40:42
BAH
6,9 tys.
2011-12-30 kazanie - ks. Piotr Natanek. cz.8 Refleksje Betlejemskie 2011 Tajemnica Wcielenia /Maria Valtorta, Maria z Agredy/ źródło:christusvincit-tv.pl (publikowane za zgodą ks. Piotra) Maria Valtorta …Więcej
2011-12-30 kazanie - ks. Piotr Natanek.

cz.8 Refleksje Betlejemskie 2011

Tajemnica Wcielenia
/Maria Valtorta, Maria z Agredy/

źródło:christusvincit-tv.pl
(publikowane za zgodą ks. Piotra)

Maria Valtorta
"POEMAT BOGA CZŁOWIEKA" KSIĘGA III
DRUGI ROK ŻYCIA PUBLICZNEGO
69. W KIERUNKU BETLEJEM Z APOSTOŁAMI I UCZNIAMI
Napisane 3 lipca 1945. A, 5532-5547
".....
Chodźcie, chodźcie... To ścieżka ostatniej dolinki przed Betlejem. Poszliśmy nią,
bo główna droga w pobliżu Betlejem była zatłoczona ludźmi i zwierzętami...
Oto Betlejem! O, drogie! Droga ziemio Moich ojców, która dałaś Mi pierwszy
pocałunek Mojego Syna! Jesteś otwarta, dobra i pachnąca jak chleb, którego
imię nosisz, aby dać Prawdziwy Chleb światu, umierającemu z głodu! Otoczyłaś
Mnie jak matka – ty, w której spoczęła matczyna radość Racheli – ziemio święta
Betlejemu Dawidowego, pierwsza świątynio wzniesiona dla Zbawcy, Jutrzenki
porannej zrodzonej z Jakuba, aby całą Ludzkość nauczyć drogi Niebios!
Spójrzcie, jak miasto jest piękne na wiosnę! Wtedy też było piękne, choć pola i
winnice były ogołocone! Lekka osłonka szronu sprawiała, że błyszczały
pozbawione liści gałęzie i okrywał je diamentowy pył, jakby owinęły się rajską
zasłoną, której nie można dotknąć. Z każdego domu snuł się dym z komina,
[znak] bliskiej wieczerzy. Dym stopniowo wznosił się na sam szczyt,
sprawiając, że całe miasto było nim okryte... Wszystko było czyste, pełne
skupienia, oczekiwania... na Ciebie, na Ciebie, Synu! Ziemia czuła, że
przybywasz... Odczuliby Ciebie także Betlejemici, bo nie są źli, choć w to nie
wierzycie. Oni nie mogli nam udzielić schronienia... W domach bowiem
szlachetnych i dobrych w Betlejem tłoczyli się ci, którzy są zawsze aroganccy,
głusi i pyszni... a są tacy nadal... i oni nie mogli odczuwać Ciebie... Iluż tam było
faryzeuszów, saduceuszów, herodian, uczonych w Piśmie, Esseńczyków! O! Ich
serca obecnie zamknięte to dalszy ciąg zatwardziałości ich serc z tamtego
czasu. Tamtego wieczoru zamknęli serca na miłość względem biednej siostry... i
pozostali, i nadal są w ciemnościach. Od tamtej chwili odepchnęli Boga,
odpychając od siebie miłość bliźniego.
Chodźcie. Chodźmy do groty. Nie ma potrzeby wchodzić do miasta.
Największych przyjaciół Mojego Dzieciątka tam nie ma. Wystarczy nam
przyjacielska Natura z kamieniami, małą rzeczką, drewnem dla rozpalenia
ognia... Natura, która odczuła przyjście Swego Pana... Chodźcie więc, bez lęku.
Tu skręcamy... oto ruiny Wieży Dawida. O! Są Mi bardziej drogie niż królewski
pałac! Błogosławione ruiny! Błogosławiony strumyk! Błogosławione drzewo,
które jakby cudem wiatr pozbawił gałęzi, abyśmy znaleźli drewno i rozpalili
ogień!»
Maryja schodzi szybko do Groty, przechodzi przez strumyk po desce służącej za
most, biegnie na miejsce przed ruinami i upada na kolana przy wejściu do
Groty. Schyla się i całuje ziemię. Wszyscy Ją naśladują. Są wzruszeni... Dziecko,
które nie opuszcza Jej ani na chwilę, wydaje się słuchać cudownej historii, a
jego czarne oczy piją słowa i gesty Maryi, nie chcąc uronić niczego.
Maryja wstaje i wchodzi ze słowami:
«Wszystko, wszystko jak wtedy!... Wtedy jednak była noc... Józef zapalił
światło, kiedy wchodziłam. W tamtej chwili, dopiero wtedy, schodząc z osła,
odczułam do jakiego stopnia byłam zmęczona i zziębnięta... Powitał nas wół.
Podeszłam do niego, aby się trochę ogrzać, aby się oprzeć na sianie... Tutaj,
gdzie teraz stoję, Józef rozsypał siano, aby Mi zrobić posłanie, i wysuszył je dla
Mnie i dla Ciebie, Synu, nad ogniem rozpalonym w kącie... bo był dobry jak
ojciec w swej miłości małżonka - anioła... I trzymając się za ręce, jak
rodzeństwo zagubione w ciemności nocy, zjedliśmy chleb i ser. A potem Józef
poszedł tam podtrzymać ogień. Zdjął płaszcz, aby zatkać otwór [wejścia]... A
tak naprawdę to zarzucił zasłonę na chwałę Boga zstępującego z Niebios, na
Ciebie, Mój Jezu... i Ja pozostałam na sianie w cieple dwóch zwierząt, okryta
płaszczem i wełnianym pledem... Mój drogi małżonek!... W tej godzinie
niepokoju – gdy byłam sama wobec tajemnicy pierwszego macierzyństwa,
zawsze pełnej nieznanego dla niewiasty i dla Mnie, w Moim jedynym
macierzyństwie, przepełnionym też tajemnicą, którą była wizja Syna Bożego, wyłaniającego się ze śmiertelnego ciała – Józef był dla Mnie matką, był
aniołem... Moim pocieszeniem... wtedy i zawsze...