czym jesteśmy i uchroni nas przed rzymską Kurią i biskupami? Papież Benedykt XVI?". Kuria Rzymska, biskupi i Benedykt XVI to nie byty, przed którymi musimy się chronić, jeśli są naprawdę hierarchią Kościoła katolickiego. Celem i funkcją katolickiej hierarchii jest przede wszystkim ochrona katolickiej doktryny, dyscypliny i liturgii. Jeśli moderniści dopuszczają się zdrady wobec tej zasadniczej roli władzy, to nie mogą posiadać autorytetu władzy do rządzenia.

W siódmym i ósmym akapicie pojawiają się znowu cytaty z arcybiskupa Lefebvre. Jednakże, jak już się przekonaliśmy, każdemu takiemu cytatowi odpowiada inna wypowiedź lub jakieś posunięcie wykonane przez arcybiskupa, który temu zaprzecza. Powoływanie się na arcybiskupa Lefebvre w dyskusji nie ma zatem żadnej wartości, ponieważ istnieje mnóstwo cytatów wspierających obie strony sporu.

Dziewiąty akapit jest bardzo interesujący. "Za przykładem arcybiskupa Lefebvre znamienną cechą Bractwa jest coś więcej niż tylko demaskowanie błędów przez nazywanie ich po imieniu, to raczej skuteczne i publiczne sprzeciwianie się szerzącym je rzymskim władzom. Jak można zawrzeć ugodę i jednocześnie kontynuować ten publiczny opór wobec władz, włączając w to Papieża? I czy po trwających ponad czterdzieści lat bojach Bractwo ma teraz oddać się w ręce modernistów i liberałów o których uporczywości mieliśmy właśnie okazję się przekonać?".

Jak się wydaje, z ich punktu widzenia status quo polegający na pozostawaniu na zewnątrz czegoś co nazywają "Soborowym Kościołem" jest idealny, ponieważ umożliwia publiczną krytykę błędów Vaticanum II oraz ogólnoświatowy opór wobec hierarchii Novus Ordo. W siódmym akapicie odnieśli się do faktu, że ostatnimi czasy FSSPX stało się zbyt pobłażliwe w swojej krytyce modernistów. Bardzo słuszne spostrzeżenie. Stało się tak celowo ze względu na plany pojednania właśnie z tymi samymi modernistami.

Niestety, ta sama wewnętrzna sprzeczność FSSPX znów się pokazuje. Chcą traktować Benedykta i jego modernistyczną hierarchię jak katolików posiadających ponadto autorytet władzy, a jednak w tym samym czasie publicznie chcą się im opierać, demaskować ich i mówić katolikom, żeby się od nich trzymali z daleka. Chcą w dalszym ciągu działać tak jak gdyby Benedykt i jego hierarchia nie istnieli.

Takie postępowanie jest niemożliwe do pogodzenia z katolicką nauką dotyczącą hierarchii Kościoła, ponieważ katolicka hierarchia nie może błądzić w powszechnym nauczaniu doktryny i w zalecaniu powszechnych reguł dyscyplinarnych oraz liturgicznych obrzędów. Jeśli uznaje się modernistów za katolicką hierarchię, to jest tylko jedna rzecz do zrobienia i jest nią podporządkowanie się tej hierarchii. Koncepcja organizacji złożonej z ujadających na herezje cerberów operujących poza Kościołem, a jednak w jakiś sposób pozostających wewnątrz Kościoła jest absurdalna.

Chcą sprowadzić swoje podporządkowanie się papieżowi jedynie do zwyczajnego wieszania jego wizerunków w kościołach FSSPX. Nie zdają sobie sprawy, że nawet ten obraz wytwarza ogromne grawitacyjne ciążenie, które stale wzywa do pojednania i reintegracji z hierarchią pozostającą we wspólnocie z Benedyktem XVI. Innymi słowy, albo podporządkujcie się Benedyktowi, albo usuńcie jego obraz i zostańcie sedewakantystami. Co więcej, fakt, że wymieniają go w kanonie Mszy oznacza, że Benedykt posiada wszystkie kwalifikacje do bycia papieżem z pośród których pierwszą i najważniejszą jest ta, że wyznaje katolicką Wiarę. Należy stąd wnioskować, że nauki Vaticanum II są zgodne z katolicką Wiarą, ponieważ Benedykt głosi je i wyznaje. Jakimże zatem prawem ci trzej biskupi logicznie domagają się prawa sprzeciwiania się Benedyktowi? I znowu, albo podporządkujcie się Benedyktowi albo usuńcie jego imię z kanonu i zostańcie sedewakantystami.

Końcowy akapit jest ostrzeżeniem dla biskupa Fellaya i jego asystentów, że nie powinni wykonać tego ruchu reintegracji ponieważ doprowadzi to w istocie, do zniszczenia Bractwa Św. Piusa X.

Odpowiedź biskupa Fellaya i asystentów

Dokładnie tydzień później – 14 kwietnia – biskup Fellay i asystenci zareagowali na list trzech biskupów. Jest to najbardziej odkrywczy dokument, który daje nam jasny obraz sposobu myślenia i motywów reintegracji jakimi kieruje się biskup Fellay.

Biskup Fellay rozpoczyna od oskarżenia trzech biskupów o brak nadprzyrodzonego ducha i brak realizmu.

W trzecim akapicie, biskup Fellay zagrywa papieską kartą, która niewątpliwie jest jego asem atutowym. "Przeczytawszy wasz list, trzeba się poważnie zastanowić czy jeszcze uważacie, że widzialny Kościół, którego siedziba znajduje się w Rzymie jest naprawdę Kościołem Naszego Pana Jezusa Chrystusa, Kościołem co prawda potwornie oszpeconym planta pedis usque ad verticem capitis, jednakże Kościołem, którego głową mimo wszystko wciąż pozostaje Nasz Pan Jezus Chrystus.Odnosi się wrażenie, że jesteście do tego stopnia oburzeni że nie przyjmujecie już, że może to jeszcze być prawdziwy Kościół. Zdaje się, że macie wątpliwości czy Benedykt XVI jest jeszcze prawowitym papieżem. A jeśli nim jest, to powstaje pytanie czy Jezus Chrystus może jeszcze przez niego przemawiać".

Zasadniczo, biskup Fellay stwierdza: "Jeśli on jest papieżem, to Chrystus przez niego przemawia. Jeśli posiada autorytet władzy Chrystusa, to musicie mu być posłuszni. Jeśli tego nie czynicie, to logika zmusza do postawienia pytania czy nie jesteście sedewakantystami". Jest to bardzo ważki argument, ponieważ koresponduje z katolicką doktryną dotyczącą papieskiej władzy. Stanowisko trzech biskupów polegające na tym, że można jednocześnie uznawać go za papieża a pomimo tego opierać mu się we wszystkich sprawach, nawet w kwestiach powszechnego nauczania i dyscypliny jest sprzeczne z samą naturą Kościoła i zostało już potępione przez Papieża Piusa IX.

W czwartym akapicie, biskup Fellay porównuje FSSPX z Gedeonem i Dawidem, co niszczy argument wysunięty w poprzednim akapicie. Albowiem zarówno Gedeon jak i Dawid to postacie Starego Testamentu które były w nadprzyrodzony sposób wspomagane przez Boga w celu pokonania wrogów Izraela. Kim są w tym przypadku wrogowie Kościoła (nowego Izraela) jeśli nie modernistami? I kto jest przywódcą modernistów jeśli nie Benedykt XVI? Co więcej, ani Gedeon ani Dawid nie przyłączyli się dowrogów Izraela, lecz walczyli z nimi z zewnątrz. A zatem, analogia biskupa Fellaya jest nietrafiona.

W tym samym akapicie biskup Fellay wykazał głęboką naiwność na temat tego, co aktualnie dzieje się w Kościele: "Jeśli się uznaje, że Boska Opatrzność kieruje ludzkimi sprawami podczas gdy strzeże ich wolności, to należy również przyjąć, że gesty na naszą korzyść do jakich doszło w ciągu kilku ostatnich lat również pozostają pod Jej kierownictwem. Tworzą one linię, która choć nie jest prosta, to jednak wyraźnie opowiada się po stronie Tradycji".

Jedyne ustępstwa na rzecz Tradycji poczynione w ostatnich latach zmierzały w kierunku ograniczonego zezwolenia na odprawianie spreparowanej przez Bugniniego tradycyjnej mszy Jana XXIII. Nie było ani jednego kroku wstecz odnoszącego się do herezji Vaticanum II. Zamiast tego, pomimo faktu, że wszędzie dokonuje się rozkład religii Novus Ordo nękanej skandalami i odstępstwem – co dzieje się od czasów Vaticanum II – Watykan będzie nas nakłaniał do świętowania pięćdziesięciolecia tego będącego źródłem zarazy zgromadzenia.

Jedynym celem doktrynalnej preambuły jest upewnić wszystkich modernistów, że FSSPX zaakceptowało Vaticanum II. Biskup Fellay nie musi przekonywać Benedykta, że FSSPX przyjęło Sobór Trydencki albo Nicejski. Ten fakt świadczy o tym, że nauki Vaticanum II mają w umysłach modernistycznych władz moc obowiązującą.

Fakt, iż biskup Fellay został oślepiony okruszynami jakie Benedykt rzucił tradycjonalistom w formie tradycyjnej Mszy, ujawnia inną immanentną słabość FSSPX. Otóż, zawsze uważali oni, opierając się na wielu oświadczeniach arcybiskupa Lefebvre, że przez rozpowszechnienie odprawiania tradycyjnej Mszy zniknie problem Vaticanum II.

Arcybiskup Lefebvre nigdy nie postrzegał przyjęcia Vaticanum II za rzeczywisty problem. Zupełnie zadowalało go stwierdzenie Jana Pawła II, że sobór "musi być interpretowany w świetle Tradycji". Był gotów przyjąć to stwierdzenie za podstawę porozumienia w latach osiemdziesiątych.

W rzeczywistości głównym problemem jest właśnie Vaticanum II. Nieważne ile wybielacza się na niego wyleje, nieważne ile "hermeneutyki ciągłości" (słowa Benedykta) się do niego zastosuje, pozostanie on otwartą i zakaźną raną zanegowania katolickiej doktryny. Od pięćdziesięciu lat jest przedmiotem nieustannej kontrowersji, która ostatnio coraz bardziej się nasila. Podejście Bractwa Św. Piusa X powinno być takie, że Vaticanum II musi odejść, tzn. musi być całkowicie odrzucony i potępiony jako fałszywy sobór. Jego dokumenty powinny zostać publicznie spalone na Placu Św. Piotra.

Jednakże miękkość i niejednoznaczność, z jaką FSSPX zawsze traktował sobór można teraz dostrzec w niezdolności biskupa Fellaya do rozpoznania tego, co ten nieprawy sobór rzeczywiście sobą przedstawia. Nie potrafi on także zrozumieć modernistów, którzy faktycznie pragną miejsca dla Tradycji i konserwatystów w swoim systemie dogmatycznego i liturgicznego pluralizmu. W tej kwestii, święty Pius X był niezwykle kategoryczny w encyklice Pascendi.

W następnym akapicie biskup Fellay wypowiada bardzo niepokojące stwierdzenie: "W Bractwie, wielu czyni z soborowych błędów super-herezje, zło absolutne, coś najgorszego, w taki sam sposób w jaki liberałowie zdogmatyzowali ten duszpasterski sobór".

Zdanie to ujawnia, że biskup Fellay kompletnie nie rozumie obecnego kryzysu w Kościele katolickim. Jedyne co powinien zrobić to poszukać porady u ich patrona, Piusa X, by odkryć to, co powiedział w swojej encyklice z 1907 roku: "Tej czujności najwyższego Pasterza potrzeba ludowi katolickiemu po wszystkie czasy; za sprawą bowiem nieprzyjaciela rodzaju ludzkiego, nie zbywało nigdy na ludziach «mówiących przewrotności» (Dz. Ap. XX, 30), «próżnomównych i zwodzicieli» (Tyt. I, 10), «błądzących i w błąd wwodzących» (II Tym. III, 13). Przyznać jednakże należy że w ostatnim czasie pomnożyła się niesłychanie liczba nieprzyjaciół krzyża Chrystusowego, którzy usiłują sposobami nowymi zupełnie i pełnymi chytrości zniweczyć ożywczą potęgę Kościoła, a nawet, jeśliby im siły dopisały, zburzyć do szczętu Królestwo Chrystusowe".

Święty Pius X wyraźnie zadaje kłam biskupowi Fellay stwierdzając, że modernistyczny atak na Kościół jest najgorszy ze wszystkich dotychczasowych, zmierzający do zupełnego zniszczenia Kościoła. Czy biskup Fellay ma oczy? Czy nie widzi wszędzie tego zniszczenia? Czy kiedykolwiek w historii Kościoła był okres w którym miałoby miejsce tak głębokie i powszechne zniszczenie? Żadne wydarzenie z jego historii nigdy tak blisko się do tego nie zbliżyło.

Święty Pius X nazywa modernizm "zespoleniem wszystkich herezji". Powiedział: "[Moderniści] rozprowadzają truciznę po całym drzewie. Nie ma prawdy katolickiej, której by nie dotknęli, której by skazić nie usiłowali".

Jakże zatem się dzieje, że biskup Fellay nie rozumie tej fundamentalnej prawdy o obecnym kryzysie, tego, co pozostali trzej biskupi – trzeba to przyznać – zrozumieli? Modernistyczna herezja rzeczywiście jest super-herezją, złem absolutnym i czymś gorszym niż cokolwiek innego.

Jest ona tym wszystkim ponieważ, jak trzej biskupi stwierdzają, wprowadziła do instytucji Kościoła katolickiego subiektywizm. Subiektywizm neguje wszelką możliwość obiektywnej prawdy. Jest filozofią bezbożnych i niewierzących encyklopedystów, osiemnastowiecznych filozofów, która od tamtej pory zdominowała myśl nowożytną. Jest otwarcie przeciwstawna katolickiemu dogmatowi, który z samej swej natury jest obiektywny i absolutny. Dzieckiem subiektywizmu jest ekumenizm – pomysł, iż wszystkie religie mają wartość, że są w pewien sposób prawdziwe i są środkami zbawienia.

Aby sobie wyobrazić zło tych dwóch błędów, przypomnijmy sobie łysą kobietę z filmu Pasja wraz z tym jej obrzydliwym małym dzieckiem. Kobieta to subiektywizm; dziecko – ekumenizm. Z ekumenizmu wypływają wszystkie pozostałe błędy Vaticanum II: wolność religijna, nowa eklezjologia (Frankenchurch), kolegialność, cała liturgiczna reforma włączając w to nową Mszę, wszystkie potworne zbrodnie przeciw Pierwszemu Przykazaniu popełnione przez Pawła VI, Jana Pawła II i Benedykta XVI poprzez udział w fałszywym kulcie. To właśnie subiektywizm i ekumenizm zniszczyły wiarę u niezliczonych milionów katolików. Możemy do tego dodać zniszczenie życia zakonnego, opustoszenie seminariów i zepsucie moralne duchowieństwa. Albowiem wielu duchownych, utraciwszy przez subiektywizm wiarę, popadło w moralną zgniliznę, nie posiadając w umysłach ani sercach żadnej wiary aby odczuwać wstyd i obrzydzenie do nieczystych uczynków, w których szukają perwersyjnych przyjemności.

Biskup Fellay nie pojmuje, że jesteśmy zaangażowani w armageddon Kościoła, tzn., ostateczną bitwę z szatanem, z siłami przekraczającymi wszystko co, wzięte razem, rzucił na Kościół w przeszłości. Posłuchajcie listu biskupa Fellaya: "Z jednej strony, obarczacie aktualne władze wszystkimi błędami i wszelkim złem jakie można napotkać w Kościele, zostawiając na boku fakt, że próbowały przynajmniej częściowo uwolnić się od najpoważniejszych z nich (potępienie «hermeneutyki zerwania» ujawnia rzeczywiste błędy)".

Benedykt XVI wydał książkę, w której stwierdził, że użycie środków antykoncepcyjnych jest moralnie usprawiedliwione oraz inną, w której zaprzecza fizycznemu i historycznemu zmartwychwstaniu Chrystusa. Nie odwołał ani jednej z swych rażących i jawnych herezji z przeszłości, którymi przepełnione są jego książki. A biskup Fellay wyobraża sobie, że Benedykt próbuje uwolnić się z tych błędów? Kardynał Mediolanu – Martini i kardynał Wiednia – Schönborn stwierdzili ostatnio, że związki homoseksualne są czymś dobrym, na co Benedykt nie zareagował. Czy to ma być wycofanie się z błędu? W jakim świecie biskup Fellay żyje?

Biskup Fellay rozwija w swoim liście koncepcję, że roztropnym jest zwalczanie od wewnątrz Kościoła błędów jakie go osaczają. Powołuje się na rozwijający się pośród młodego duchowieństwa ruch zainteresowania Tradycją. Istotnie, istnieje wśród młodych pewne zainteresowanie rekwizytami tradycyjnej Mszy, jednakże po dziś dzień nie było żadnego odrzucenia błędówVaticanum II. Zamiast łączenia sił z tym młodym klerem zwiedzionym przez Vaticanum II, rozsądną decyzją ze strony FSSPX byłoby ostre, głośne i publiczne potępienie błędów Vaticanum II oraz potępienie jako wrogów Kościoła tych, którzy je głoszą. Wmieszanie kapłanów FSSPX w bigos wielbicieli Vaticanum II złożony z pompatycznych szykownisiów nie jest rozważną ani nadprzyrodzoną metodą podejścia do problemu.

Biskup Fellay krytykuje trzech biskupów za brak realizmu, gdyż chcą czekać aż wszystko w Kościele stanie się doskonałe zanim wyrażą zgodę na ponowne połączenie z hierarchią Novus Ordo. "Stawianie wymagania, abyśmy poczekali aż wszystko zostanie uregulowane nim osiągniemy to, co nazywacie praktycznym porozumieniem nie jest realistyczne. Jak historia pokazuje jest całkiem prawdopodobne, że miną jeszcze dekady zanim ten kryzys dobiegnie końca. Ale odmawianie pracy na roli tylko dlatego, że wciąż są tam chwasty mogące zagłuszyć albo utrudnić wzrost dobrego ziarna jest osobliwym odczytywaniem biblijnej lekcji: To Sam Nasz Pan dał nam do zrozumienia w przypowieści o pszenicy i kąkolu, że zawsze będą w Jego Kościele występowały – w takiej czy innej formie – chwasty, które należy pochwycić i wyrwać z korzeniami".

Biskup Fellay zupełnie niewłaściwie stosuje przypowieść o pszenicy i kąkolu. "Chwasty" nie odnoszą się do heretyków, lecz do katolików, którzy są grzesznikami. Taka jest klasyczna interpretacja. Tak naprawdę, można byłoby zapytać: Kim są chwasty, które należałoby wyrwać z korzeniami? Czy to aby nie Benedykt jest pierwszym chwastem?

Na zakończenie swego listu, biskup Fellay ujawnia, że ukrywał przed trzema biskupami plan dotyczący reintegracji z Novus Ordo. "Nie zdajecie sobie sprawy jak wielkim ciężarem była dla nas wasza – zupełnie inna u każdego z was – postawa w ciągu tych minionych miesięcy. Powstrzymywała ona Przełożonego Generalnego od komunikowania i dzielenia się z wami tymi ważkimi problemami, w które tak chętnie by was wtajemniczył, gdyby nie odczuwał tak silnego i zapamiętałego niezrozumienia".

Innymi słowy, "ponieważ ośmieliliście się nie zgodzić się ze mną w sprawie procesu pojednania, trzymałem was w niewiedzy w tej kwestii i działałem na własną rękę".

Następnie wypowiada takie dziwaczne oświadczenie: "Ta dialektyka pomiędzy prawdą i wiarą z jednej strony a autorytetem z drugiej stoi w sprzeczności z duchem kapłaństwa". Mogę to zinterpretować jedynie w ten sposób, że biskup Fellay ma za złe trzem biskupom, że wykazali mu poważną nieostrożność jego działań. Sprzeczność z duchem kapłaństwa? Jak kapłan może popełnić wykroczenie przedstawiając prawdę katolickiej Wiary, nawet przed swoim przełożonym generalnym?

Również arcybiskup Lefebvre nie mógł znieść jakichkolwiek ostrzeżeń lub wykazania sprzeczności, jeśli raz postanowił sobie coś zrobić i zawsze otaczał się osobami przytakującymi wszystkiemu, co powiedział albo zamierzał uczynić. Tacy, którzy ośmielili się być odmiennego zdania wypadali z jego łask.

Analiza i zalecenia

Trzej biskupi mają rację w ocenie Vaticanum II i Benedykta XVI. Ukazują, że rozumieją, iż błędy Vaticanum II są trucizną dla Kościoła katolickiego i zrujnują go, jeśli nie zostaną skutecznie powstrzymane.

Trzej biskupi mają słuszność twierdząc, że reintegracja będzie oznaczać zniszczenie Bractwa Św. Piusa X, być może nie tyle jako organizacji, lecz jako skutecznego środka oporu wobec modernizmu. Mają też rację zauważając, że FSSPX w nadziei osiągnięcia tego pojednania w ostatnich latach wycofało się z krytykowania zarówno soboru jak i Benedykta.

Argument trzech biskupów przeciw reintegracji jest fatalnie błędny, ponieważ opiera się na fundamentalnym błędzieuznawania i oporu, albo innymi słowy, że prawowite jest uznawanie Benedykta za papieża z jednej strony i jednoczesne odrzucanie jego powszechnego nauczania, dyscypliny i przepisów liturgicznych. Jak to już wiele razy powtarzałem, ten argument nie da się pogodzić ani z niezawodnością Kościoła katolickiego ani z katolickim rozumieniem papiestwa.

Argument biskupa Fellaya, że musimy podążać za papieżem zbija argumenty trzech biskupów. Katolicy muszą być posłuszni papieżowi. Sprzeciwianie się papieżowi w sprawach, które należą do powszechnych doktrynalnych wypowiedzi i powszechnego rządzenia Kościołem oznacza przyjęcie ducha protestantyzmu.

Biskup Fellay słusznie zapytuje trzech biskupów czy naprawdę uważają, że Benedykt jest prawowitym papieżem.Ma słuszność, ponieważ ich logika prowadzi bezpośrednio do sedewakantyzmu. "Od czasu Vaticanum II oficjalne władze Kościoła odeszły od katolickiej prawdy" oświadczyli w swym liście trzej biskupi. Jest tylko jeden wniosek mówiący, że funkcjonariusze Novus Ordo nie tylko popadli w publiczną herezję, która dyskwalifikuje ich z piastowania katolickich urzędów, lecz również promulgowali tę herezję, udowadniając tym samym, że nigdy nie byli w posiadaniu nieomylnego autorytetu władzy Chrystusa.

Biskup Fellay jest przerażająco nieświadomy natury modernizmu i groźby, jaką stanowi on dla Kościoła katolickiego. Modernistyczny szturm na dogmaty Kościoła katolickiego został uknuty i przygotowany przez wrogów Kościoła przed ponad dwustu laty. Jest to projekt przekształcenia Kościoła katolickiego w bezdogmatyczne chrześcijaństwo, humanizm podlany chrześcijańskim sosem, religijny humanitaryzm. Taki system jest dla Kościoła katolickiego zgubny, ponieważ zaprzecza samej istocie katolicyzmu, jaką jest bycie przedstawicielem Chrystusa, który jest Samoistną Prawdą.

Biskup Fellay jest też alarmująco naiwny jeśli chodzi o Ratzingera i "powrót do Tradycji". Jego wybielanie błędówVaticanum II, jak również ufność w intencje modernistów odnoszące się do powrotu do katolicyzmu są zupełnie nietrafione. Moderniści to wrogowie Kościoła. Jedyną dla nich nadzieją jest wyraźne odrzucenie Vaticanum II i wszystkich błędów w nim ukrytych, jak również wszystkich reform następnie wprowadzonych. Ratzinger nie ma żadnego zamiaru tego uczynić; zamiast tego, pragnie podeprzeć Vaticanum II i scementować jego błędy właśnie przez uzyskanie pieczęci aprobaty od "Tradycji", którą w oczach większości jest Bractwo Św. Piusa X. Jakże wspaniałe ciasto urodzinowe na pięćdziesięciolecie Vaticanum II: tradycjonaliści! Po odśpiewaniu Sto lat! i zdmuchnięciu świec, Benedykt i jego koledzy moderniści przystąpią do pokrojenia tradycjonalistów na drobne kawałki i zjedzenia ich. Uzyskując od następców arcybiskupa Lefebvre ten stempel aprobaty,Vaticanum II ostatecznie zatriumfuje. Jedynymi, jacy pozostaną, aby kontynuować opór będą sedewakantyści, którzy w oczach Ratzingera są mało ważni.

Trzej biskupi powinni ogłosić publiczną deklarację, w której zaatakują Vaticanum II oraz herezje Ratzingera i opowiedzieć się za sedewakantyzmem. Tylko w ten sposób wyplączą się z trwającej czterdzieści lat niekonsekwencji Bractwa Św. Piusa X. Zneutralizują ponadto atuty biskupa Fellay i rozgłoszą na cały świat – bliski zdradzenia przez Bractwo Św. Piusa X – głośny i pewny sygnał oporu wobec modernizmu, najszkodliwszej ze wszystkich herezji, jakie kiedykolwiek atakowały Kościół.

Już najwyższy czas.

Wasz oddany w Chrystusie,

Bp Donald J. Sanborn

Rektor